Ewa Kopacz: PO jest nadal dobrą ofertą
Platforma Obywatelska jest nadal dobrą ofertą dla Polaków, wygramy wybory parlamentarne - powiedziała premier Ewa Kopacz po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów samorządowych. Marszałek Sejmu Radosław Sikorski przyznał, że PO "musi się wziąć w garść".
Kopacz pogratulowała PiS zwycięstwa w wyborach samorządowych. Zapowiedziała, że Platformę czeka ciężka praca; przekonywała że czas zwycięstw PO nie minął. Zapewniła też, że PO nie będzie kwestionować wyników wyborów samorządowych.
"Wybory parlamentarne za 11 miesięcy, będziecie bliżej ludzi, to wygramy te wybory. Ja w to wierzę" - powiedziała Kopacz zwracając się do działaczy PO.
Jak zauważyła, jeszcze kilka miesięcy temu dystans PO do głównych oponentów politycznych był zdecydowanie większy. Zdaniem szefowej rządu, jeśli potwierdzą się sondażowe wyniki, będzie to potwierdzenie faktu, że Platforma wykonała "kawał domowej roboty, rozmawiając z ludźmi każdego dnia, nie wdając się w spory i kłótnie z opozycją, ale wsłuchując się w głos ludzi w małych, średnich i dużych miastach". "To się opłaca - gwarantuję wam" - podkreśliła.
Kopacz przekonywała, że Platforma jest nadal dobrą ofertą dla Polaków. Podkreśliła, że na zaufanie Polaków trzeba sobie zasłużyć ciężką pracą. "Pracowaliśmy przez ostatnie miesiące, będziemy pracować jeszcze ciężej. Będziemy pracować na tyle, że Polacy w przyszłym roku, wtedy, kiedy będą wybierać tych, którzy na cztery lata mają rządzić Polską, wskażą PO" - dodała.
"(Platforma) to jest partia, która ma bardzo konkretny program, a ostatnio powiedziała: +my chcemy swój program prezentować Polakom w sposób serdeczny, ale też bez osobistych wycieczek, kłótni, sporów, wsłuchując się tylko i wyłącznie w wasze problemy+. Z takim hasłem +bliżej ludzi+ będziemy za te jedenaście miesięcy iść do wyborów" - powiedziała premier.
Kopacz zapewniła, że PO nie będzie kwestionować wyników wyborów samorządowych. "Nie będziemy mówić, że ktoś sfałszował wyniki, że to jest jakiś zły los, który spowodował nagle, że tymi (...) punktami jesteśmy niestety w tyle" - powiedziała premier.
"Gratulujemy zwycięzcom, ja osobiście gratuluję zwycięzcom. Gratulujemy tym, którzy w tych wyborach byli od nas lepsi, co nie znaczy, że wszystko jest dane na zawsze. W następnych wyborach zmobilizujemy się na tyle, byśmy to my mieli te kilka punktów więcej, niż nasi główni oponenci polityczni" - powiedziała Kopacz.
Zwracając się do uczestników wieczoru wyborczego PO, premier powiedziała: "Co mogę wam powiedzieć? Powinniście mieć trochę więcej uśmiechu na twarzach. Dlaczego? Bo praca to nic złego, a przed nami bardzo ciężka praca, w której udowodnimy, że jesteśmy lepsi od naszych oponentów politycznych".
Kopacz zapewniła też, że "nie zejdzie z drogi, którą obrała dwa miesiące temu: będzie bliżej ludzi i będzie pracować dwa razy ciężej". "Zachęcam was do tego samego. Gratuluję wyniku, który mógł być zawsze gorszy" - dodała.
Wyraziła przekonanie, że druga tura wyborów udowodni, iż PO wygrywa w dużych miastach: w Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu.
Marszałek Sejmu Radosław Sikorski ocenił, że koalicja PO-PSL osiągnęła bardzo dobry wynik w wyborach samorządowych. Przyznał jednocześnie, że Platforma "musi się wziąć w garść". "To jest bardzo dobry wynik koalicji, bo razem z PSL osiągnęliśmy bardzo dobry wynik" - zaznaczył.
Pytany, co zawiodło w kampanii PO, Sikorski powiedział: "Będziemy to analizować". Na pytanie dziennikarzy, dlaczego nie zadziałał "efekt Ewy Kopacz", Sikorski odparł: "Efekt Kopacz jest bardzo dobry i nawet, jeśli teraz nie zadziałał, to zadziała w przyszłości".
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz komentując sondażowe wyniki wyborów samorządowych, zadeklarowała, że chce "zdobyć serca i umysły tych, którzy jej jeszcze nie zaufali". Według sondażu Ipsos, Gronkiewicz-Waltz otrzymała 48,8 proc. głosów, co oznacza, że w drugiej turze zmierzy się z kandydatem PiS Jackiem Sasinem (26 proc.).
"To był bardzo trudny czas. Rok temu byliśmy pod ogromną presją referendum (o odwołanie prezydenta stolicy - PAP). (...) Przez ostatnie osiem lat byliśmy pod ogromną presją inwestycji, całe Śródmieście było rozkopane" - mówiła Gronkiewicz-Waltz.
