Liderzy PiS: Ziobro dąży do rozłamu
Część polityków PiS uważa, że Zbigniew Ziobro dąży do rozłamu w partii. Ewentualnej nowej formacji nie wróżą sukcesu. Sam Ziobro deklaruje, że nadal jest gotowy do "przyjaznej rozmowy" o przyszłości PiS.
Ziobro uważa, że oczekiwanie, iż on i Jacek Kurski oddadzą się do dyspozycji prezesa PiS to nie kompromis, a ultimatum. Również w ocenie Tadeusza Cymańskiego ta propozycja władz PiS oznacza, że partia "zamyka się na zmiany i modernizację". Tymczasem szef klubu PiS Mariusz Błaszczak jest przekonany, że Ziobro planuje nowy "projekt polityczny". Chodzi o doprowadzenia do przesilenia w partii - wtóruje mu Beata Szydło.
Ziobro powiedział PAP, że jest zasmucony przebiegiem środowego komitetu politycznego. W jego ocenie przedstawiona propozycja to nie kompromis, a "ultimatum i groźby". Podkreślił jednocześnie, że nadal wierzy w możliwość prowadzenia w PiS dialogu i "przyjaznej rozmowy" o tym, jak doprowadzić do wygrania kolejnych wyborów, bo "to byłoby dobre dla Polski".
- Nasi wyborcy oczekiwali wizji takich zmian w funkcjonowaniu PiS, które doprowadziłyby nas do zwycięstwa (...) dlatego takie postulaty wyborcom i sympatykom PiS przedstawiliśmy - dodał.
Propozycja Kaczyńskiego - według Cymańskiego - nie jest kompromisem, tylko ultimatum, "zamknięciem się na główną ideę zmian, modernizacji, decentralizacji".
Cymański podkreślał, że darzy prezesa PiS szacunkiem. - Jest wybitnym politykiem, ma charyzmę, bardzo mi żal, że z takim liderem nie potrafimy wygrać z takimi cieniasami jak PO - dodał.
Jak mówił, diagnozę tzw. ziobrystów podziela "wielu ludzi", którzy uważają, że "trzeba coś zmienić, że (trzeba - PAP) bardzo mocnych, wyraźnych impulsów dla PiS, bo stagnacja, inercja, bezwładność poważnie grozi kolejną porażką". Cymański zaznaczył, że tę diagnozę uznano jednak za "szkodzenie partii".
Inaczej motywy Ziobry i jego stronników widzi poseł PiS Mariusz Kamiński. - Nie jesteśmy dziećmi, wszyscy wiemy, że gra Zbigniewa Ziobry ewidentnie idzie w kierunku stworzenia własnej partii politycznej - mówił dziennikarzom w Sejmie.
- Ewidentnie widać, że od kilku tygodni Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro prowadzą bardzo konsekwentną grę prowadzącą do rozbicia i podziału w PiS. Wyborcy prawicy, centroprawicy nigdy tego kroku nie wybaczają, bo pamiętają jak rozbita była prawica w latach 90-tych - podkreślił.
- Najgorsze, co nas może spotkać, to rozłam, ale mam również wrażenie, że jeżeli Zbigniew Ziobro (...) utworzy własną formację polityczną, to powtórzy ona los Marka Jurka, Polski Plus czy PJN. Nie da się kierować partią polityczną z Brukseli - ocenił. Jak dodał, nie sądzi, by Ziobro pociągnął za sobą większą liczbę parlamentarzystów PiS wystarczającą do stworzenia klubu parlamentarnego.
Zdaniem wiceszefowej PiS Beaty Szydło, zarzuty ziobrystów są chybione, bo wszystko, co postulują, jest w PiS realizowane. - Zamysł był chyba trochę inny i chodziło o to, żeby doprowadzić do przesilenia w PiS - ocenia Szydło.
- Ale wciąż mam nadzieję, że pójdą po rozum do głowy - podkreślił Błaszczak. Według niego, na rozbiciu prawicy zyskałaby PO i "słaby" rząd Donalda Tuska. - Dlatego apelujemy o jedność - dodał.
- Mam nadzieję, że może działali pod wpływem impulsu, że może jednak zdecydują o tym, żeby nie decydować się na przedsięwzięcia radykalne, które kończą się porażką. Przykład PJN jest przykładem bardzo dotkliwej porażki - mówił Błaszczak. Zapewnił, że nie odczuwa napięcia związanego z możliwością rozbicia jego klubu.
Także Szydło sądzi, że nie dojdzie do rozłamu w klubie parlamentarnym PiS. - Idąc do wyborów z określonej listy każdy z nas deklaruje (wyborcom-PAP), że będzie realizował założenia programowe partii, z której listy startuje - przypomniała.
Jak dodała, podczas środowego posiedzenia komitetu zostało jasno powiedziane, że dla każdego, kto rozumie zasady statutu PiS "jest miejsce" w partii.
Według niej, zaproponowane Ziobrze i Kurskiemu przez prezesa porozumienie jest dobre i jeśli zostanie przyjęte sytuacja zostanie "uspokojona". - Piłka jest po stronie osób, które całą awanturę wszczęły - podkreśliła Szydło.
Politycy PiS, z którymi w czwartek rozmawiała PAP, przewidują, że ewentualna inicjatywa polityczna Ziobry i jego stronników podzieli losy ugrupowania PJN, które w październikowych wyborach nie weszło do Sejmu. Jedna z liderek PJN Elżbieta Jakubiak jest jednak zdania, że działania Ziobry i jego stronników należy rozpatrywać nie w perspektywie wyborów parlamentarnych, a prezydenckich, które odbędą się za ponad trzy i pół roku.
- Sądzę, że scena polityczna przed wyborami prezydenckimi się podzieli i że on (Ziobro-PAP) w takiej koncepcji miałby szansę. PiS wystawi swojego kandydata, on (Ziobro-PAP) wystawi swojego, PO wystawi albo prezydenta Komorowskiego albo kogoś nowego - powiedziała Jakubiak.
Jak mówiła, wybory prezydenckie to też wybory partyjne, dlatego ważne jest stworzenie partyjnej struktury. - Wybory wygrywa się w regionach, okręgach. Trzeba mieć aparat, który jest w stanie pracować, jest w stanie przygotować koncepcje organizacyjne, więc (Ziobro-PAP) musi tworzyć partię, natomiast jest pytanie, czy będzie zdolny do utworzenia partii, to zależy od tego, ilu posłów wyjdzie (z PiS-PAP), czy wyjdą posłowie z jednego kręgu, z pięciu, z dwudziestu pięciu - dodała.
Na piątek Ziobro, Kurski i Cymański zostali wezwani na rozmowę z rzecznikiem dyscyplinarnym partii. Jednak - jak powiedział PAP Kurski - liczą, że władze partii wycofają się z tego wezwania. Wieczorem w piątek ma zebrać się ponadto komitet polityczny PiS.
Skomentuj artykuł