Jak to jest naprawdę z sześciolatkami w szkole?
Sześciolatki zyskują w pierwszej klasie więcej niż w zerówce - wynika z ogólnopolskiego Testu Umiejętności na Starcie Szkolnym - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Badacze sprawdzali umiejętności czytanie, pisanie i matematyki najmłodszych uczniów. Chodziło o ocenę, jak zmieniają się umiejętności dzieci w zależności od tego, czy chodzą do zerówki, czy do szkoły i w jakim wieku zaczęły naukę.
Z badania wynika, że w szkole dużo szybciej niż w przedszkolu rosną w ciągu roku szkolnego kompetencje dzieci z tych trzech wytypowanych umiejętności.
Największe jednak różnice widać było w czytaniu i pisaniu - tu przyrost umiejętności jest dwukrotnie wyższy, niż kiedy sześciolatek zostaje w zerówce, badacze nawet mówią o "eksplozji umiejętności". Co ciekawe - sześciolatkom idzie to również szybciej niż dzieciom siedmioletnim.
Dla MEN takie wyniki to dodatkowy argument, by przekonać rodziców, aby posyłali sześciolatki do szkół. Nie można jednak przy tym pomijać, że za część tego sukcesu odpowiada po prostu rozkład programu nauczania. Bo wprowadzając sześciolatki do szkół, MEN wykreślił z programów przedszkolnych naukę czytania i pisania. Jest tam teraz nieobowiązkowa, niektóre przedszkola nawet interpretują to jako zakaz (choć MEN temu przeczy) i w ogóle z sześciolatkami w zerówkach literek i czytania nie ćwiczą. Jak widać w badaniu TUNSS, kiedy tylko sześciolatek pójdzie do szkoły, natychmiast nadrabia stracony czas i nabywa nowych umiejętności, w szkole uważanych przecież za podstawowe.
Drugi czynnik, który mógł zaburzyć badanie, to fakt, że do szkół rodzice posłali niewielu sześciolatków - raptem kilkanaście procent. I są to dzieci najzdolniejsze intelektualnie oraz dojrzałe emocjonalnie, więc takie, którym niestraszna ani szkoła, ani łączona klasa ze starszymi o rok i bardziej zaawansowanymi kolegami w wieku siedmiu lat.
Badanie przeprowadził dla MEN Instytut Badań Edukacyjnych, a wzięło w nim udział ponad 3 tys. sześcio- i siedmiolatków.
Skomentuj artykuł