Potrzebna debata o polityce zagranicznej

(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
PAP / kn

Premier Donald Tusk ocenił w czwartek, że potrzebna jest rzetelna debata głównych polskich sił politycznych. "Nie byliśmy nigdy w tak krytycznej sytuacji blisko naszych granic" - argumentował Tusk, zabierając głos w sejmowej debacie o priorytetach polskiej polityki zagranicznej.

Tusk przekonywał w Sejmie, że wystąpienie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego nie wymaga dodatkowych komentarzy czy uzupełnień. Jak ocenił, wystąpienie było "pełne i z naszego punktu widzenia przekonujące".
Sikorski mówił m.in. o tym, że jesteśmy świadkami kryzysu wokół polskich granic. Podkreślał, że fundamentem polityki wschodniej jest istnienie Ukrainy, Białorusi i krajów bałtyckich jako państw silnych, niepodległych i żyjących w zgodzie z Polską. Ocenił też, że wydarzenia na Ukrainie powinny nas zmobilizować do szybszej integracji ze strefą euro.
"Kluczową sprawą jest brak obecności Jarosława Kaczyńskiego na tej sali, to on powinien rozstrzygnąć, jakie jest prawdziwe stanowisko PiS w najważniejszych, newralgicznych sprawach, dotyczących relacji Polski z Europą, Rosją i Ukrainą. To w najbliższych miesiącach rozstrzygać się będzie los całego regionu, bo to w najbliższych miesiącach może dojść do rozstrzygnięć, które wpłyną wręcz na globalną politykę" - zaznaczył szef rządu.
Kaczyński w czwartek przebywał z wizytą w Pułtusku. "Ja doceniam połowiczne, bo połowiczne uznanie (Kaczyńskiego) dla mojej osoby" - żartował premier, nawiązując do swojego nazwiska, ale - jak przekonywał - o wiele ważniejsze byłoby, gdyby prezes PiS powiedział w czwartek w Sejmie Polakom, a także oponentom politycznym, jakie jest prawdziwe stanowisko PiS wobec kluczowych dylematów polskiej polityki zagranicznej.
Tusk mówił, że istotą dyskusji w Sejmie powinna być rzetelna, otwarta, autentyczna debata między głównymi siłami politycznymi na temat polityki zagranicznej. "Nigdy do tej pory po roku 1989 nie było momentu, który tak by uzasadniał potrzebę uczciwej i otwartej dyskusji na temat strategii międzynarodowej Polski, nie byliśmy nigdy w tak krytycznej sytuacji blisko naszych granic" - podkreślił premier.
Jak mówił, nie planował zabierać głosu w debacie, ale "sprowokował" go poseł Witold Waszczykowski, który reprezentował w debacie PiS. "Od PiS, jako największego klubu opozycyjnego, oczekiwałbym bardzo poważnego potraktowania, jeśli nie oponentów, bo tego zdaje się nie potraficie, to jednak sytuacji. W zamian za to mieliśmy przemówienie, z którego tak naprawdę jedyne, co zostanie w pamięci, to niezwykle wyrafinowane i pełne klasy dowcipy na temat pizzy i Twittera" - mówił Tusk.
Waszczykowski w trakcie swojego sejmowego wystąpienia zwrócił się do Sikorskiego słowami: "Panie ministrze, ma pan pizzę na ustach", co wywołało poruszenie na sali. Nagłośnioną przez tabloidy informację, że ochrona szefa MSZ przywiozła Sikorskiemu pizzę, poseł PiS nazwał "żenadą roku".
"Nie ma czasu na niemądre dowcipasy na temat pizzy, nie ma czasu na ucieczki do Pułtuska, kiedy można dyskutować o najważniejszej sprawie w historii Polski ostatnich lat" - mówił premier.
Tusk zaznaczył, że gdy słuchał ostrzeżeń Sikorskiego, że eurosceptycyzm może być groźny w skutkach, to widział na twarzach polityków PiS "niemy protest" i pytanie w ich oczach - "Jak to? Eurosceptycy? To do nas? Pod naszym adresem to ostrzeżenie?".
Premier podkreślił, że z wystąpienia Waszczykowskiego nie dowiedział się, jakie są poglądy PiS - czy chcą silnej, czy słabszej Europy. Premier zacytował wypowiedzi parlamentarzystów PiS z 2012 i 2013 r., nie podając jednak nazwisk ich autorów: "Musimy rozważyć opuszczenie Unii Europejskiej", "Sens pozostawania w UE wyraźnie zanika", "W ogóle nie akceptuję naszego członkostwa w UE, o czym prezes Kaczyński wie i co zaaprobował", "Czekam i modlę się, by to się po prostu samo rozwaliło, bo jestem z gruntu przeciwna UE", "Ciągłe eksponowanie naszej flagi z jakąś unijną szmatą obraża nasze symbole".
Tusk przekonywał, że rząd ma odwagę mówić, że bezpieczna przyszłość Polski to silna i mocno zintegrowana Europa, to bardzo dobre relacje z sąsiadami, w tym z Niemcami. "Mamy odwagę powiedzieć, że wszyscy politycy i ugrupowania polityczne, które w Polsce i w Europie osłabiają dzisiaj zintegrowaną Unię Europejską, chcą robić wyłomy w Unii (...) w naszej ocenie grają obiektywnie lub subiektywnie rolę polityków sprzyjających Putinowi w jego bardzo niebezpiecznej grze" - zauważył szef rządu.
Premier ocenił, że w obliczu agresywnej polityki Rosji na Ukrainie PiS powinno odpowiedzieć na pytanie, jak widzi rolę UE w systemie polskiego bezpieczeństwa.
Jak dodał, Prawo i Sprawiedliwość powinno powiedzieć Polakom, czy "naszym sojusznikiem i gwarancją jest silna i zintegrowana Unia Europejska", czy Unia "rozpadająca się na naszych oczach". "Polska przyszłość, zarówno w kontekście kryzysu ukraińskiego, jak i w perspektywie długoterminowej i strategicznej, może być bezpieczna wtedy, kiedy jesteśmy bardzo ważnym, cenionym, szanowanym elementem zintegrowanej Europy" - przekonywał szef rządu.
"Polska przyszłość obciążona będzie fatalnym ryzykiem, które zakończyć się może prędzej czy później katastrofą, jeśli przyjmiemy wasz punkt widzenia" - zwrócił się Tusk do posłów PiS.
Szef rządu zauważył też, że obserwujemy obecnie wzrost nastrojów eurosceptycznych w Europie. Według niego wielu przeciwników UE myśli o jej "rozmontowaniu", ale również "wspiera mniej lub bardziej jawnie Putina w jego akcjach na Ukrainie". "Naprawdę stoimy przed fundamentalnym problemem - czy eurosceptycy i skrajna prawica europejska nie zyska takiej siły w Parlamencie Europejskim i życiu politycznym Europy, że powstanie w jakimś sensie obiektywnie rzecz biorąc putinowska piąta kolumna w Europie" - mówił Tusk.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Potrzebna debata o polityce zagranicznej
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.