Klich o projekcie koncepcji strategicznej NATO

Z punktu widzenia interesów Polski projekt nowej koncepcji strategicznej Sojuszu Północnoatlantyckiego jest godny uwagi - ocenił w środę szef MON Bogdan Klich, podkreślając, że w obecnym kształcie dokument uwzględnia postulaty, na których zależało Polsce.

- Wspólnie z ministrem (Radosławem) Sikorskim uznaliśmy, że projekt generalnie odpowiada naszym oczekiwaniom, jakie były wyrażane podczas prac nad dokumentem. Z punktu widzenia interesu Polski jest godny uwagi - powiedział na środowym posiedzeniu komisji szef MON.

Minister wskazywał, że zgodnie z polskimi postulatami kolektywna obrona została uznana jako zasadnicze zadanie NATO; przed zdolnością do zarządzania kryzysowego oraz działaniami na rzecz stabilizacji i bezpieczeństwa międzynarodowego.

- Polsce zależy, aby art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego miał należytą rangę - podkreślał Klich. Artykuł ten stanowi, że napaść na jeden kraj jest agresją przeciwko wszystkim sojusznikom, którzy niosą sobie wówczas nawzajem pomoc.

Szef MON podkreślił, że gwarancje sojuszniczej obrony winny pociągać za sobą wojskowe konsekwencje. Wymaga to m.in. konieczności prowadzenia wojskowych szkoleń i ćwiczeń oraz opracowywania tzw. planów ewentualnościowych - scenariuszy na wypadek zagrożenia bezpieczeństwa któregokolwiek ze swoich członków.

Minister zasygnalizował, że na listopadowym szczycie zostaną omówione m.in. kwestie dotyczące przyszłości operacji w Afganistanie oraz tematy dotyczące reformy struktur dowodzenia NATO. Liczba dowództw ma zmaleć z 11 do 6, etatów o ok. 3 tys. (z 12 tys. do 8,95 tys.), a agencji - z 14 do 3. Cięcia - jak podkreślał w środę minister - mają ominąć Polskę.

Szef MON przekazał parlamentarzystom, że los centrum szkolenia sił połączonych w Bydgoszczy jest niezagrożony, a "promesa" utworzenia w tym mieście natowskiego batalionu łączności - aktualna. Przekonywał także, że zmniejszenie dowództwa w Brunssum w Holandii, które odpowiada za Europę Środkowo-Wschodnią nie spowoduje obniżenia jego zdolności do prowadzenia tzw. operacji wsparcia, gdyby którykolwiek z krajów był zagrożony.