Prezydent o orzeczeniu ETPS: mieszane uczucia
Prezydent Bronisław Komorowski powiedział, że "z mieszanymi uczuciami" przyjął orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie skargi części rodzin katyńskich. Ocenił, że Trybunał "schował się" za faktem, że Rosja nie wydała niektórych dokumentów.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał w poniedziałek mord na polskich oficerach w Katyniu za zbrodnię wojenną, która nie ulega przedawnieniu. ETPCz orzekł też, że Rosja dopuściła się poniżającego i okrutnego traktowania krewnych pomordowanych przez odmówienie im statusu pokrzywdzonych w śledztwie.
Trybunał ocenił ponadto, że odmawiając udostępnienia mu postanowienia o umorzeniu śledztwa w sprawie Katynia, Rosja złamała Europejską Konwencję Praw Człowieka. Wyrok nie jest prawomocny. Skarżący zapowiedzieli już, że prawdopodobnie odwołają się do Wielkiej Izby Trybunału.
Pytany we wtorek w "Faktach po Faktach" w TVN24, z jakimi uczuciami przyjął orzeczenie ETPCz, Komorowski powiedział: "Delikatnie mówiąc, z mieszanymi".
"Z jednej strony odczuwam wdzięczność dla rodzin katyńskich, że podjęły trud, wspierany przez państwo polskie, procesu w Strasburgu i uzyskały wymierną korzyść w postaci potwierdzenia odpowiedzialności strony rosyjskiej za zbrodnię. Uzyskały potwierdzenie tego, że strona rosyjska także w sprawach śledztwa nie zachowywała się zgodnie ze standardami europejskimi w stosunku do polskich rodzin katyńskich" - powiedział Komorowski.
Z drugiej strony - mówił prezydent - "trudno nie dostrzegać bardzo groźnego zjawiska, jakim jest to, że w sytuacji, kiedy strona rosyjska nie dała dostępu do dokumentów śledztwa, Trybunał schował się za tym i nie wydał wyroku".
Dopytywany, czy to zwycięstwo Rosji, Komorowski ocenił, że "w tym fragmencie niewątpliwie tak". Jego zdaniem Europejski Trybunał Praw Człowieka "ryzykuje w tej chwili, bo rodziny katyńskie odwołają się do Wielkiej Izby Trybunału". "Trybunał ryzykuje tym, że ujawni swoją bezsilność w sytuacji, kiedy któryś z krajów, który podpisał konwencję wprost mówi: +róbcie, co chcecie, my wam dokumentów nie pokażemy+" - uważa prezydent.
Pytany, dlaczego za deklaracjami władz rosyjskich, m.in. ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, że Rosja jest gotowa rozpatrzeć rehabilitację ofiar zbrodni katyńskiej, nie idą czyny, prezydent podkreślił, że był taki moment w relacjach polsko-rosyjskich, kiedy - jak mówił - "sprawy zaczynały iść lepszym torem", np. strona rosyjska przekazywała niektóre dokumenty.
"Dzisiaj mamy do czynienia z deklaracją, nie do końca zobowiązującą na szczęście, że prawdopodobnie, być może, ale w ogóle nigdy nie zostaną odtajnione dokumenty śledztwa katyńskiego ze względu na tajemnicę państwową i interesy ludzi dawnych służb. To jest nowe zjawisko" - powiedział Komorowski.
Przypomniał, że w Rosji niedawno odbyły się wybory prezydenckie. "Wydawało się, że można zakładać, że atmosfera przedwyborcza nie sprzyja tego rodzaju gestom w polityce międzynarodowej, których my byśmy oczekiwali. Dzisiaj jest po wyborach. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w praktyce działania nowych starych władz państwa rosyjskiego" - powiedział prezydent.
Przypomniał o uzgodnionej z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem uroczystości odsłonięcia pomnika na miejscu katastrofy smoleńskiej i jego deklaracji o rehabilitacji ofiar katyńskich oraz odtajnianie dokumentów. "Wszyscy jesteśmy pełni obaw co do tego, ale ciągłość państwa, ciągłość polityki tak potężnego państwa jak Rosja winna skłaniać do uwzględniania potrzeby wykonywania zapowiedzi poprzednika" - powiedział Komorowski.
Skomentuj artykuł