Jarosław Kaczyński wybrany prezesem PiS
999 delegatów poparło Jarosława Kaczyńskiego na kolejną kadencję prezesa PiS. Delegaci kongresu chwalili go za charyzmę i silne przywództwo. Zaraz po wyborze Kaczyński dziękując, podkreślił, że to "szczególny zaszczyt uzyskać zaufanie, gdy czas trudny".
Przeciw kandydaturze Kaczyńskiego głosowało 51 delegatów, 14 wstrzymało się od głosu.
- Miło jest zwyciężać, kiedy jest czas łatwy, ale szczególnym zaszczytem jest uzyskać zaufanie, gdy jest czas trudny" - powiedział Jarosław Kaczyński po ogłoszeniu wyników. "Mamy wielką nadzieję na to, że zmienimy Polskę, bo Polska potrzebuje zmiany. Polska potrzebuje odpowiedzialnej polityki i odpowiedniego kierownictwa. Jedna partia jest w stanie to kierownictwo zapewnić. To Prawo i Sprawiedliwość - dodał Kaczyński.
Delegaci pogratulowali prezesowi owacjami na stojąco i odśpiewując "Sto lat".
J. Kaczyński podkreślił, że najbliższy czas dla partii to "trudne lata" wyborów parlamentarnych, samorządowych i prezydenckich. - Wierzę, że potrafimy wykrzesać z siebie wszystko. Widziałem PiS w wielkich akcjach wyborczych. Widziałem tę energię, determinację, te umiejętności. Widziałem, że potrafimy zwyciężać. Widziałem i wiem. Jestem przekonany, że to zwycięstwo nadejdzie - powiedział.
- Przede wszystkim musimy pamiętać o tym, że nic nie dzieje się samo. Tylko wysiłkiem i pracą można uzyskać coś, co jest dla nas sukcesem. Co powinno być sukcesem dla Polski, ale to przede wszystkim musimy traktować jako obowiązek, jako nasz obowiązek wobec naszego narodu, wobec ojczyzny. My musimy dla kraju urządzić wiele, bardzo wiele. Musimy zmienić Polskę. Zmienimy Polskę - zapewnił prezes PiS.
Wybór J. Kaczyńskiego licznie chwalili uczestnicy kongresu. - To sprawny, inteligentny, nowoczesny i przewidujący polityk - mówili.
Europoseł Marek Migalski jest zdania, że partia jest dobrze prowadzona przez Kaczyńskiego, zastrzegł jednak, że powinien on umieć się przyznać do popełnionych przez kierownictwo partii błędów. - Tylko Jarosław Kaczyński jest w stanie w sensie organizacyjnym i instytucjonalnym utrzymać spójność partii. Musi to być jednak ten Jarosław Kaczyński z przesłuchania przed komisją hazardową: uśmiechnięty, merytoryczny, uwodzący Polaków w najlepszym tego słowa znaczeniu, a nie prezes, któremu zdarza się być naburmuszonym, strofującym dziennikarzy i obrażającym się na rzeczywistość - powiedział PAP Migalski.
Upadające zakłady pracy oraz pomysły na dotarcie do wyborców - te tematy zdominowały debatę przed wyborem szefa partii.
Działacze z Pomorza i Wielkopolski zwracali uwagę na upadek wielkich firm-pracodawców w ich regionach: zakładów chemicznych w Policach i zakładu im. Cegielskiego w Poznaniu.
Burmistrz Łap Roman Czepe opisał dramatyczną sytuację w jego mieście, gdzie zlikwidowano m.in. zakłady naprawy taboru kolejowego. "Jesteśmy symbolem kryzysu" - mówił. Podkreślił, że PiS powinien starać się, aby zdobyć większe niż dotychczas poparcie wśród przedsiębiorców.
Inni działacze apelowali m.in., aby członkowie PiS przygotowali lokalne programy polityki prorodzinnej, zajęli się w większym niż dotychczas stopniu prawami lokatorów oraz aktywniej prowadzili kampanię za pomocą internetu.
Posłanka Beata Kempa opowiadała o swojej pracy w hazardowej komisji śledczej. Podkreśliła, że ze stenogramu dotychczasowych przesłuchań "wychodzi mapa drogowa afery hazardowej". Powiedziała, że razem ze Zbigniewem Wassermannem pisze raport z prac komisji - "dla wszystkich polityków ku przestrodze".
Posłanka Marzena Wróbel powiedziała zaś, że komisja ds. nacisków, w której zasiada, nie wykryła żadnych nieprawidłowości z czasów rządów PiS.
- Powinniśmy uderzyć się w piersi. Trzeci rok żeśmy przespali. Nie zrobiliśmy nic - krytykował Waldemar Bąkowski z Kościerzyny. "Członek PiS-u nie musi się wstydzić swojej rodziny, swoich sąsiadów, musi oficjalnie prezentować swoje stanowisko i trzeba to pokazać - dodał.
Inny delegat - Wiesław Zieliński - zaznaczył, że dyskusja wewnątrz partii jest potrzebna, ale nie powinna ona być upubliczniana. "Musimy być sprawnym aparatem do prowadzenia demokratycznej walki" - argumentował. Dodał, że nie może być tak, że sukces w partii zależy od "wślizgnięcia się bardzo głęboko w... łaski". - Jeżeli chcecie wiedzieć, co myślę, zapytajcie Jarosława Kaczyńskiego - zaczął swoje przemówienie.
- Wstąpiłem do partii o nazwie bliźniacy Kaczyńscy - mówił z kolei delegat z Rawicza.
- Wolę być moherem niż Tuska frajerem - deklarowała radna z Pszczyny Bogumiła Boba.
Ożywienie na sali wzbudziło wystąpienie senatora Stanisława Koguta. Podniesionym głosem mówił m.in. o "masonach rządzących światem". "Masonom przeszkadza krzyż" - tłumaczył. - Brońcie polskiego krzyża, od Giewontu szczytu po Bałtyk - wezwał.
Europoseł PiS Jacek Kurski nie na sali obrad, ale w rozmowie z dziennikarzami odniósł się do słów Jarosława Kaczyńskiego podczas sobotniego kongresu partii. - Plaże Egiptu, Tunezji są dzisiaj zaludnione przez Niemców, Francuzów, Anglików, po części też Rosjan czy Czechów, Polaków tam niezbyt wielu - mówił prezes. Jak zdradził PAP Kurski, prezes PiS wyznał mu kiedyś, że ostatni raz na plaży był w 1966 roku. - Zapamiętałem dobrze ten rok, bo się wtedy urodziłem. Prezes sam na plaże nie jeździ, ale ma dobry dostęp do statystyk, które mówią, że obecnie mniej ludzi jeździ na plaże niż w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości - powiedział.
Wybór Kaczyńskiego na prezesa PiS zakończył pierwszy dzień III kongresu partii, który odbywa się w Poznaniu. Wznowienie obrad kongresu w niedzielę o 10.
Skomentuj artykuł