Podziękowała tym wyborcom, którzy oddali na nią głos. "Dziękuję tym wszystkim, którzy mi zaufali, a tym, którzy mi jeszcze nie zaufali, chcę powiedzieć, że chcę zdobyć wasze serca, chcę zdobyć wasze umysły; chcę, żebyście uwierzyli w to, że Warszawa zmienia się nadal nie do poznania, dzięki funduszom europejskim, dzięki dobremu zarządowi, dzięki dynamice, którą zaczęła mieć tak naprawdę dopiero osiem lat temu. Dlatego zachęcam was, żebyście mi zaufali" - mówiła prezydent Warszawy.
Szef sztabu PO Robert Tyszkiewicz zwracał uwagę, że na początku kampanii Platforma odnotowała dużą stratę sondażową do PiS. "Wydaje się więc, że te ostatnie miesiące, tygodnie to było intensywne odrabianie (strat) przez Platformę. Zabrakło trochę czasu, zabrakło może troszeczkę tej +kropki na i+, ale to jest porażka, to nie jest klęska, zwłaszcza dla całkowitej, pełnej oceny wyborów samorządowych" - ocenił polityk.
Jak dodał, "trzeba - oprócz sejmików - zobaczyć także duże miasta, zwycięzców wyborów bezpośrednich - prezydentów, burmistrzów". "I tutaj ten obraz już nie będzie taki dla PiS korzystny, za to będzie bardzo korzystny dla PO" - podkreślił Tyszkiewicz.
Zdaniem wicepremiera, szefa MON Tomasza Siemoniaka, wynik sondażowy PO to "zobowiązanie do jeszcze cięższej pracy". "Mamy wybory prezydenckie - tutaj jest chyba dość ewidentny faworyt tych wyborów, popierany przecież przez Platformę, a potem wybory parlamentarne. W naszych rozmowach nie było atmosfery jakiejś porażki, raczej atmosfera brania się do pracy od jutra, realizowania różnych planów i zamiarów" - powiedział Siemoniak.
Zwracał uwagę na wynik sondażowy PSL - koalicjanta Platformy. "27 proc. plus 17 proc. PSL to jest zdecydowanie więcej, niż miał PiS w tych wyborach. Jak miną te pierwsze emocje, to też będzie ważne kto będzie tworzył koalicje w sejmikach, kto będzie rządził województwami" - zaznaczył wicepremier.
Minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki przyznał, że wynik PO "pewnie mógłby być lepszy". "Na pewno daje do myślenia sam sposób pracy. Myślę, że daje dowód mimo wszystko, że powinniśmy być bardzo blisko obywateli, bo oni oczekują tego kontaktu. Czy ten wynik mógłby być lepszy? Pewnie mógłby być lepszy, natomiast nie oczekujmy, że wszystko zdarzy się naraz. Dzisiaj jesteśmy bardzo skrupulatnie oceniani, bardzo uważnie obserwowani i mam tę świadomość, że po tak długim okresie też brania odpowiedzialności za Polskę i to na tych wszystkich szczeblach" - powiedział Halicki PAP.
PO zorganizowała wieczór wyborczy w Domu Dziennikarza przy ulicy Foksal w Warszawie. Wzięli w nim udział zwolennicy Platformy, politycy tej partii i członkowie sztabu PO. Na spotkaniu nie pojawił się b. premier Donald Tusk, ani szef MSZ Grzegorz Schetyna.
Według sondażu Ipsos dla TVP, TVN24 i Polsatu - opublikowanego w niedzielę zaraz po zamknięciu lokali wyborczych - w wyborach do sejmików wojewódzkich w skali kraju PiS uzyskał 31,5 proc., PO - 27,3 proc., PSL - 17 proc., a SLD - 8,8 proc. Nowa Prawica dostała 4,2 proc.; Ruch Narodowy - 1,7 proc.; Demokracja Bezpośrednia - 0,7 proc.
Z sondażu wynika, że w pierwszej turze wybrano prezydentów Łodzi i Lublina, gdzie zwyciężyli dotychczas sprawujący te stanowiska Hanna Zdanowska (54,2 proc.) i Krzysztof Żuk (59,5 proc.) - obydwoje z PO. Z tego samego badania wynika, że w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu, Krakowie, Katowicach i Wrocławiu dojdzie do II tury wyborów na prezydenta. Za wyjątkiem Katowic przeszli do nich urzędujący prezydenci.
W stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz z PO (48,8 proc. głosów)zmierzy się z Jackiem Sasinem z PiS (26 proc.), w Gdańsku rządzący od 16 lat Paweł Adamowicz (PO - 48,6 proc.) będzie rywalizował z Andrzejem Jaworskim z PiS (24 proc.), w Poznaniu Ryszard Grobelny (27,3 proc. głosów) zmierzy się z Jackiem Jaśkowiakiem (PO) lub Tadeuszem Dziubą (PiS), którzy w sondażu dostali po 21 proc. wskazań. W Krakowie Jacek Majchrowski (39,8 proc.) rywalizował będzie się z kandydatem PiS Markiem Lasotą (25,9 proc.), we Wrocławiu Rafał Dutkiewicz (46,1 proc.) zmierzy się z Mirosławą Stachowiak-Różecką z PiS (21,3 proc.).
Z sondażu Ipsos wynika też, że w wyborach do sejmików PiS zwyciężyło w niemal wszystkich grupach wiekowych, PO - tylko wśród trzydziestolatków. Na wsiach najwięcej wyborców głosowało na PiS, zaś w miastach wygrała Platforma.
Skomentuj artykuł