Marszałek za szybkimi wyborami prezydenckimi

Marszałek Sejm Bronisław Komorowski (fot. PAP/ Tomasz Gzella)
PAP / ad

Marszałek Sejm Bronisław Komorowski opowiada się za możliwie wczesnym terminem przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Pierwszy możliwy dzień, w którym można przeprowadzić te wybory, to 19 września 2010. Komorowski - który jako marszałek Sejmu wyznacza datę wyborów prezydenckich - zapowiedział, że będzie się konsultował ws. terminu wyborów z prezydentem i z premierem.

"Ja wyznaczam ten termin, ale chcę go wyznaczyć po konsultacjach i z panem prezydentem, i z panem premierem, także z szefami środowisk politycznych, bo uważam, że trzeba wybrać termin optymalny z punktu widzenia tego, co jest planowane w państwie" - zadeklarował Komorowski w środę w TVN24.

DEON.PL POLECA

 

 

Zaznaczył przy tym, że okres kampanii wyborczej powoduje, że "wiele spraw staje", albo jest odkładanych na później. Jak podkreślił, chciałby maksymalnie skrócić ten - jego zdaniem - "zły okres konfliktu w obszarze władzy wykonawczej". "Funkcjonowanie już prezydenta elekta mogłoby niewątpliwie by ten stan cichej, zimnej - jak to nazwać, wojny albo niechęci - zlikwidować" - ocenił Komorowski.

Szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak powiedział w TVN24, że L.Kaczyński nie jest przeciwny propozycji Komorowskiego - czyli możliwie wczesnym terminem przyszłorocznych wyborów prezydenckich. "Prezydent jest otwarty na rozmowy, na dobór takiego terminu, który byłby dogodny dla wszystkich, a w szczególności dla procesu wyborczego" - zaznaczył.

Wiceszef PO Waldy Dzikowski ocenił w rozmowie z PAP, że 19 września "nie byłby złym terminem". "Zgadzam się z filozofią marszałka Komorowskiego, że im szybciej przeprowadzimy wybory, tym szybciej opadną po nich emocje, ograniczone zostanie wzajemne blokowanie się i kruszenie kopii" - powiedział.

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział, że "trzeba się zmierzyć z wolą wyborców - im szybciej, tym lepiej". Przyznał jednocześnie, że "dwa tygodnie w tę w lub w tamtą nie robią wielkiej różnicy".

DEON.PL POLECA


Żelichowski podkreślił, że do czasu zaprzysiężenia następcy ustępujący prezydent nie powinien podejmować istotnych decyzji. "Ale przy tym zacietrzewieniu, jakie jest, to ja wcale bym się nie zdziwił, gdyby prezydentura Lecha Kaczyńskiego trwała do dnia zaprzysiężenia następnego prezydenta" - dodał.

Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział w środę PAP, że jest zaniepokojony słowami marszałka, bo - w jego ocenie - widać, że Komorowski uzasadnia termin wyborów względami politycznymi, a więc interesem swojej partii - PO. "To źle, marszałek powinien stać jednak ponad podziałami politycznymi. Ale my żadnego terminu się nie obawiamy. Jestem przekonany, że prezydent Lech Kaczyński przyszłoroczne wybory wygra" - powiedział Błaszczak.

Zaznaczył, że w 2005 roku Donald Tusk był faworytem sondaży, praktycznie do ostatniego dnia przed wyborami prezydenckimi, a wygrał je Lech Kaczyński. "Mimo tych manipulacji, mimo próby skracania kampanii wyborczej, w moim głębokim przekonaniu Lech Kaczyński wybory wygra i na nic te wszystkie działania marszałka Komorowskiego" - ocenił polityk PiS.

Z kolei poseł SLD Ryszard Kalisz powiedział w środę PAP, że termin I tury wyborów prezydenckich 19 września jest do przyjęcia. "Jeżeli marszałek - a decyzja zawsze należy do niego - będzie miał taką wolę, to z naszej strony nie będzie protestu" - zapewnił.

Przyszłoroczne wybory samorządowe powinny być przeprowadzone w niedzielę, w terminie pomiędzy 14 listopada 2010 r. a 9 stycznia 2011 r. - informuje PKW.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Marszałek za szybkimi wyborami prezydenckimi
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.