Prezydent: kto głosuje przeciwko Polsce, nie ma prawa nazywać się polskim europosłem

(fot. PAP/Darek Delmanowicz)
PAP / kw

Kto głosuje przeciwko Polsce, nie ma prawa się nazywać polskim deputowanym - powiedział prezydent Andrzej Duda odnosząc się do głosowania ws. rezolucji PE nt. praworządności w Polsce. Zaznaczył, że wypowiedzi, które padały podczas tej debaty były "absolutnie skandaliczne".

Prezydent był pytany w piątek w TVP Info, o to że część europosłów Platformy Obywatelskiej zagłosowała za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce.

PE przyjął w środę rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych, zapisanych w traktatach. Europosłowie zainicjowali też własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 Traktatu o UE wobec Polski. Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu, a większość eurodeputowanych PO wstrzymała się od głosu, ale sześciu poparło ten dokument.

Wraz z przyjęciem rezolucji, Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE uzyskała mandat do opracowania specjalnego sprawozdania dotyczącego Polski. W ten sposób PE będzie mógł na sesji plenarnej przyjąć sprawozdanie komisji, wzywając tym samym Radę UE do podjęcia działań przewidzianych przez art. 7 ust. 1 Traktatu o UE.

Zgodnie z tym zapisem Rada UE (przedstawiciele rządów) może na wniosek PE lub Komisji Europejskiej stwierdzić, że istnieje wyraźne ryzyko poważnego naruszenia wartości unijnych przez państwo członkowskie. Potrzeba do tego większości czterech piątych państw UE. Na uruchomienie art 7. wobec Polski, mimo wielu wezwań ze strony europarlamentarzystów, nie zdecydowała się do tej pory Komisja Europejska.

PE ostrzega, że jeżeli ryzyko poważnego naruszenia wartości zostanie potwierdzone, a polskie władze odmówią zastosowania się do zaleceń UE, procedura może doprowadzić do zawieszenia prawa głosu Polski w Radzie Europejskiej. Wymaga to jednak jednomyślności krajów UE.

Art. 7 Traktatu o UE to tzw. opcja atomowa, w wyniku której kraj może zostać nawet objęty sankcjami, w tym zawieszeniem prawa do głosowania na forum UE. Aby tak się stało, zielone światło musi dać jednomyślnie szczyt unijny. Węgry wielokrotnie powtarzały jednak, że w takiej sytuacji będą przeciw karaniu Polski.

"Czyli głosowało przeciwko Polsce. Sześciu europosłów teoretycznie polskich, a przynajmniej z Polski, głosowało przeciwko Polsce. Ja jestem zaszokowany. Dla mnie ktoś, kto głosuje przeciwko Polsce nie ma prawa się nazywać polskim deputowanym" - oświadczył prezydent.

"PE jest miejscem debaty. Oczywiście można debatować, można wygłaszać swoje poglądy. Można mieć poglądy krytyczne wobec rządu, ale to nie była krytyka rządu. To była krytyka naszego kraju, to była krytyka w odniesieniu do Polaków, w odniesieniu do społeczeństwa, do jego postawy. To jest coś, czego ja sobie jako parlamentarzysta, jako człowiek i jako prezydent po prostu nie wyobrażam - podkreślił Duda.

Prezydent ocenił, że wypowiedzi, które padały w trakcie debaty są "absolutnie skandaliczne". "Wypowiedź choćby pana przewodniczącego Verhofstadta jest absolutnie nie do przyjęcie, jeżeli chodzi o to, co można powiedzieć na temat kraju. Dziwię się, że szczerze mówiąc wstydu nie mają, żeby mówić coś takiego, to jest nieprzyzwoite zachowanie" - powiedział.

Verhostadt mówił podczas środowej debaty w PE, że w niedzielę na ulicach Warszawy "odbył się 60-tysięczny marsz faszystów". "Neonazistów, białych suprematystów. Nie mówię tu o Charlottesville w USA, mówię o tym, co działo się w Warszawie, stolicy Polski. Marsz ten miał miejsce 300 kilometrów od obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. To nie powinno nigdy wydarzyć się w Europie" - podkreślił Verhofstadt.

Prezydent zaznaczył, że podczas Marszu Niepodległości były transparenty, które on potępia i które nie powinny nigdy zaistnieć. "Ale zwracam uwagę, że w Marszu Niepodległości brało udział 60 tys. polskich obywateli, z których absolutna większość, jestem co do tego stuprocentowo przekonany, przyszła z pobudek całkowicie patriotycznych radośnie świętować odzyskanie niepodległości przez Polskę i z tymi hasłami nie mają absolutnie nic wspólnego, ani jeżeli chodzi o ich prezentowanie, ani jeżeli chodzi o zgodę na te treści" - podkreślił prezydent.

Zaznaczył, że nieuprawnione jest generalizowanie opinii na temat uczestników Marszu Niepodległości. "Uważam, że wypowiedzi w odniesieniu do Polski i do Polaków są absolutnie skandaliczne" - dodał.

