"Prezydent powinien wetować dla zasady"
Prezes PSL Waldemar Pawlak oświadczył w czwartek w Warszawie, że prezydent powinien "dla zasady" wetować wszystkie ustawy dotykające spraw związanych z sumieniem, takie jak, np. regulujące problem in vitro.
Jak tłumaczył dziennikarzom chodzi o to, żeby kwestie takie miały poparcie więcej niż tylko połowy posłów w Sejmie. - Żeby prezydent zachował taką postawę ponad bieżące podziały i jakieś bieżące kontrowersje, to np. w sprawach, które dotyczą rzeczy trudnych, szczególnie z tego obszaru sumienia, prezydent powinien dla zasady, niezależnie od tego jakie ma poglądy, oczekiwać od parlamentu uchwalenia ustawy większością kwalifikowaną 3/5 głosów - mówił kandydat Stronnictwa na prezydenta.
Jak zaznaczył, nawet jeżeli prezydent zgadzałby się z jakimś rozstrzygnięciem parlamentu w sprawie jakiejś kontrowersyjnej sprawy i tak powinien wetować taki akt, żeby Sejm musiał uchwalić go większością co najmniej 60 proc. głosów. - Wtedy rzeczywiście będzie wypełniał swoją rolę, będzie obiektywnym arbitrem, a nie stronnikiem takich, czy innych opcji, czy bieżącej koalicji - przekonywał Pawlak.
Jako przykład takiego kontrowersyjnego projektu, który miałby być uchwalany w proponowanej przez niego procedurze jest sprawa zapłodnienia in vitro. Zaznaczył, że uzyskanie odpowiedniej większości kwalifikowanej gwarantowałoby, że przyjęte przez Sejm rozwiązanie będzie wyważone, a nie stronnicze.
- Prezydent, nawet jeśli ma w tej sprawie swoje poglądy, powinien je zachować dla siebie, a wymagać od parlamentu decyzji większością kwalifikowaną. To by na pewno budowało taką pozycję prezydenta, która daje gwarancje, że nie będą forsowane rozwiązania doraźnie wymuszone przez aktualnie kształtującą się większość - przekonywał Pawlak.
Jego zdaniem, sprzyjałoby to kreowaniu prezydenta jako osoby, która buduje wspólnotę narodową, osoby, która łączy, a nie dzieli Polaków. Według niego, na razie kandydaci, "którzy są ulubieńcami sondaży" dzielą Polaków i jeśli któryś z nich wygra, połowa społeczeństwa będzie niezadowolona. - Jeżeli tak potoczą się wybory, to mamy pięć lat w "plecy", następne pięć lat kłótni i awantur - ocenił.
Przekonywał, że władze państwowe, rząd, Sejm i prezydent powinny być wspólnie zaangażowane w procesy rozwojowe, a nie tylko w polityczne spory. - Potrzebne jest dzisiaj w Polsce wyjście poza ten konflikt i w moim przekonaniu jest to możliwe. Jeżeli pozostanie tylko taki czarno-biały mechanizm to będziemy się dalej "grzebać w takiej bijatyce", która nic dobrego nie przynosi. To pokazuje, że ludzie są bardziej do przodu: firmy biznes są też do przodu, a państwo i debata publiczna została zagrzebana w takiej bardzo brutalnej konfrontacji - mówił.
Zaznaczył, że jego kandydatura to propozycja zupełnie innego rodzaju. Jak podkreślił sam proponuje prezydenturę porozumienia. - Prezydenturę otwartą, bo dzisiaj przy wykorzystaniu internetu ludzie mogą się komunikować, także z prezydentem bezpośrednio - wskazał.
Pawlak był również pytany o ewentualny udział jego rodziny w kampanii. Jak podkreślił wskazujemy prezydenta, a nie dokonujemy wyborów rodzinnych. Zaznaczył, że - jeśli będzie taka potrzeba - poprosi najbliższe mu osoby o udział w kampanii.
Powiedział przy tym, że ma przykre doświadczenia, jeśli chodzi o konsekwencje jego udziału w polityce dla jego dzieci. - Ja mogę zawodowo zajmować się polityką, ale wolałbym, żeby moje dzieci nie były z tego powodu "szarpane" - stwierdził.
Skomentuj artykuł