Ponad dwa tygodnie temu radny prezydenckiego klubu Przyjazny Kraków Łukasz Wantuch chciał, aby Rada Miasta Krakowa zajęła się sprawą ograniczenia liczby bezdomnych w mieście. Zaproponował, żeby otrzymywali oni posiłki w zamian za drobne prace porządkowe, postulował przeniesienie z Plant w inne miejsce akcji rozdawania darmowej zupy oraz wydawanie posiłku, pod warunkiem że bezdomny skorzysta z kąpieli.
ZOBACZ TAKŻE: Spór o miejsce osób bezdomnych w Krakowie - konfrontacja dwóch przeciwnych głosów w sprawie >>
Jego pomysły spotkały się ze zdecydowaną krytyką pozostałych radnych. Wantuch oświadczył, że wycofuje projekty uchwał, a w mediach społecznościowych zamieścił informację, że do restauracji dla radnych w magistracie zaprosi 10 lipca 50 bezdomnych z Plant i zapłaci za ich jedzenie. "A następnie radni będą musieli siedzieć na tych samych krzesłach, jeść z tych samych talerzy, pić z tych samych kubków i korzystać z tych samych sztućców. Czyż to nie będzie prawdziwy test na człowieczeństwo?" - napisał.
Na zaproszenie radnego Wantucha odpowiedziało w środę zaledwie kilka osób.
"Przyjechaliśmy, bo ludziom dzieje się krzywda"
Do Krakowa przyjechali podopieczni Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej w Warszawie. "Przyjechaliśmy, bo zauważyliśmy, że ludziom dzieje się krzywda. Bardzo chcielibyśmy pominąć pana radnego w tym wszystkim, bo uważamy, że nie zasługuje na niczyją uwagę. To niegodne, żeby człowiek z wyższym wykształceniem, prawnik, radny Krakowa w ten sposób mówił o drugim człowieku" - powiedziała dziennikarzom prezes Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej Adriana Porowska.
Dodała, że pracuje z osobami w kryzysie bezdomności wiele lat i dobrze poznała ich historię. "Nigdy nie powiedziałaby o kimś: dokarmianie czy przewożenie. Na pewno w ten sposób nie mówi ktoś, kto deklaruje, że chce dobra dla kogokolwiek" - podkreśliła.
CZYTAJ TEŻ: "To urąga wszelkim zasadom przyzwoitości i człowieczeństwa". List otwarty do prezydenta Krakowa >>
Jak mówiła Porowska, przyjazd do Krakowa to gest solidarności z bezdomnymi i z ludźmi, którzy w Krakowie angażują się w akcję "Zupa na Plantach". "Nie pozwolimy, aby w jakimkolwiek innym mieście był jakikolwiek radny z tak «fantastycznymi» pomysłami, który będzie się chciał promować na osobach najbardziej pokrzywdzonych" - mówiła Porowska.
Podopieczni Fundacji przynieśli na sesję kartki, na których wypisali hasła: "Bezdomność to nie wybór", "#Szacunek", "#Godność".
"Zabolała nas ta propozycja. Obrażają nas. Powiedzieli, że jesteśmy dziady, brudni, śmierdzący" - mówił przed wejściem do urzędu jeden z podopiecznych Misji. "Myślę, że radny powinien zmienić zdanie. Zasługujemy na szacunek" - dodał inny mężczyzna. "Każdy człowiek jest równy, nie ma gorszych i lepszych" - podkreślali.
Odzieranie z godności
Przedstawiciele organizacji pomagających bezdomnym mówili, że propozycje Łukasza Wantucha nie mają żadnego merytorycznego uzasadnienia, odzierają innych z godności i nadszarpnęły wizerunek Krakowa.
"Te propozycje niszczą naszą pracę, by uwrażliwić społeczność lokalną na to, jak złożonym problemem jest bycie w kryzysie bezdomności. Niszczą naszą pracę, która jest walką ze stereotypami" - powiedział Piotr Żyłka z inicjatywy "Zupa na Plantach". Dodał, że wypowiedzi i zachowania Łukasza Wantucha nie przystają do rzeczywistości, z jaką mają do czynienia organizacje pozarządowe, nie jest on dla nich partnerem. Jak poinformował, grupa aktywistów, dziennikarzy, ludzi kultury wystąpiła do prezydenta Krakowa o ukaranie radnego. Prezydent nie ma jednak takich możliwości.
