Mija siedem lat od katastrofy w Halembie
(fot. fanthomas / Foter.com / CC BY-NC-ND)
PAP / mh
W czwartek mija siódma rocznica katastrofy w kopalni Halemba, gdzie w wybuchu metanu i pyłu węglowego zginęło 23 górników. Od pięciu lat przed gliwickim sądem toczy się proces w tej sprawie; dotąd odbyło się ponad 120 rozpraw. Wyrok spodziewany jest w przyszłym roku.
Katastrofa w rudzkiej kopalni była największą tragedią w polskim górnictwie od blisko 30 lat. Doszło do niej 21 listopada 2006 r. podczas likwidowania ściany wydobywczej 1030 m pod ziemią. Z powodu zaniechania profilaktyki przeciw zagrożeniom naturalnym, po zapaleniu i wybuchu metanu w wyrobisku wybuchł pył węglowy, czyniąc największe spustoszenie i zabijając większość ofiar tragedii.
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach zamknęła śledztwo w tej sprawie w czerwcu 2008 roku. Aktem oskarżenia objętych zostało 27 osób, dziewięć z nich dobrowolnie poddało się karze (zostali skazani na więzienie w zawieszeniu i grzywny), sprawę innego oskarżonego wyłączono do innego postępowania. Główny proces ruszył w listopadzie 2008 r. przed Sądem Okręgowym w Gliwicach.
Dotychczas odbyło się aż 126 rozpraw, na których oskarżeni złożyli wyjaśnienia i przesłuchano wszystkich 310 świadków zawnioskowanych przez prokuratora. "Z uwagi na śmierć lub pobyt za granicą niektórych z tych osób, sąd odczytał ich zeznania ze śledztwa" - powiedziała PAP rzeczniczka Sądu Okręgowego w Gliwicach sędzia Agata Dybek-Zdyń.
Na kolejnych rozprawach, których terminy wyznaczono do marca przyszłego roku, sąd będzie przesłuchiwał świadków, powoływanych na wniosek stron. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, orzeczenie powinno zapaść w przyszłym roku.
"Trudno powiedzieć, kiedy dokładnie zapadnie wyrok. Wiele zależy teraz właśnie od wniosków stron" - zaznaczyła sędzia Dybek-Zdyń. Jeden z adwokatów już złożył wniosek o przesłuchanie 25 kolejnych świadków.
Jak ustaliły prokuratura i nadzór górniczy, kierujący kopalnią przyzwalali w niej na łamanie przepisów i zasad sztuki górniczej. Najpoważniejsze zarzuty ciążą na byłym głównym inżynierze wentylacji kopalni i kierowniku jej działu wentylacji Marku Z. Odpowiada on m.in. za sprowadzenie katastrofy, w której zginęli górnicy. Były dyrektor Halemby Kazimierz D. jest oskarżony o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia górników, co skutkowało śmiercią 23 osób. Jemu i Markowi Z. grozi do 12 lat więzienia.
Zarzuty stawiane pozostałym oskarżonym dotyczą m.in. sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy, narażenia górników na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz niedopełnienia przepisów bezpieczeństwa i fałszowania dokumentów. O te przestępstwa podejrzani są zarówno pracownicy Halemby, jak i firmy Mard, która na zlecenie kopalni wykonywała prace pod ziemią.
Szefowi Mardu Marianowi D. prokuratura zarzuciła niedopełnienie obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia górników w okresie poprzedzającym tragedię, za co grozi mu do 8 lat więzienia.
Niespełna trzy lata po katastrofie w Halembie w polskim górnictwie doszło do kolejnego wypadku, który pochłonął życie wielu pracowników: 18 września 2009 r. w kopalni Wujek-Śląsk zginęło 20 górników, a 37 zostało rannych. Wątek dotyczący samej katastrofy katowicka prokuratura umorzyła, nie dopatrując się związku pomiędzy zachowaniem człowieka, a zapaleniem się i wybuchem metanu. Wykryła jednak nieprawidłowości, do których dochodziło w kopalni przed katastrofą. Oskarżyła o nie 56 osób, zarzucając im m.in. sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia pracowników.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł