"Jestem niechętny do przekraczania takiej granicy, którą widzę po obu stronach. Potrzeba jest tolerancji i mówienia o szanowaniu siebie wzajemnie, ale jednocześnie różnego rodzaju prowokacje powodują różne ataki" - zaznaczył Halicki.
Polityk dopytywany, czy uważa odprawianie tego typu "nabożeństwa" za coś nieodpowiedniego odparł: "To nie służy temu, co powinno być istotą całego przekazu, czyli poszanowania siebie nawzajem, niezależnie od poglądów, wartości, które się wyznaje, od tożsamości religijnej, narodowej" - powiedział. Jego zdaniem takie zgromadzenia jak Parada Równości powinny się odbywać, bez żadnych ataków.
"Widząc ten obrazek uważam, że te granice zostały mocno przekroczone. Intencje powinny być dokładnie odwrotne tzn. budujmy możliwość szanowania się nawzajem, a nie prowokujmy do tego, żeby były ostre reakcje" - mówił Halicki.
Pytany o opinie komentatorów, którzy zauważyli, że PO nie panuje nad przekazem m.in. dlatego, że prezydenci miast związani z PO biorą udział w paradach, w trakcie których dochodzi do tego typu wydarzeń odparł: "Ale to przecież nie PO organizuje. Natomiast faktem jest, że prezydent stolicy Rafał Trzaskowski objął patronatem ten marsz, tę paradę, zapowiadając to zresztą dużo wcześniej w trakcie kampanii. Powiedział, że to zrobi i jest w tym wypadku konsekwentny" - podkreślił polityk.
Zauważył też, że "przekraczanie granicy dobrego smaku" powoduje mobilizację elektoratu PiS i ostry atak, który jest związany z hejtem. "Uważam, że nie pomaga to budowaniu głównego przekazu, który prezydent Trzaskowski miał na myśli, mianowicie budowania poszanowania dla siebie nawzajem" - powiedział Halicki.
W sobotę stołecznymi ulicami przeszła Parada Równości; po raz pierwszy imprezę objął patronatem prezydent Warszawy. Według szacunków ratusza w paradzie wzięło udział 47 tys. osób, organizatorzy mówili o prawie 80 tys. uczestników.
Przed paradą zorganizowano tzw. nabożeństwo ekumeniczne. Odprawił je w Miasteczku Równości Szymon Niemiec, który w mediach społecznościowych tytułuje się "kapłanem katolickim bez przynależności konfesyjnej". Do marca pełnił funkcję ordynariusza Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego w Polsce. Kościół ten działał bez rejestracji, a 6 marca Niemiec podjął decyzję o jego likwidacji.
Na nagraniach w mediach widać, że w "nabożeństwie ekumenicznym" Niemcowi towarzyszył m.in. mężczyzna z durszlakiem na głowie, co jest znakiem charakterystycznym przedstawicieli Polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti (KLPS), także bezskutecznie ubiegającego się o wpisanie do rejestru kościołów i związków wyznaniowych w Polsce.
W związku z reakcjami na "nabożeństwo ekumeniczne" Niemiec wydał w sobotę oświadczenie, w którym napisał, że takie "nabożeństwa" odprawia przed każdą Paradą Równości od 2010 roku. Zaprotestował też przeciwko "łączeniu go" z Kościołem Rzymskokatolickim. "Jako kapłan Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego (United Ecumenical Catholic Church, UECC) po raz kolejny przypominam, że bycie księdzem nie jest równoznaczne z przynależnością do dominującej w Polsce religii rzymskokatolickiej" - napisał.
Skomentuj artykuł