Radny po wysłuchaniu dyskusji powiedział: "Problem nie jest z bezdomnością, problem jest z osobami, które są agresywne, które łamią normy społeczne". "Osoba, która próbuje poruszyć ten temat, zaproponować inne rozwiązanie niż ustawa i niż radni, musi być potworem. Tak jestem potworem, bo nie akceptuję tej sytuacji, która jest" - mówił Wantuch.
Konfrontacja z osobą bezdomną
"Nie uważam, że moja inicjatywa była oznaką braku szacunku dla bezdomnych. To odpowiedź na problem, który jest w naszym mieście od lat" - powiedział dziennikarzom Wantuch. Podkreślił, że chciał doprowadzić do zmniejszenia liczby bezdomnych w Krakowie. Przyznał, że zaproszenie w mediach społecznościowych pisał pod wpływem emocji i użycie w nich niektórych słów było błędem.
"Trzy lata byłem na ulicy. Leżałem na ławce. Tak śmierdziałem, jestem alkoholikiem. Takim sposobem, jakim pan chce to zrobić, pan niszczy ludzką godność. Pomogli mi zupełnie inni ludzie niż pan. Pan jest bez empatii" - mówił do Wantucha pan Tomasz. "Pan obraził nawet swoich kolegów radnych, którzy muszą usiąść na tym samym miejscu co śmierdzący bezdomni. Niech pan zobaczy historię swoich wpisów. Potem pan je likwiduje. Pan jest bez empatii, bez serca. Pan tratuje ludzi jak zwierzęta" - dodał.
(Radny Łukasz Wantuch (P) rozmawia z byłym bezdomnym Jackiem Laskowskim (L) podczas sesji Rady Miasta Krakowa, fot. PAP/Łukasz Gągulski)
Łukasz Wantuch, odpowiadając mu, mówił, że podejmując inicjatywy, myśli o innych mieszkańcach Krakowa. Radny wrócił w środę do swoich pomysłów, zgłaszając poprawki do uchwały dotyczącej pomocy w zakresie dożywiania. Chciał, by bezdomny dostawał posiłek, pod warunkiem że przynajmniej raz w tygodniu skorzysta z łaźni. Zaproponował też "jedzenie za pracę" - czyli wprowadzenie obowiązku prac porządkowych przez godzinę dziennie, np. na Plantach, w schronisku dla zwierząt lub w hospicjum. Wśród tych poprawek znalazł się też zapis, że osoby wydające posiłek mogą go odmówić osobom agresywnym.
Radni odrzucili te poprawki. Głosowanie poprzedziła burzliwa dyskusja.
"Nieludzka propozycja"
"Temperatura dzisiejszej dyskusji wynika z tego, że ten problem przez lata był zamiatany pod dywan" - mówił do radnych Wantuch.
Radna Alicja Szczepańska z klubu "Kraków dla Mieszkańców" powiedziała, że "nie można w ten sposób dzielić ludzi", a zgłoszone poprawki to stanowisko tylko jednego radnego. "Nie godzę się na stygmatyzowanie" - podkreśliła.
"Najpierw trzeba dać jeść, a potem osądzać" - mówił radny PiS Stanisław Zięba.
"Propozycja radnego jest nieludzka. Solidarność wymaga tego, żebyśmy dbali także o tych, którym się nie powiodło. Bezdomność nie jest wyborem" - powiedział radny Koalicji Obywatelskiej Wojciech Krzysztonek. Dodał, że miasto świadczy pomoc bezdomnym. Wezwał Wantucha, by przeprosił wszystkich, którzy mogli czuć się dotknięci jego wypowiedziami.
"Jest mi wstyd, że jest pan moim kolegą z rady" - dodała jego klubowa koleżanka Teodozja Maliszewska.
Skomentuj artykuł