Drugie zatrzymanie ws. alarmów bombowych

Drugie zatrzymanie ws. alarmów bombowych
Ewakuacja pacjentów i pracowników Szpitala Klinicznego im. W. Orłowskiego przy ul. Czerniakowskiej w Warszawie po alarmie bombowym. (fot. PAP/Tomasz Gzell)
PAP / psd

We wtorek późnym wieczorem został zatrzymany drugi mężczyzna w związku ze sprawą fałszywych alarmów bombowych - poinformował w środę szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. Podkreślił, że nie było realnego zagrożenia życia i zdrowia obywateli.

"Wczoraj został zatrzymany pierwszy osobnik, co do którego istnieją poważne domniemania, że jest w tę sprawę zamieszany. I wczoraj w późnych godzinach wieczornych został zatrzymany drugi" - poinformował w środę Sienkiewicz w Radiu ZET, pytany o fałszywe alarmy bombowe w 22 miejscach w Polsce.

Minister powiedział, że obaj są powiązani ze sobą; nie ujawnił innych szczegółów dotyczących zatrzymanych. Pierwszą osobę zatrzymano we wtorek po południu w Chrzanowie (Małopolskie).

Pytany, czy są twarde dowody obciążające obie osoby, Sienkiewicz zaznaczył, że zatrzymanie nie jest wyrokiem ani momentem, gdy ogłasza się, kto jest winny.

Podkreślił, że wtorkowe wydarzenia to nie akt terroru, bowiem nie było faktycznego podłożenia ładunków. "Nie mamy do czynienia z terrorem. Mamy do czynienia ze skrajną nieodpowiedzialnością i rodzajem takiego idiotyzmu na wielką skalę" - mówił szef MSW. Jak ocenił, fałszywe alarmy, m.in. w szpitalach, to "rodzaj kretynizmu, kompletnej nieodpowiedzialności, która na szczęście nie ma nic wspólnego z realnym zagrożeniem życia i zdrowia obywateli".

"Takich ludzi będziemy musieli surowo rozliczyć. Mam nadzieję, że jesteśmy na dobrym tropie" - powiedział Sienkiewicz. Pytany o zapobieganie takim przypadkom, Sienkiewicz ocenił, że nie ma "antybiotyku na głupotę i złą wolę".

Według szefa MSW większość wiadomości o podłożeniu bomby zazwyczaj zawiera nieprawdopodobne "wielkie groźby", które "zawsze okazują się hucpą". "Podobnie jak tym razem, tylko skala tego była rzeczywiście bardzo duża" - podsumował.

Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań.

We wtorek po fałszywych alarmach bombowych w kraju sprawdzono 22 obiekty użyteczności publicznej - szpitale, prokuratury, sądy, komendy policji, centra handlowe i teren przyległy do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ewakuowano ponad 2,7 tys. osób. W akcję zaangażowanych było ponad 400 policjantów.

Maile z informacjami o podłożeniu bomby wysłano w nocy z poniedziałku na wtorek z serwerów w kraju i za granicą - w Stanach Zjednoczonych, Francji i Niemczech. Autorów wiadomości poszukuje specjalna grupa policjantów Centralnego Biura Śledczego wspierana przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Za fałszywe poinformowanie o podłożeniu ładunku wybuchowego grozi do ośmiu lat więzienia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Drugie zatrzymanie ws. alarmów bombowych
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.