Kamysz: nie możemy się z tego wycofać

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / psd

Dialog nie zawsze oznacza spełnienie oczekiwań stron - mówił w środę minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz przed posiedzeniem Komisji Trójstronnej. Jak podkreślił, nie traci nadziei na porozumienie w wielu kwestiach.

"Wierzę głęboko, że i dla pracodawców i dla strony społecznej ważne są miejsca pracy i konkurencyjność gospodarki" - mówił minister przed posiedzeniem, argumentując za przedłożeniem rządowym, które przewiduje możliwość wydłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy z 4 do 12 miesięcy.

Jak podkreślał, takie rozwiązanie jest możliwe w zakładach pracy już dziś, ale tylko za zgodą związków zawodowych i rad pracowniczych. "Ponad tysiąc firm już z tego skorzystało, a dziesiątki tysięcy pracowników nie straciły pracy" - mówił. Przypomniał też, że pracodawcy także zgłaszają swoje postulaty w całej sprawie.

DEON.PL POLECA

"Nie ma w tym momencie woli w rządzie, żeby ten projekt wycofywać" - powiedział Kosiniak-Kamysz. "On nie spełnia ani wszystkich oczekiwań pracodawców, ani nie idzie wbrew wszystkim wnioskom strony związkowej i jest to projekt wyważony. (...) Jest potrzeba przyjęcia tego rozwiązania" - dodał.

"Dialog nie oznacza zawsze spełnienia oczekiwań stron" - dodał i podkreślił, że dialog - a do jego prowadzenia powołana jest Komisja Trójstronna rządu, pracodawców i strony społecznej - nie może być także dyktatem żadnej ze stron.

Jak mówił minister, związkowcy mają prawo do stawiania różnych postulatów; mają je też pracodawcy. "Rolą strony rządowej jest dochodzenie do najlepszych rozwiązań w dialogu z partnerami społecznymi. Nikomu nie odmawiam prawa do zgłaszania swoich postulatów, do dyskusji, ale dialog to nie jest dyktat" - powiedział Kosiniak-Kamysz.

"W połowie maja przedstawimy rozwiązania ustawowe dotyczące oskładkowania tzw. zbiegów umów zleceń. Dzisiaj mamy sytuację następującą, że jeżeli jest jedna umowa-zlecenie, to ona jest normalnie oskładkowana, ale gdy się zbiegają dwie, trzy, to oskładkowana jest najniższa. My chcemy ten temat rozwiązać" - poinformował.

Minister zwracał uwagę, że w ostatnich latach wzrosła płaca minimalna - co stanowi jeden z postulatów strony związkowej. Sam opowiedział się za utrzymaniem tej instytucji w przepisach prawa i wskazał, że nie we wszystkich państwach istnieje takie rozwiązanie. Na uwagę, że związkowcy postulują większy wzrost płacy minimalnej Kosiniak-Kamysz podał, że obecnie wynosi ona 43,1 średniej pensji, a w 2007 r. było to 35 proc. średniej krajowej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kamysz: nie możemy się z tego wycofać
Komentarze (5)
jazmig jazmig
24 kwietnia 2013, 16:21
Jak chodzi o roczny okres rozliczenia czasu pracy, to on ma uzasadnienie, ale muszą tu być zabezpieczone prawa pracownika. Nie może być tak, że pracownik tyra przez pół roku po 12 godz./dobę, a kolejne pół pracuje odpowiednio krócej. Pracownik musi mieć możliwość godziwego odpoczynku. Licząc na sen 8 godz, posiłki godzinę dojazdy 2 godziny i czas dla rodziny 2 godziny, to czas pracy w ciągu jednego dnia nie powinien przekraczać 11 godzin, pomijając sytuacje awaryjne. Jeżeli pracownik ma pracować te 11 godzin, to musi być o tym powiadomiony odpowiednio wcześnie, bo on ma prawo do swojego prywatnego czasu, może mieć jakieś rodzinne uroczystości, wykupione bilety do teeatru itp. rzeczy. Nie można z dnia na dzień wymuszać na nim dłuższej pracy, a zaraz potem krótszej i tak w kółko. Musi to być odpowiednio wcześniej uzgodnione, aby obie strony wiedziały, jak sobie poukładać swój czas i pracę.
24 kwietnia 2013, 15:22
Jaka jest wspólnota związkowego krezusa zarabiającego do 10 000 zł miesięcznie na ciepłej posadce z pracownikiem pracującym za 1000zł?Związkowym darmozjadom chodzi o utrzymanie tych synekur i temu wszystko podporządkowują mamiąc roboli i bawiąc się za pieniądze tych biedaków
Jadwiga Krywult
24 kwietnia 2013, 14:01
Jazmig, 100% racji.
jazmig jazmig
24 kwietnia 2013, 12:42
Związkowcy to nie jest strona społeczna, tylko biurokracja związkowa i związkowi bonzowie. Ich interesy są sprzeczne z interesami pracowniczymi.
S
Skml
24 kwietnia 2013, 12:19
"związkowcy postulują większy wzrost płacy minimalnej Kosiniak-Kamysz podał, że obecnie wynosi ona 43,1 średniej pensji" Chociaż to matematycznie niemożliwe, to wolałbym taką płacę minimalną :)