Polscy politycy o wypowiedzi Baracka Obamy

Polscy politycy o wypowiedzi Baracka Obamy
Podczas uroczystości Obama przedstawił uhonorowanych w tym roku medalem, w tym tak prominentne postacie jak była sekretarz stanu Madeleine Albright, laureatka literackiej nagrody Nobla Toni Morrison i słynny pieśniarz Bob Dylan. (fot. EPA/Jim Lo Scalzo)
PAP / drr

Barack Obama w przemówieniu używa określenia "polski obóz śmierci", polscy politycy odpowiadają.

PiS żąda natychmiastowej reakcji władz Polski na słowa Obamy

PiS żąda natychmiastowej reakcji prezydenta Bronisława Komorowskiego i premiera Donalda Tuska na "niechlubną, nieprawdziwą wypowiedź" prezydenta USA Baracka Obamy.

DEON.PL POLECA

"Prawo i Sprawiedliwość żąda natychmiastowej reakcji władz Polski, prezydenta RP i premiera RP. Liczymy, że jeszcze dziś w trybie natychmiastowym najwyższe polskie władze zażądają od Białego Domu oficjalnego sprostowania tej niechlubnej, nieprawdziwej wypowiedzi" - napisał w oświadczeniu przesłanym w środę rano PAP szef PiS Jarosław Kaczyński.

"Barack Obama to jeden z najważniejszych przywódców świata, jego słowa są śledzone przez miliony ludzi. Mają kolosalne znaczenie, zapadają w pamięci, są wielokrotnie powtarzane. Tym bardziej zatrważający jest fakt takiego okrutnego zniekształcenia historii. Dla nas, dla Polaków są wyjątkowo bolesne, godzą w nasz honor, pamięć historyczną i tożsamość" - podkreślił Kaczyński.

Według niego "niestety z bólem trzeba powiedzieć, że ta ignorancja wobec Polski, jej historii i znaczenia w świecie, jest negatywnym efektem naszej obecnej polityki zagranicznej". "Polska dyplomacja jest słaba i nie potrafi w sposób należyty zadbać o nasze interesy" - podkreślił prezes PiS.

"Nie można tego bagatelizować"

Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin uważa, że nazwanie wypowiedzi Baraka Obamy nawet skandaliczną gafą byłoby zbagatelizowaniem problemu.

Jak mówił minister sprawiedliwości w środę w Sygnałach Dnia, "jeżeli będziemy tolerować takie sytuacje, w których (...) najważniejszy dziś polityk na świecie utrwala kompletnie fałszywy krzywdzący dla Polaków i nie mający nic wspólnego z realiami historycznymi stereotyp tzw. polskich obozów śmierci, to może to oznaczać, że za kilkadziesiąt lat okaże się, że odpowiedzialni za holokaust są nie Niemcy, a Polacy".

- To boli tym bardziej, że Jan Karski alarmował środowiska polityków amerykańskich, ale także środowisko Żydów amerykańskich, o tym co dzieje się tutaj z osobami pochodzenia żydowskiego, w jaki sposób hitlerowcy katują Żydów, do jakich masowych mordów dochodzi. I te jego przestrogi, ten jego krzyk rozpaczy pozostały całkowicie bez echa. Dzisiaj po ponad pół wieku po tamtych wydarzeniach niestety pamięć Jana Karskiego została zbrukana - mówił Gowin.

Pytany o to, jaka powinna być reakcja premiera Donalda Tuska, podkreślił, że spodziewa się dziś jego wypowiedzi w tej sprawie. - Sądzę, że ta wypowiedź będzie oficjalnym wezwaniem prezydenta Obamy do złożenia przeprosin - dodał.

- My musimy wyciągać wnioski idące dalej, po pierwsze musimy pilnować, aby samemu nie dokładać ręki do utrwalania takich stereotypów" - zaznaczył. Jak dodał, "nie możemy też tolerować realnych przejawów antysemityzmu, bo to, że one się zdarzają, to nie ulega wątpliwości".

Przypomniał reportaż BBC, który w jego ocenie pokazuje fakty, jednak są one marginalne. - Ale nie możemy takich ekscesów antysemityzmu, czy rasizmu, czy wrogości etnicznej tolerować jak do tej pory - zastrzegł.

Nałęcz o słowach Obamy: na 100 proc. to było przejęzyczenie

Mamy 100 proc. pewności, że określenie "polski obóz śmierci" użyte przez prezydenta USA Baracka Obamę podczas ceremonii uhonorowania Jana Karskiego Medalem Wolności to przejęzyczenie - powiedział w radiowej Trójce doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego prof. Tomasz Nałęcz. -  Mamy 100 proc. pewności, że to jest przejęzyczenie, a nie rzeczywisty pogląd - powiedział Nałęcz. Jak podkreślił, Obama jest przyjacielem Polaków i wie, jak wyglądała prawda o obozach śmierci.

