MZ: program in vitro dla 15 tysięcy par

(fot. Image Editor/flickr.com/CC)
PAP / psd

Program in vitro przewidziano dla 15 tys. par, ponieważ taka skala potrzeb wynika z szacunków - poinformował w czwartek wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki. Zapewnił, że jeżeli będzie taka potrzeba i będą na to środki, to program będzie rozszerzony.

Wiceminister zdrowia w czwartek w Sejmie przedstawił informację bieżącą ws. prawnego uregulowania zasad nadzoru nad działalnością klik leczenia niepłodności, banków komórek jajowych i nasienia oraz leczenia niepłodności metodami wspomaganego rozwoju.

Przedstawiciel wnioskodawców klubu poselskiego Ruch Palikota Halina Szymiec-Raczyńska podkreśliła, że przyjęty w środę przez resort zdrowia program in vitro to sukces i krok w dobrym kierunku, jednak zaznaczyła, że nadal brakuje uregulowań ustawowych w tym zakresie. Zwróciła uwagę na brak nadzoru ministerstwa nad procedurami in vitro w Polsce oraz brak rejestru klinik i banków tkanek i komórek. "Zarodki są tworzone nie wiadomo gdzie i nie wiadomo jakie są ich dalsze losy, czy są niszczone" - mówiła. Przypomniała, że Ruch Palikota złożył w Sejmie kilkanaście miesięcy temu projekt ustawy o in vitro.

Radziewicz-Winnicki zapewnił, że prywatne ośrodki zajmujące się in vitro nie są poza kontrolą, ponieważ "minister zdrowia ma prawo kontroli w przypadku wszystkich podmiotów leczniczych w naszym kraju".

Wyjaśnił, że w programie zdrowotnym in vitro wpisano wymogi dla ośrodków, które będą realizatorami programu. "Jako twórcy programu zadbaliśmy o takie wymogi prawne i konkursowe, które stworzą najwyższe standardy" - mówił. Zaznaczył ponadto, że określono, iż "jeżeli nie zostaną wykorzystane zarodki z poprzedniego cyklu, to nie będą mogły być tworzone nowe, a kliniki będą musiały zapewnić bezpieczne przechowywania zarodków". Odnosząc się do wątpliwości posłów, zapewniał, że mrożenie zarodków nie niszczy ich i jest metodą powszechnie stosowaną.

Poinformował ponadto, że resort zwrócił się do koncernów farmaceutycznych o złożenie wniosków o refundację leków stosowanych w procedurze in vitro co spotkało się z ich dużym zainteresowaniem. "Mam nadzieję, że niedługo te leki będą refundowane" - mówił.

Posłowie dopytywali o szczegóły zaprezentowanego dzień wcześniej programu zdrowotnego in vitro, m.in. o kryteria przystąpienia przez pary do programu czy sposób wyboru ośrodków, które będą program realizowały.

Przedstawiciele klubu Prawo i Sprawiedliwość przekonywali, że lepszym rozwiązaniem byłoby finansowanie naprotechnologii (opiera się ona na analizie fizjologicznej i biochemicznej cyklu miesiączkowego kobiety) niż in vitro, ponieważ jest to bardziej skuteczna metoda leczenia niepłodności. "Leczenie naturalnymi sposobami daje imponującą skuteczność - 70 procent" - mówił Andrzej Szlachta (PiS) i dodał, że naprotechnologia jest o wiele tańszą metodą od in vitro. Czesław Hoc (PiS) ocenił, że resort zdrowia "nie ma nadzoru i kontroli nad in vitro, ale ma odwagę i chęci, aby refundować tą metodę".

Romuald Ajchler (Sojusz Lewicy Demokratycznej) zwrócił z kolei uwagę, że wprowadzenie tej metody w ramy prawne, czyli ustawę, dawałaby gwarancję dłuższego korzystania z finansowania tej metody przez państwo. "Minister zrobił pierwszy krok przyjmując program, jednak nie pokrywa on kosztu leków i brak refundacji może być przeszkodą dla młodych małżeństw" - ocenił.

Przyjęty w środę program zdrowotny przewiduje, że w ciągu trzech lat będzie mogło z niego skorzystać ok. 15 tys. par; do programu kwalifikowane będą kobiety do 40. roku życia, finansowane będą maksymalnie trzy próby. Z programu, który ruszy od 1 lipca 2013 r., będą mogły skorzystać pary, u których stwierdzono bezwzględną przyczynę niepłodności lub nieskuteczne leczenie niepłodności w ciągu ostatniego roku przed zgłoszeniem się do programu. Ośrodki będą miały obowiązek przechowywania niewykorzystanych zarodków. Ponadto kolejny cykl pobrania i zapłodnienia komórki jajowej nie będzie mógł być wykonany bez wykorzystania wcześniej uzyskanych i przechowywanych zarodków.

W programie określono także wymogi dotyczące m.in. kwalifikacji i liczby personelu oraz wyposażenia ośrodków, które chcą być realizatorami programu. Ośrodki zostaną wyłonione w konkursie. Nad realizacją programu będzie czuwała powołana przez ministra zdrowia co najmniej pięcioosobowa Rada Programowa, która co roku przygotuje raport.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

MZ: program in vitro dla 15 tysięcy par
Komentarze (5)
S
Sylwia
14 sierpnia 2013, 15:22
Bogaci okradają biednych. Brakuje pieniędzy na leki dla dzieci chorych na raka i białaczkę, NFZ nakazuje zaprzestanie podawania leków, gdy pojawi się poprawa zdrowia, co skutkuje nawrotem choroby, ale na in vitro dla ludzi bogatych pieniądze są. Z in vitro nie korzystają ludzie biedni, lecz majętni. Oni, zamiast brać kredyty na drogie samochody i wille, niech biorą kredyty na in vitro, jeżeli im brakuje gotówki na ten akurat cel. ...Zgadzam się...ale majetni nie mają potrzeby brac kredytów....to jest chore Państwo!!!
T
tak
21 marca 2013, 21:10
KL wiedzą wiedzą, ale w naprotechnologii się nie zarobi tyle co w in vitro. Ot co.
K
KL
21 marca 2013, 20:02
Dlaczego Ministerstwo forsuje procedurę in-vitro skoro jest obarczona takim ryzykiem zarównoo dla rodziców jak i dla dziecka. Jest przecież Naprotechnologia, która leczy przyczyny. Trzeba by się z tym do tego Ministerstwa udać po wyjaśnienia. Może zwyczajnie nie wiedzą o innej Naprotechnologii.
L
lipa
21 marca 2013, 18:13
... ponieważ jest to bardziej skuteczna metoda leczenia niepłodności. In-vitro nie jest lekarstem na bezpłodność. Czemu to jest takie trudne do zrozumienia?
jazmig jazmig
21 marca 2013, 18:13
Bogaci okradają biednych. Brakuje pieniędzy na leki dla dzieci chorych na raka i białaczkę, NFZ nakazuje zaprzestanie podawania leków, gdy pojawi się poprawa zdrowia, co skutkuje nawrotem choroby, ale na in vitro dla ludzi bogatych pieniądze są. Z in vitro nie korzystają ludzie biedni, lecz majętni. Oni, zamiast brać kredyty na drogie samochody i wille, niech biorą kredyty na in vitro, jeżeli im brakuje gotówki na ten akurat cel.