Handlujesz dopalaczami, szukaj innego zajęcia
Trwa nalot na sklepy z dopalaczami. Kontrolerzy skarbowi odwiedzą 500 takich obiektów w całym kraju. Jak zapowiedział rzecznik rządu Paweł Graś, to nie wszystko, by ukrócić handel substancjami psychoaktywnymi. - Wprowadzimy przepisy, które na lata zablokują wprowadzanie nowych dopalaczy. Radzę szukać innego sposobu na zarabianie pieniędzy - przekonywał.
W ostatnim roku gwałtownie zwiększyła się liczba sklepów, które sprzedają substancje psychoaktywne - z 44 do 500.
Wnikliwa kontrola skarbowa to nie jedyna odsłona walki z punktami sprzedającymi dopalacze. - Wprowadzimy przepisy, które na lata zablokują wprowadzanie nowych dopalaczy - poinformował rzecznik rządu. I poradził handlującym, by radzę szukać innego sposobu na zarabianie.
- Idziemy po was. Kończymy prace nad ustawą i nie będziemy się już bawić w kotka i myszkę - stwierdził Graś.
Obecnie zakazany jest handel 17 substancjami szkodliwymi dla zdrowia, m.in. benzylopiperazyną (około 10 proc. siły działania amfetaminy). Jednak sklepy sprzedające substancje psychoaktywne obchodzą przepisy, sprzedając zakazane specyfiki pod inną nazwą.
Nowe przepisy przygotowywane przez resort zdrowia mają zmienić tę sytuację. Jeden z zapisów mówi o możliwości wycofania z obrotu na 18 miesięcy substancji, co do której istnieją podejrzenia, że może być szkodliwa dla zdrowia. W tym czasie ma być ona poddawana analizie w Agencji Oceny Technologii Medycznych. To rozstrzygnie, czy substancja zostanie wpisana na listę, która uniemożliwi sprzedawanie zawierających ją dopalaczy.
Skomentuj artykuł