Nałęcz zaznaczył, że prezydent USA odznaczył Jana Karskiego właśnie za ujawnienie prawdy o holocauście. - Tej prawdy, że nie było żadnych polskich obozów, tylko były hitlerowskie, nazistowskie, niemieckie obozy nas okupowanej polskiej ziemi - oświadczył doradca prezydenta.

Jego zdaniem na wypowiedź Obamy "trzeba by stanowczego tonu i stanowczego języka, gdyby nie było to przejęzyczenie, tylko rzeczywisty pogląd". - Myślę, że nie powinniśmy wmawiać światu, że mamy do czynienia z wypowiedzią, której autor chciał Polskę obrazić, chciał Polsce zrobić krzywdę. Mamy do czynienia naprawdę z przejęzyczeniem - podkreślił.

Według Nałęcza powinniśmy zdefiniować tę wypowiedź Obamy jako "wpadkę" człowieka bardzo Polsce życzliwego, który prawdę zna, ale się przejęzyczył, powinniśmy mu też "taktownie ułatwić wyjście z tej sytuacji". - Poczekajmy na reakcję Białego Domu. Zobaczymy, jaka ona będzie. Uważam, że będzie adekwatna - dodał Nałęcz.

Jego zdaniem Komorowski "ceniąc sobie relacje polsko-amerykańskie i stosunek prezydenta Obamy do Polski będzie się starał swoimi zachowaniami ułatwić mu wyjście z tej sytuacji". - A nie będzie go pogrążał, bo to wroga pogrążamy w sytuacji dla niego niekorzystnej, a przyjacielowi podajemy pomocną dłoń - podkreślił Nałęcz.

Obama nie ma wyboru - musi przeprosić

Prezydent Obama nie ma wyboru, musi przeprosi - tak użycie niefortunnego określenie przez amerykańskiego prezydenta komentuje byly prezydent Polski, Lech Wałęsa. - Nie ma wyboru, czym szybciej to zrobi, tym lepiej dla niego. Natomiast my w tej sytuacji powinniśmy zrobić wszystko, żeby tak sprawę nagłośnić i tak ją pokierować, aby raz na zawsze zakończył się ten temat. Żeby nikt nie ważył się już w podobny sposób wypowiadać. Przekujmy więc wpadkę na zwycięstwo. Amerykanie przefajnowują często, politycy amerykańscy wszystkim grają - zawsze myślą o wyborach i swoim zysku. Naród amerykański rzeczywiście ładnie służy i pomaga, natomiast politycy zawsze nami grali i grają dalej - powiedział Wałęsa.

- Ja na jego miejscu Adama Daniela Rotfelda nie odebrałbym medalu - wypowiedziałbym się najpierw - "w tej koncepcji, panie prezydencie nie mogę przyjąć" - on wtedy poprawia i wszystko jest OK, reakcja po tamtej stronie musiałaby być natychmiastowa - i wtedy bym odebrał - dodał Wałęsa.

Powinno paść słowo "przepraszam"

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz uważa, że prezydent USA Barack Obama powinien przeprosić za swoje słowa o "polskim obozie śmierci".

- Jesteśmy bardzo dumnym narodem, bardzo dużą wagę przywiązujemy do historii i dlatego na pewno Polacy, którzy mieszkają w Polsce i nie tylko w Polsce, czekają na jedno słowo 'przepraszam', płynące z głębi serca i to nie z ust urzędników, nie rzecznika prasowego, ale z ust tego, które te słowa wypowiedział, czyli samego prezydenta Obamy - powiedziała w środę Kopacz dziennikarzom w Rydze, gdzie przebywa z dwudniową wizytą.

- Niezależnie od tego, ile było w tym gafy, ile winy urzędniczej, to słowo powinno być jako pierwsze skierowane do każdego Polaka z osobna - oświadczyła marszałek.

Jej zdaniem, na pewno na tę wypowiedź prezydenta Obamy zareaguje zarówno prezydent Bronisław Komorowski, jak i premier Donald Tusk. - Szybko zareagował minister spraw zagranicznych. To nie jest tak, że my czekamy i zastanawiamy, co w tej sprawie zrobić - zaznaczyła Kopacz.

Jak oceniła, słowa wypowiedziane przez Obamę są "bardzo bolesne". - Na tym poziomie ktoś przygotowuje wystąpienia i ktoś je wygłasza. Nawet jeśli departament, którzy przygotowywał wystąpienie, popełnił błąd, to nie zwalnia z obowiązku zrozumienia tego wystąpienia, które wygłosił osobiście prezydent Obama - powiedziała Kopacz. - Znając prezydenta Obamę, który jest w polityce nie od dziś, jest politykiem na odpowiednim poziomie, stawiam na to, że powie słowo 'przepraszam' i to szybko - podkreśliła Kopacz.

