Państwa nie mogą uznać aneksji Krymu

(fot. isriya / Foter / CC BY-NC 2.0)
PAP / kn

Doprowadzając do przyłączenia Krymu, Federacja Rosyjska naruszyła prawo międzynarodowe, a tym samym swoje zobowiązania wobec całej społeczności międzynarodowej - uważa Doradczy Komitet Prawny przy szefie MSZ. Pozostałe kraje nie mają prawa uznawać tej aneksji - twierdzą prawnicy.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych opublikowało na swoich stronach internetowych opinię Doradczego Komitetu Prawnego przy szefie MSZ dotyczącą przyłączenia Krymu przez Rosję.
Opinia jest jednoznaczna i kwalifikuje przyłączenie należącego do Ukrainy Krymu do Federacji Rosyjskiej jako aneksję, czyli "nielegalne nabycie terytorium innego państwa w drodze użycia i/lub groźby użycia siły zbrojnej". Doradczy Komitet Prawny twierdzi, że Rosja, zajmując Krym, dopuściła się zatem aktu agresji wobec Ukrainy. Krym należy więc cały czas uznawać za terytorium okupowane.
"Dokonując aneksji Krymu Federacja Rosyjska dopuściła się naruszenia wielu traktatów oraz podstawowych zasad prawa międzynarodowego, tj. zasady integralności terytorialnej państw, zakazu ingerencji w sprawy wewnętrzne innego państwa i zakazu użycia/groźby użycia siły zbrojnej przeciwko innemu państwu. W konsekwencji Federacja Rosyjska naruszyła podlegające międzynarodowej ochronie prawa Ukrainy" - głosi opinia.
Rosja złamała też swoje umowy z państwem ukraińskim, a więc np. umowę gwarantującą integralność terytorialną Ukrainy z 1994 r., podpisaną wspólnie przez Rosję, Ukrainę, USA i Wielką Brytanię, a także dwustronną umowę w sprawie stacjonowania rosyjskiej Floty Czarnomorskiej z 1997 r. - twierdzą prawnicy.
Ich zdaniem Rosja nie może też powoływać się na wolę mieszkańców Krymu w sprawie samostanowienia i przyłączenia do Rosji, ani na to, że działała na zaproszenie lokalnej społeczności. Zgodnie bowiem z prawem międzynarodowym - przypominają autorzy opinii - "secesja społeczności narodowej zamieszkującej państwo wielonarodowe jest co do zasady dopuszczalna jedynie za zgodą władz państwa". A już na pewno niedopuszczalna jest ingerencja w taką secesję państwa trzeciego - dodają prawnicy. Także zaproszenie obcego państwa przez lokalne władze w innym państwie do interwencji nie zmienia kwalifikacji takiej interwencji jako agresji.
Z tych wszystkich względów - zdaniem Komitetu - referendum przeprowadzone na Krymie w sprawie samostanowienia i przyłączenia Krymu do Rosji z 16 marca 2014 r. nie może być uznane za ważne, co zresztą potwierdza przywołana przez DKP rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 27 marca 2014 r.
Prawnicy twierdzą, że z uwagi na rangę naruszonych zasad praw międzynarodowego "Federacja Rosyjska naruszyła swoje zobowiązania prawne wobec całej społeczności międzynarodowej". "Stanowisko członków społeczności międzynarodowej wobec tych naruszeń jest prawnie jasno określone. Ciążą na nich w tym względzie zarówno obowiązki negatywne, jak i pozytywne" - stwierdzają autorzy opinii.
Podstawowy obowiązek negatywny społeczności międzynarodowej to, zdaniem prawników, nieuznanie aneksji Krymu, bo "współczesne zwyczajowe prawo międzynarodowe nakłada na państwa obowiązek nieuznawania sytuacji nielegalnych".
"Uznawanie Krymu za część Federacji Rosyjskiej samo w sobie jest naruszeniem prawa międzynarodowego, ponieważ stanowi formę wsparcia dla państwa naruszającego normy bezwzględnie obowiązujące i próbę zalegalizowania bezprawnej sytuacji faktycznej. Uznawanie sytuacji nielegalnych, do których należy aneksja Krymu, rodzi więc samo w sobie odpowiedzialność państwa uznającego" - uważa DKP MSZ.
Jeśli chodzi o obowiązki pozytywne, społeczność międzynarodowa powinna - zdaniem prawników - współpracować, by wszelkimi legalnymi sposobami doprowadzić do zakończenia bezprawnej aneksji.
"Pośród działań pozostających do dyspozycji członków społeczności międzynarodowej, które mogą prowadzić do zakończenia legalnymi sposobami poważnych naruszeń prawa międzynarodowego, jakim jest aneksja Krymu, można wskazać na zbiorowe napiętnowanie naruszeń na forum organizacji międzynarodowych (na przykład rezolucje Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 27 marca 2014 r., Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z 10 kwietnia 2014 r., Parlamentu Europejskiego z 13 kwietnia 2014 r.) oraz na wsparcie działań prawnych Ukrainy w organizacjach międzynarodowych i przed instytucjami rozstrzygania sporów międzynarodowych, prowadzących do położenia kresu bezprawiu przez odzyskanie efektywnego zwierzchnictwa terytorialnego nad Krymem" - głosi opinia.
W skład Doradczego Komitetu Prawnego przy Ministrze Spraw Zagranicznych RP wchodzi 23 prawników z tytułami naukowymi i dorobkiem naukowym. Przewodniczącą komitetu jest prof. Anna Wyrozumska.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Państwa nie mogą uznać aneksji Krymu
Komentarze (3)
jazmig jazmig
13 sierpnia 2014, 13:37
Jeżeli nie naruszono prawa międzynarodowego, odrywając Kosowo od Serbii bez pytania mieszkańców o zdanie, to tym bardziej nie naruszono tego prawa, gdy autonomiczna republika Krym po referendum poprosiła FR o przyjęcie Krymu w skład FR, a parlament FR spełnił tę prośbę. Przyominam, że przed oderwaniem Kosowa, toczyła się tam wojna rozpętana przez muzułmańską mafię, a potem bombardowano barbarzyńsko Serbię. Gdy Krym odchodził do Rosji, do nikogo nie strzelano i nie bombardowano Kijowa, ani innych ukraińskich miast.
PP
Prezydent Putin
13 sierpnia 2014, 13:59
Bardzo dobrze. Warto jeszcze wspomnieć, że Zgromadzenie Ludowe Zachodnie Ukrainy i Zgromadzenie Ludowe Zachodnie Białorusi 27 października 1939 roku zwróciły się do Rady Najwyższej ZSRR o włączenie tych obszarów do siostrzanych republic: Ukraińskiej Socjalistyczne Republiki Radzieckiej i Białoruskiej. Ponieważ w ZSRR i teraz w Rosji wola ludu jest zawsze najwyższym prawem, to Prezydium Rady Najwyższej ZSRR przychyliło się do tych próśb i 1 listopada 1939 roku włączone Zachodnią Ukrainę do USRR, zaś 2 listopada Zachodnią Białoruś do BSRR. W wyborach do Zgromadzeń Ludowych frekwencja wynosiła 92% na Ukrainie i 97% na Białorusi. Więc włączanie terytoriow do Rosji na prośbę ludu tam zamieszukjącego ma długą tradycję i historię. 
P
Pokraka
13 sierpnia 2014, 10:31
Po takiej opinii tylko czekać, aż się Rosja z Krymu wycofa...