Prezydent zapytany, "czym można tłumaczyć atak na Polskę" w PE, odpowiedział, że "w pewnym sensie polityczną rzeczywistością Parlamentu Europejskiego". "Trzeba pamiętać, że większość w PE ma dzisiaj Platforma Obywatelska i jej koalicjanci, i to oni podjęli tę rezolucję, oni ją przegłosowali" - dodał.

Prezydent zapytany został też, co sądzi o wypowiedzi szefa PO Grzegorza Schetyny, który wzywał premier Beatę Szydło do podania się do dymisji. Schetyna ocenił w czwartek, że rząd PiS jest odpowiedzialny za przyzwolenie dla mowy nienawiści podczas Marszu Niepodległości. Zapowiedział, że jeśli Beata Szydło nie poda rządu do dymisji, PO razem z Nowoczesną i PSL, zgłosi w przyszłym tygodniu wniosek o konstruktywne wotum nieufności.

Według prezydenta "ta wypowiedź przewodniczącego Schetyny, to próba przykrycia tego, co się stało w PE, tego, co europosłowie PO tam, na forum europejskim zaprezentowali, jak była ich postawa wobec Polski, ich wypowiedzi w polskich sprawach".

"Można powiedzieć tyle, że za czasów PO dochodziło do zajść ulicznych dlatego, że policja prowokowała te zajścia i wszyscy byliśmy tego świadkami, wszyscy to widzieliśmy. A tymczasem tutaj był spokój. Oczywiście to się na pewno nie podoba PO, że w Polsce jest spokojnie, nic się nie dzieje, co mogę na to poradzić, jest dzisiaj opozycją i zachowuje się tak, jak się zachowuje" - powiedział Duda.

Prezydent był też pytany o sondaż Kantar Polska dla TVP, w którym 47 proc. ankietowanych oceniło negatywnie europosłów, którzy poparli rezolucję, 44 proc. uważa, że działają na szkodę Polski a 45 proc., że zachowali się "jak Targowica".

"Ja już swoją ocenę dałem. Uważam, że europarlamentarzysta, w ogóle parlamentarzysta, który reprezentuje w europarlamencie dany kraj, bo w PE reprezentuje się nie tylko o swoich wyborców, ale też i swój kraj, nie może przeciwko krajowi głosować. To jest coś, co mnie jako obywatelowi, także jako politykowi, w głowie się po prostu nie mieści" - powiedział prezydent.

Dopytywany o krytykę wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, która padła podczas debaty w PE pod adresem zmian w Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, które on zaproponował, Duda powiedział, że on też ma obawy co do tego, co robi Frans Timmermans. "Mam bardzo krytyczne zdanie na temat jego wypowiedzi na przykład, kiedy swego czasu powiedział, że można użyć siły dla obrony demokracji w Barcelonie. Zaskakująca wypowiedź" - mówił prezydent.

Zaznaczył, że kwestia ukształtowania wymiaru sprawiedliwości w Polsce "nie jest sprawą europejską, jest sprawą Polski". Podkreślił, że wymiar sprawiedliwości w Polsce jest kształtowany zgodnie z wzorcami występującymi w innych krajach UE. "Nie bardzo rozumiem te wypowiedzi pana Fransa Timmermansa. Po pierwszy to jest wchodzenie w wewnętrzne sprawy Polski, do czego nie uprawnia Traktat europejski. Po drugie tego typu rozwiązania są w innych krajach UE. W związku z tym ja to traktuję jako nic innego tylko walkę polityczną. To jest element walki politycznej" - powiedział prezydent.

"Pan Timmermans jest z innego obozu politycznego niż większość dzisiaj rządząca w Polsce i w związku z tym prowadzi walkę polityczną z obecnym polskim rządem, z obecną większością parlamentarną, w jakimś sensie ze mną jako prezydentem, który wyszedł z obozu politycznego, który panu Timmermansowi się ewidentnie nie podoba" - powiedział Duda.

Timmermans powiedział w czasie debaty przed głosowaniem w PE, że władze w Warszawie powinny przywrócić niezawisłość i legitymację Trybunału Konstytucyjnego, dostosować prawo o sądach powszechnych do standardów UE i znieść wpływ ministra sprawiedliwości na nominacje prezesów sądów. Wskazywał, że polski rząd odmawia opublikowania orzeczeń TK, a zmiany w składzie Trybunału odbyły się wbrew procedurze. Ubolewał przy tym, że odpowiedź ze strony Polski na pisma KE nie przewidywała żadnych konkretnych działań, by rozwiązać te problemy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prezydent: kto głosuje przeciwko Polsce, nie ma prawa nazywać się polskim europosłem
Komentarze (1)
17 listopada 2017, 23:48
Kto łamie Konstytucję a wcześniej na nia przysięgał, nie ma prawa nazywać się polskim ......... (tu wstaw odpowiednie słowo).