Główny doradca premiera ds. COVID-19: w tej chwili powinno się zamknąć także kościoły

(fot. PAP / Rafał Guz)
PAP / df

Jeżeli liczba nowo zdiagnozowanych chorych zacznie przekraczać 30 tys., zdecydowanie powinniśmy zamknąć Polskę – mówi we wtorkowej „Rzeczpospolitej” główny doradca premiera ds. Covid-19 prof. Andrzej Horban. Polska powinna być zamknięta przez miesiąc - dodaje.

Prof. Horban pytany przez "Rz", czy już jesteśmy na granicy wydolności systemu, odpowiedział, że "nawet już ją przekroczyliśmy". "Stąd decyzja o budowie szpitali tymczasowych" - dodał.

Profesor wyjaśnił, że możemy mówić o załamaniu systemu z punktu widzenia pandemii, wtedy, gdy nie będzie stałego dostępu do tlenu, nie będzie łóżek, leków i personelu, który poprowadzi chorego w sposób fachowy.

DEON.PL POLECA

Pytany, co możemy zatem zrobić, żeby przesunąć tę granicę, wskazał, że w Polsce mamy ok. 200 tys. łóżek. "Jeśli wyłączymy rehabilitację i sanatoria, bo tam zwykle nie ma dostępu do tlenu, pozostaje ok. 100 tys. łóżek, z tego ok. 30 tys. jest przeznaczonych i gotowych dla pacjentów z Covid-19. Można tę liczbę zwiększyć, stawiając przy każdym butlę z tlenem. Ale przy zużyciu 60 litrów na minutę taka butla starcza na pół godziny" - tłumaczył.

"Część obecnych łóżek musi zostać dla pacjentów leczonych na bieżąco. Nie przesuniemy w czasie porodu czy zawału. Wszystkie zabiegi planowe muszą być jednak, niestety, przesunięte na czas po pandemii. Co jest oczywiście dramatem samym w sobie, szczególnie w przypadku schorzeń nowotworowych. Tych łóżek nie powinniśmy ruszać" - zastrzegł.

Podkreślił, że "mamy więc do dyspozycji maksymalnie, i raczej teoretycznie, połowę łóżek, czyli ok. 50 tys., jeśli doliczymy łóżka w szpitalach tymczasowych". "Przy 30 tys. zdiagnozowanych dziennie średnio 6 tys. osób wymaga pobytu w szpitalu. Średni czas pobytu to dziesięć dni. Oznacza to, że po dziesięciu dniach mamy zajętych 60 tys. łóżek" - zwrócił uwagę.

Pytany, dlaczego w szpitalach zaczyna brakować tlenu, wyjaśnił, że problem jest w zużyciu. "Większość instalacji tlenowych była w szpitalach obliczona na o wiele mniejsze zużycie. Kiedyś wystarczał on na kilka dni, dzisiaj – na kilka godzin. Nikt, budując je, nie przewidział, że nagle trzeba będzie pompować tlen całą dobę. Część szpitali niestety ciągle jeszcze jest w minionej epoce i funkcjonuje w oparciu o butle tlenowe. Nowoczesny szpital powinien mieć centralną tlenownię, którą buduje się, jak pokazał przykład Szpitala Narodowego, w ciągu kilku dni" - wskazał.

Na pytanie, czy "już powinniśmy zamknąć Polskę", prof. Horban odpowiedział, że jeżeli liczba nowo zdiagnozowanych zacznie przekraczać 30 tys., to zdecydowanie tak. "Musimy zakazać ludziom wychodzenia z domu bez powodu, jedynie do pracy w zawodach, które są niezbędne do funkcjonowania kraju. Wszystko inne należy zamknąć na miesiąc" - ocenił.

Pytany, dlaczego zamknięto galerie handlowe, a nie zamknięto kościołów, wyjaśnił, że są one dużo bardziej oblegane niż kościoły. "Ale w tej chwili powinno się zamknąć także kościoły" - dodał profesor.

Na pytanie, dlaczego w Polsce nie zastosujemy modelu słowackiego, czyli nie przetestujemy wszystkich obywateli, stwierdził, że to nie ma dużego sensu. "Przede wszystkim jest nas dużo więcej. Ale jeśli nawet jakimś cudem to by się udało, to powinniśmy wszystkich testować przez 14 dni i codziennie izolować kolejnych zakażonych. Poza tym test antygenowy nie wykrywa praktycznie osób bezobjawowych, bo wirusa jest wówczas za mało. To, co możemy zrobić, to naprawdę izolować osoby starsze" - powiedział prof. Horban.

Jak dodał, jest jednak pewne pocieszenie - przy takiej liczbie zakażeń osiągniemy odporność stadną w ciągu trzech–czterech miesięcy. "Dlaczego? Jeśli mamy 30 tys. zakażeń dziennie i przyjmując, że pięć razy tyle jest chorych bezobjawowych, to w ciągu miesiąca przechoruje prawie 6 mln osób" - zauważył

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Główny doradca premiera ds. COVID-19: w tej chwili powinno się zamknąć także kościoły
Komentarze (3)
EN
~Ewa Niezgodna
10 listopada 2020, 10:52
Ostatniej niedzieli podczas wieczornej mszy w opolskiej parafii jakoś dziwnie dużo ludzi , maski pod nosem , na brodzie a nawet bez I księża nie reagujacy Wstyd katoliku ! Jeśli o siebie nie dbają to mają odpowiedzialność dbania o bliźniego Może ktoś zrobi z tym porządek
KN
Krzysiek Niepiekło
12 listopada 2020, 12:33
najgorsze, co może być, to jak judasz wejdzie do kościoła, a ksiądz, to nie żandarm.
BR
Barbara Rucińska
12 listopada 2020, 18:24
trzeba pamiętać jak działaja maski.a ksiądz nie jest pracownikiem sanepidu/