"Jeżeli zwycięży PiS, wrócimy do budowy S7"

Prezes Jarosław Kaczyński podczas konferencji prasowej u zbiegu ulic Christo Botewa i Tadeusza Śliwiaka w Krakowie. (fot. PAP/Jacek Bednarczyk)
PAP / wm

O problemach komunikacyjnych Krakowa związanych z budową drogi S7 mówił w czwartek prezes PiS Jarosław Kaczyński na briefingu w Krakowie. Zapewnił, że w przypadku zwycięstwa PiS w wyborach, droga S7 zostanie dokończona.

- Wielkim zadaniem, o którym mówił premier Donald Tusk, kiedy zabiegał o poparcie społeczne, jest doprowadzenie do takiego stanu, w którym Polska nie będzie się różniła, jeżeli chodzi o infrastrukturę drogową, od państw na zachód od naszych granic. Tu mamy do czynienia z takim jasnym, wyraźnym przykładem, jak to w tej chwili funkcjonuje - powiedział Kaczyński, którzy spotkał się z dziennikarzami na końcu wybudowanego odcinka drogi S7.

Przypomniał, że w czasach rządów PiS "zaplanowano dokończenie tego odcinka autostrady (...) do Nowej Huty, przy czym później miał być budowany dalszy odcinek do woj. świętokrzyskiego". - Niestety rząd Donalda Tuska zabrał środki, które były przeznaczone na tę budowę - mówił Jarosław Kaczyński, podkreślając, że w ten sposób Kraków stracił szansę na zmniejszenie korków w mieście i ułatwienie ruchu tranzytowego.

DEON.PL POLECA

Według Kaczyńskiego droga S7 miała być elementem szlaku komunikacyjnego na osi "północ-południe". "Ona jest w polskim interesie - w interesie polskich portów, jeżeli chodzi o wyścig z portami niemieckimi, w szczególności z Rostokiem. Każde państwo powinno dbać o swoje interesy, w tym wypadku tej dbałości nie widzimy" - powiedział.

- Dlatego chcę tutaj bardzo wyraźnie podkreślić: jeżeli zwycięży Platforma, to będą to głosy za tym, żeby tutaj nie było obwodnicy. Jeżeli zwycięży PiS, to my do tych planów wrócimy - zadeklarował.

- Obwodnica z całą pewnością zostanie dokończona, będzie kontynuowana dalsza część drogi; nie będzie tak, żeby na granicy Małopolski kończyła się oś północ-południe. Krótko mówiąc, będziemy tutaj mieli do czynienia z zupełnie inną polityką, polityką przede wszystkim prowadzoną w interesie poszczególnych środowisk miejskich, w tym wypadku Krakowa, ale i także w interesie całego kraju - powiedział Kaczyński.

Wystąpienie prezesa PiS zostało pozytywnie przyjęte przez działaczy Inicjatywy Społecznej w obronie S7 w Krakowie. - Z wdzięcznością przyjmujemy zaangażowanie PiS w sprawie szybkiej budowy S7 w Krakowie. Niemniej szkoda, że ta sprawa musi stać się sprawą polityczną (...). Mamy nadzieję, że nie tylko PiS, ale i PO oraz inne partie zaangażują się w wybudowanie tej drogi i że finansowanie poznamy jak najszybciej, aby ta sprawa nie była grą polityczną dla żadnej ze stron - napisali w przesłanym PAP oświadczeniu.

W 2010 r. zakończyła się budowa pierwszego, 2,7-km odcinka drogi ekspresowej S7 na terenie Krakowa, stanowiącego zarazem fragment wschodniej obwodnicy miasta. Koszt budowy wyniósł 200 mln zł. Drugi odcinek tej trasy (między węzłami Rybitwy-Igołomska) - na budowę którego nie ma obecnie pieniędzy - miałby mieć 4,4 km długości i przeprawę przez most wantowy na Wiśle. Jego koszt budowy szacowany jest na ok. 950 mln zł.

Wschodnia obwodnica Krakowa to fragment planowanej drogi ekspresowej S7, która ma łączyć Gdańsk z Rabką-Zdrój. Jej długość ma wynieść ok. 720 km. Nowa trasa ma być zlokalizowana w większości w miejscu istniejącej drogi krajowej nr 7, czyli w korytarzu trasy europejskiej E-77. Droga ma połączyć aglomeracje: trójmiejską, warszawską i krakowską.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Jeżeli zwycięży PiS, wrócimy do budowy S7"
Komentarze (5)
BM
Barbara Magdalena
19 sierpnia 2011, 11:02
Nie dałam się nabrać na żadną obietnicę Tuska. Ostrzegałam naiwnych, że nie będzie żadnych zapowiadanych cudów. Ci nie do końca ogłupiali, przyznali mi teraz rację. Ci nieprzyznający racji, bronią się po prostu przed dysonensem poznawczym. Oczywiście, bezpieczniej jest dzisiaj szydzić z zapowiedzi przywódcy opozycji, niż wypomnieć premierowi Tuskowi cokolwiek z setki obietnic, które były zwyczajnym bajdurzeniem. Gdy prezydentem był Lech Kaczyński, a premierem Jarosław Kaczyński, czułam się przynajmniej "we własnym domu", w którym nie toleruje się złodziei, łapowników, skorumpowanych urzędników itp.; w którym Polacy są szanującym się narodem - dumnym ze swojej historii i swoich bohaterów. Teraz jest całkiem odwrotnie. I dobrze o tym wszyscy wiecie. (użyłam tu, naturalnie, skrótów myślowych, bo długo by pisać!)
19 sierpnia 2011, 10:39
Panie Prezesie socjalizm już przerabialiśmy,dziękujemy! 
19 sierpnia 2011, 10:30
Chyba nikt nie da nabrać się na te bajki pana prezesa. Na pewno niektórzy pozostaną wierni legendzie Cudów Y Dziwów :D
19 sierpnia 2011, 07:42
 I nawet światowy kryzys zatrzymamy i każdy będzie miał pracę i każdy będzie bogaty i szczęśliwy a wszyscy Polacy będą się wylegiwać na plażach Egiptu.Ble,ble,ble
SK
szary kotek
19 sierpnia 2011, 07:36
Jeżeli  m n i e   wybierzecie,  każdy dostanie mieszkanie i samochód !, a do każdego bochenka chleba  dodawane będzie pęto kiełbasy i butelka wódki !