Flis: Tusk marzy o partii z 50-proc. poparciem
"W tej chwili PO, jak i PiS - na skutek zbiegu szeregu okoliczności, ale także i wysiłkiem wielu swoich członków, sympatyków, aktywistów czy przedstawicieli władz lokalnych - stały się dwoma największymi partiami.
To jest poniekąd oczywiste, ale trzeba powiedzieć, że na początku wcale tak to nie wyglądało, raczej było traktowane wtedy jako deski ratunku dla wszystkich po pokruszeniu AWS-u czy Unii Wolności.
Natomiast, jeżeli chodzi o Platformę Obywatelską, to są ciekawe takie dwa zjawiska.
Pierwsze to jest ewolucja wewnętrzna, to znaczy, że z partii, która odwoływała się bardzo gęsto do takich elementów antyestablishmentowych - nawet już w samej nazwie Platforma Obywatelska jest odwołanie do organizacji obywatelskiej - to jednak wszystko się utarło raczej w taką stronę, że po tym względem partia ta nie różni się niczym od pozostałych - co najwyżej w stosunku do PSL jest mniej demokratyczna wewnętrznie w sensie realiów, nie zaś statutu.
Natomiast druga rzecz to jest kwestia funkcjonowania ideowego. I tutaj PO po 10 latach zajmuje teoretycznie mniej więcej to samo miejsce, chociaż wykonany był taki istotny zygzak, tzn. przesunięcie punktu ciężkości z miejsca, które zajmowała Unia Wolności, trochę bardziej w prawo na osi w stosunku do tradycji i spraw obyczajowych. Później nastąpiło jednak przesunięcie wyraźnie z powrotem w to samo miejsce, a kto wie, czy nie dalej w związku z olbrzymim rozrostem co do skali poparcia, wielkością i tym samym ogarnięciem coraz większej części elektoratu.
Funkcjonowanie PO jest bardzo udane w takim sensie, że pamiętając 2005 rok, gdy nie doszło do stworzenia koalicji PO-PiS, obydwie strony miały swoje marzenie, żeby zbudować partię na jakimś poziomie prawie 50 proc., to bez porównania bliżej tego marzenia jest - czy był w 2010 roku - Donald Tusk, a nie Jarosław Kaczyński.
Skomentuj artykuł