Nowelizacja ustawy o SN wzbudza wątpliwości
Zapisy czerwcowej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym budzą konstytucyjne wątpliwości m.in. w kwestii zachowania zasady odrębności władzy sądowniczej - ocenia Fundacja Helsińska. Zdaniem resortu sprawiedliwości i senackiej komisji ustawa jest konstytucyjna.
Nowelizacją zajmie się Senat podczas posiedzenia zaplanowanego od środy do piątku.
Zmiany w ustawie o Sądzie Najwyższym Sejm przyjął 12 czerwca. Przygotowana przez sejmową komisję sprawiedliwości i praw człowieka nowelizacja wprowadza 5-letnie kadencje prezesów izb Sądu Najwyższego.
Dotychczas tylko I Prezes SN jest powoływany przez prezydenta na 6-letnią kadencję. Po zmianie także prezesi poszczególnych izb SN - karnej, cywilnej, wojskowej oraz pracy, ubezpieczeń społecznych i spraw publicznych - będą powoływani przez prezydenta na kadencje (mogą je pełnić najwyżej dwa razy).
Prezydent - na wniosek I Prezesa SN - może także odwołać prezesów izb. Ta kwestia przede wszystkim wzbudziła wątpliwości Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Wskazała ona, że konstytucja wśród prerogatyw prezydenta wymienia powoływanie prezesów SN, nie mówiąc nic o ich odwołaniu. Oznacza to, że - jak wskazała w swej opinii HFPC - odwołanie prezesa wymaga kontrasygnaty premiera.
- Organ władzy wykonawczej uzyska wpływ do blokowania odwołania prezesa izby, co godzić będzie w konstytucyjną zasadę niezależności i odrębności władzy sądowniczej - zaznaczyła fundacja.
W ubiegłym tygodniu nowelizację, bez wprowadzania poprawek, zarekomendowała jednogłośnie senacka komisja praw człowieka, praworządności i petycji. Podczas posiedzenia komisji przedstawiciele ministerstwa sprawiedliwości odnosząc się do opinii fundacji wskazywali, że nowelizacja jest konstytucyjna.
Według MS, analogiczna zasada związana z powoływaniem i odwoływaniem funkcjonuje w ustawie regulującej strukturę sądownictwa administracyjnego wobec Naczelnego Sądu Administracyjnego.
- Nie widzę żadnego zagrożenia w zakresie konstytucyjności (...) Dotychczas nie wzbudzało to emocji - mówiła wiceminister sprawiedliwości Monika Zbrojewska. Dodała, że nowelizacja ustawy o SN ma zapewnić spójność systemu prawnego.
Z kolei senackie biuro legislacyjne oceniło, że kwestia poruszona przez HFPC jest postulatem, który mógłby zostać zrealizowany podczas ewentualnej zmiany w konstytucji odnoszącej się do prerogatyw prezydenta.
W nowelizacji ustawy przewidziano ponadto, aby dotychczasowi prezesi izb SN urzędowali jeszcze przez 12 miesięcy od wejścia noweli w życie. Przyjęto zapis, że sędzia SN może zajmować stanowisko prezesa izby SN lub szefa poszczególnych wydziałów w tych izbach nie dłużej niż do ukończenia 70. roku życia. Przez dwa dodane lata służby sędziowie mogliby już tylko orzekać, nie zajmując funkcji kierowniczych w izbach i wydziałach SN.
Zdaniem HFPC 12-miesięczny okres przejściowy przewidziany dla dotychczasowych prezesów może być zbyt krótki i jest ustalony arbitralnie, co również może być ingerencją ustawodawcy w niezależność władzy sądowniczej. MS przypomniało jednak, że termin ten - w uzgodnieniu z Sądem Najwyższym - wydłużono już - z 6 miesięcy przewidzianych w pierwotnej wersji projektu - do roku.
Obecnie funkcje prezesów izb SN ogranicza w czasie jedynie wiek sędziów SN, którzy w stan spoczynku z mocy prawa odchodzą po ukończeniu 70 lat. Na własny wniosek mogą przedłużyć służbę o kolejne dwa lata, jeśli stan zdrowia im w tym nie przeszkadza.
Izbą wojskową SN od 1990 r. kieruje 66-letni sędzia Janusz Godyń. 69-letni sędzia Tadeusz Ereciński od 1996 r. jest prezesem izby cywilnej. 68-letni sędzia Lech Paprzycki od 1999 r. prezesuje izbie karnej. 67-letnia sędzia Teresa Flemming-Kulesza od 2014 r. jest prezesem izby pracy, ubezpieczeń społecznych i spraw publicznych.
Autorzy projektu uzasadniali go m.in. wyrokiem TK z 2000 r., który rozstrzygając w sprawie samorządności spółdzielni mieszkaniowych zauważył, że generalnie kadencyjność "przeciwdziała tendencji do absolutyzacji posiadanej władzy i utrudnia jej monopolizację".
Skomentuj artykuł