Premier w wywiadzie dla RMF FM odniósł się do opublikowanych przez portal Onet artykułów "Afera taśmowa. Kelnerzy obciążają Morawieckiego", w którym dziennikarze powołują się na akta afery taśmowej, do których dotarli. Onet napisał, że kelnerzy skazani w wyniku afery taśmowej obciążyli w swoich zeznaniach obecnego premiera, w latach 2007-2015 prezesa banku BZ WBK. Na jednej z taśm - według portalu - "Morawiecki miał dyskutować o zakupie nieruchomości na tzw. słupy".
Premier pytany w RMF FM, czy przeprosi swoich zwolenników za słowa wypowiedziane na taśmach, podkreślił, że rozmowa z tamtego czasu była prywatna.
"Z prywatnych rozmów już starych wyciąga się absolutnie nieuprawnione wnioski. Oczywiście język jest nieformalny, ale życzyłbym każdemu, kto prowadzi prywatną rozmowę, a ja byłem wtedy osobą wyłącznie prywatną, żeby potem niczego nie pożałował, żadnego słowa" - powiedział premier. Jak dodał, wiedział o istnieniu taśm od "lata 2014 roku".
Premier pytany, czy spodziewa się nowych informacji z taśm odpowiedział, że nie ma takich obaw. "Nie mam obaw, że może tutaj cokolwiek wypłynąć, co może w jakikolwiek sposób zaświadczyć niewłaściwie o mnie, poza tym, że są to prywatne rozmowy" - zaznaczył. Dodał, że był "bardzo dokładnie prześwietlony z punkty widzenia naszych służb specjalnych".
Afera taśmowa dotyczyła nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. w warszawskich restauracjach osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury i rozwoju - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika. Ujawnione w tygodniku "Wprost" taśmy wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.
Skomentuj artykuł