Ordynator oddziału zakaźnego: kilkadziesiąt tysięcy Polaków szerzy wirusa

Koncert Kasi Kowalskiej w Ciechanowie (fot. PAP/Leszek Szymański)
wroclaw.wyborcza.pl / kk

"Jesteśmy krajem w dalszym ciągu z małym testowaniem, ludzi wysyła się na kwarantannę i się ich nie testuje, więc my dokładnie nie wiemy, ile osób jest zakażonych" - mówi prof. Krzysztof Simon, ordynator w szpitalu zakaźnym we Wrocławiu.

Profesor w rozmowie z wrocławską "Gazetą Wyborczą" ocenia skalę epidemii w Polsce. "Jeśli przyjmą państwo, że jedna piąta jest jawna klinicznie, o niej wiemy i ją testujemy, to cztery piąte zakażonych chodzi gdzieś między nami, ale nie ma testu. Czyli nie mamy w Polsce 12 tys. zakażonych, tylko jakieś 40–50 tys. Czyli kilkadziesiąt tysięcy zakażonych szerzy wirusa" - zauważa prof. Simon.

DEON.PL POLECA


Podkreśla, że kluczowe dla oszacowania skali epidemii jest testowanie, a w Polsce testów robi się za mało. Przez to nie można wyłonić osób zarażonych wirusem, lecz nie wykazujących objawów. "Ja nie wiem dokładnie, ile osób jest zakażonych w tym kraju, bo wykonaliśmy tylko tyle testów, że jesteśmy na dnie tabelki krajów europejskich i nie tylko europejskich, jesteśmy trochę powyżej krajów afrykańskich" - mówi ordynator oddziału zakaźnego.

Lekarz twierdzi, że nakaz noszenia maseczek jest jak najbardziej sensowny, bo przy braku pogłębionej wiedzy o tym kto jest zakażony, a kto nie, maseczka znacząco zmniejsza szanse zakażenia. Ryzyko "gwałtownie wzrasta" gdy ludzie nie noszą maseczek.

"Wydaje mi się, że nasze społeczeństwo bardzo przyzwoicie do tego podeszło i większość ludzi przestrzega tego zakazu. Oczywiście absurdem jest bieganie po lesie w masce czy jeżdżenie w niej na rowerze. Trzeba utrzymać dystans, nie podawać sobie rąk, przed każdym sklepem myć ręce płynem dezynfekującym, nie dotykać klamek, używać w sklepie rękawiczek i wtedy są szanse, że liczba tych zakażeń się zmniejszy i nie będzie tego skrajnego obciążenia służby zdrowia" - rekomenduje lekarz.

Zakażać może również personel medyczny, stąd zdaniem prof. Simona powinien on być stale testowany. W innym wypadku "kroi się nam tragedia w ciągu kilku, kilkunastu dni, ponieważ we wszystkich DPS-ach dochodzi do zakażeń". Poprawka Senatu, by raz na tydzień testować cały personel opieki zdrowotnej, została jednak odrzucona przez Sejm.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ordynator oddziału zakaźnego: kilkadziesiąt tysięcy Polaków szerzy wirusa
Komentarze (1)
WG
W Gedymin
8 maja 2020, 11:35
Klerycy poznańskiego seminarium wrócili po 1,5 miesiąca i od razu zrobiono testy (+4/53). To daje podstawy do oceny, że w archidiecezji poznańskiej może być ponad 1% zakażonych bezobjawowych - (tak się składa, że największe ogniska w Wielkopolsce - poza Poznaniem, nie są w archidiecezji) . Podobnie wskazują ostatnie wyniki badań naukowców z Krakowa - szacunki profesora powinny być przynajmniej 10 razy wyższe. Osobna refleksja dotyczy sformułowania "szerzy wirusa". Albo ci niezdiagnozowani "szerzą wirusa" wyjątkowo "nieskutecznie", albo w szpitalach powinno być kilkanaście - kilkadziesiąt tysięcy chorych.