E.Klich: Bez sensacji, spodziewałem się więcej
Były polski akredytowany przy MAK płk Edmund Klich, który badał katastrofę smoleńską, ocenił w poniedziałek, że opublikowany tego dnia protokół polskiej komisji, która również badała tę tragedię nie zawiera "sensacji". Po stenogramach spodziewałem się więcej - powiedział.
Protokół wraz z ośmioma załącznikami liczy w sumie 1288 stron. Jest - jak wielokrotnie podkreślali eksperci komisji - dokumentem, którym miała zgodnie z przepisami zakończyć się praca komisji. Z kolei opublikowany pod koniec lipca raport - był jak mówili - dokumentem, który miał w sposób bardziej przystępny pokazać opinii publicznej (także międzynarodowej) przyczyny katastrofy.
- Na razie nie znalazłem żadnych sensacji - powiedział w poniedziałek E.Klich. Zaznaczył, że na razie przejrzał jedynie protokół oraz jeden z załączników - zawierający stenogramy rozmów w kokpicie i na wieży kontroli lotów w Smoleńsku. Zdaniem E.Klicha zapoznanie się z całością tej dokumentacji, to praca na kilka dni.
- Przeczytałem, że piloci martwili się, że goście nie zdążą na rozpoczęcie (uroczystości w Katyniu - PAP). Więc była ta pewna presja zadania, ale dalej jest informacja, że: "komisja nie dopatrzyła się zdecydowanej obawy załogi, w tym szczególnie dowódcy statku powietrznego, o negatywne konsekwencje podjęcia decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe, pomimo, że skutkowało to niewykonaniem tak ważnego, z punktu widzenia załogi, ale przede wszystkim głównego dysponenta, zadania" - zaznaczył E.Klich.
Skomentuj artykuł