"Oczekujemy przeprosin od Obamy"

Szef SLD Leszek Miller wystosował w środę pismo do ambasadora USA w Polsce, w którym wyraził zaniepokojenie w związku ze słowami amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy, który użył sformułowania "polski obóz śmierci". Miller oczekuje przeprosin ze strony Obamy. - Wczoraj w czasie ceremonii wręczenia Medali Wolności pan prezydent Obama użył sformułowania "polski obóz zagłady". Uważamy te słowa za groźne dla wizerunku naszego kraju - oświadczył Miller na środowej konferencji prasowej.

Jak podkreślił Miller,   to m.in. Polonia amerykańska "od wielu lat bardzo czynnie angażowała się w przezwyciężenie pewnej tendencji obecnej w amerykańskich mediach, w których pisało się o "polskich obozach koncentracyjnych".

- SLD popiera także wysiłki władz RP, które to władze dążą do uzyskania słów ubolewania i przeprosin ze strony prezydenta Obamy. Sądzimy, że jednolite stanowisko polityków RP będzie tutaj manifestacją, która da wyraz polskiemu sprzeciwowi zawsze wtedy, kiedy tego rodzaju słowa będą w USA miały miejsce - oświadczył szef Sojuszu.

Zdania Millera były szef MSZ Adam Daniel Rotfeld nie powinien był przyjąć Medalu Wolności dla Karskiego, w sytuacji, kiedy padły słowa o polskim obozie śmierci. - Sądzę, że gdyby to się działo w obecności Jana Karskiego, ten wybitny Polak również nie przyjąłby tego odznaczenia, czekając na wyjaśnienia ze strony prezydenta Obamy - ocenił były premier.

"Słowa Obamy uraziły uczciwych i sprawiedliwych ludzi na świeci"

Szef klubu PSL Jan Bury uważa, że strona amerykańska powinna przeprosić za użycie przez prezydenta USA Baracka Obamę sformułowania "polski obóz śmierci". Zdaniem posła uraziło to uczucia wielu Polaków, uczciwych i sprawiedliwych ludzi na świecie.

-  Mam bardzo krytyczną opinię w tej sprawie, bo uważam, że osoba w takim miejscu i na takim stanowisku nie powinna popełniać takich błędów - powiedział Bury.

Według niego, strona amerykańska powinna przeprosić za słowa Obamy. - Takich faux pas się nie popełnia. Czy wykona to osobiście sam prezydent, czy administracja Białego Domu (jest obojętne), ale to naprawdę uraziło uczucia wielu Polaków i uczciwych i sprawiedliwych ludzi na świecie - podkreślił poseł.

Jego zdaniem, jest to kolejny dowód na to, że trzeba w Polsce dużo mówić, czym były faszystowskie obozy śmierci, czym był hitleryzm, holokaust i jak wielu ludzi, nie tylko Żydów, ale także Polaków, czy Rosjan zginęło w niemieckich obozach śmierci, bez względu na to gdzie się znajdowały.

Bury zaznaczył, że ważne jest także budowanie muzeów np. takich jak w Oświęcimiu przypominających o tym, co wydarzyło się kilkadziesiąt lat temu. Jak mówił, w województwie podkarpackim zawiązała się inicjatywa utworzenia muzeum poświęconego pamięci rodzinie Ulmów.

Józef Ulma wraz z żoną Wiktorią z Markowej k. Łańcuta przez 1,5 roku przechowywali na poddaszu swojego domu ośmiu Żydów. 24 marca 1944 r. - na skutek donosu - niemieccy żandarmi i granatowi policjanci rozstrzelali całą rodzinę Ulmów (w tym sześcioro dzieci w wieku od półtora roku do ośmiu lat) wraz z Żydami, których ukrywała.

- Musimy pokazywać, jak wielka odwagę Polacy wykazywali chroniąc i broniąc wielu, w tym także Żydów. A liczba medali "Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata" przyznanych Polakom jest tego dowodem - powiedział polityk PSL.

"Obrażanie Polaków nie było intencją Obamy"

- Obrażanie Polaków nie było intencją prezydenta USA - mówi b. premier Włodzimierz Cimoszewicz, komentując użycie przez Baracka Obamę słów "polski obóz śmierci". Zdaniem Cimoszewicza ignorancją wykazali się współpracownicy Obamy, którzy przygotowali mu tekst.

