Jest zażalenie na zatrzymanie Czempińskiego
Zażalenie na zatrzymanie gen. Gromosława Czempińskiego złożył jego adwokat mec. Wojciech Brochwicz. Dodał, że podejrzany chce, by media podawały jego pełne nazwisko i nie ukrywały wizerunku.
"Kwestionuję zatrzymanie mojego klienta przez CBA, bo gdyby został wezwany do prokuratury, na pewno sam by się stawił" - powiedział w piątek Brochwicz PAP. Zapowiedział, że złoży do sądu zażalenie także na fakt wyznaczenia kaucji (wpłacenie miliona zł było warunkiem pozostania Czempińskiego na wolności).
"Pan generał nie jest przestępcą i jako uczciwy człowiek nie wstydzi się swego nazwiska ani wizerunku" - oświadczył adwokat, prosząc w imieniu swego klienta, by media nie zakrywały twarzy i by podawały jego nazwisko.
Mec. Brochwicz dodał, że sam Czempiński na razie nie będzie się wypowiadał; "odpoczywa". Zapowiedział, że po jakimś czasie "na pewno będą do dyspozycji".
Brochwicz (działacz opozycji w PRL) był w 1990 r. sekretarzem komisji weryfikującej esbeków, a potem - wiceszefem kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa oraz wiceszefem MSWiA. Był także ekspertem PO, członkiem Rady Programowej tej partii.
We wtorek, na polecenie Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, zatrzymano pięć osób, w tym b. szefa UOP gen. Czempińskiego. W środę prokuratura postawiła im zarzuty dotyczące korupcji i prania pieniędzy pochodzących z korupcji. W przypadku Czempińskiego zarzuty dotyczą prywatyzacji STOEN. W czwartek wieczorem wszystkich pięciu podejrzanych wyszło na wolność po wpłaceniu poręczeń majątkowych. Grozi im do 10 lat więzienia.
"Nie mam sobie nic do zarzucenia, nie zgadzam się z prokuratorskimi zarzutami. Moja ocena materiału dowodowego jest zupełnie inna niż prokuratora. Na końcu to sąd oceni, kto miał rację" - powiedział TVN24 jeden z podejrzanych Andrzej Piechocki, który w 2003 r. był doradcą w gabinecie ministra skarbu.
"Byłem przedsiębiorcą w wielu spółkach, powstawały one po to, żeby zarabiać pieniądze, robić biznes, a nie służyły do jakichś machinacji" - dodał. Podkreślił, że nie brał udziału w prywatyzacji STOEN, nie podejmował decyzji, nie kreował opinii, nie brał udziału w żadnych kolegiach, naradach, pracach zespołów. "Nie miałem dostępu do informacji, danych i ofert" - powiedział Piechocki.
Skomentuj artykuł