- Nie mam najmniejszej wątpliwości, że nie było intencją Baracka Obamy obrażanie nas, mówienie nieprawdy. W pierwszej kolejności widziałbym tu oczywiście odpowiedzialność współpracowników, którzy przygotowali taki tekst - podkreślił Cimoszewicz.

Jak dodał, oni "rzeczywiście wykazali się ignorancją nie tyle historyczną - bo raczej chcieli powiedzieć o obozach w Polsce, a przecież nie polskich, a więc nie organizowanych przez Polaków - tylko ignorancją, gdy idzie o istnienie takiego problemu, nieświadomością tego, jak w polskich uszach i oczach wyglądają tego typu wypowiedzi". - Ale oczywiście jest to bardzo przykra wpadka samego prezydenta amerykańskiego - ocenił były premier.

Pytany, jaka powinna być reakcja polskiej strony na wypowiedź amerykańskiego prezydenta, odpowiedział, że "stanowcza i stonowana, zwłaszcza, gdy chodzi o formę i gdy chodzi o oczekiwania i żądania ewentualne".

W ocenie Cimoszewicza pierwsza reakcja strony amerykańskiej (rzecznika działającej przy prezydencie USA Rady Bezpieczeństwa Narodowego Tommy'ego Vietora) była "niepełna, ale poprawna".

Vietor oświadczył po wystąpieniu Obamy, że "prezydent przejęzyczył się". - Nawiązywał do nazistowskich obozów śmierci w Polsce. Ubolewamy z powodu tej błędnej wypowiedzi, która nie powinna odwrócić uwagi od oczywistej intencji uhonorowania pana Karskiego i tych dzielnych obywateli, którzy stali po stronie ludzkiej godności w obliczu tyranii - podkreślił rzecznik.

Zdaniem Cimoszewicza byłoby lepiej, gdyby Obama sam przyznał się do błędu. - Świadczyłoby też o jego wielkości, o pewnej wielkoduszności, gdyby potrafił się przyznać do takiego błędu, bo wtedy rzeczywiście jego wypowiedź miałaby ogromne konsekwencje, gdy idzie o sposób myślenia, sposób wypowiadania się wielu - powiedział.

Jak jednak dodał, im silniej Obama "będzie naciskany, będą przedstawiane mu żądania, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo, że tak się zachowa".

Dopytywany, czy nawet w roku wyborczym, odparł: - No właśnie w roku wyborczym. Przypuszczam, że myśli on, albo jego doradcy, że w jego interesie leży, by jak najszybciej ta sprawa gdzieś w cieniu się schowała, więc pewnie nie będą przekonani do tego, że sami powinni ją przypominać.

"Obama uczynił Polakom wielką krzywdę"

B. minister spraw zagranicznych Anna Fotyga (PiS) o wypowiedzi prezydenta USA Baracka Obamy o "polskim obozie śmierci" podczas uroczystości pośmiertnego uhonorowania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności:

- W imieniu bardzo wielu Polaków chciałam wyrazić ogromne, ale to ogromne ubolewanie z powodu tego, co się wczoraj stało. Ta wypowiedź prezydenta Obamy uczyniła Polakom i Polonii wielką krzywdę. I stąd moja opinia, że wymaga to wystąpienia samego prezydenta - bo stwierdzenie, że była to nieścisłość, czy przejęzyczenie ze strony urzędnika Białego Domu nie jest wystarczającym naprawieniem tej krzywdy.

Pan minister Sikorski i rząd Donalda Tuska zdecydował, że odbierać Medal Wolności dla wybitnego polskiego patrioty Jana Karskiego będzie przedstawiciel reprezentujący polski rząd. Sądzę, że wielu z państwa widziało, jak bezradnie stał tam minister Rotfeld. Nie sądzę, żeby to była dobra decyzja. Obyczajem akceptowanym przez wszystkie państwa świata jest, że tego typu nagrody odbierają spadkobiercy. I sądzę, że rodzina śp. Jana Karskiego wiedziałaby, jak się zachować w takiej sytuacji. Reakcja powinna być już wtedy, w trakcie całej ceremonii. Minister Rotfeld powinien od razu reagować - były minister spraw zagranicznych nie ma prawa tak się zachować.

Sądzę, że jest teraz duże pole do popisu dla prezydenta Bronisława Komorowskiego, powinien się wypowiedzieć, odbyć rozmowę z prezydentem Obamą, bo to nie premier Donald Tusk - Stany Zjednoczone są krajem prezydenckim. To jest przejaw słabości polskiego państwa. Polska dyplomacja na ogół na to reaguje - słabiej, silniej. Ale wczoraj mieliśmy test, co robi polska dyplomacja, kiedy takie zdanie pada z bardzo wysokiego szczebla, kiedy to robi prezydent mocarstwa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polscy politycy o wypowiedzi Baracka Obamy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.