Ryszard C. nie był w biurze Niesiołowskiego
Będzie prawdopodobnie wniosek o obserwację sądowo-psychiatryczną Ryszarda C., podejrzanego o zastrzelenie w łódzkiej siedzibie PiS Marka Rosiaka, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego, i ranienie drugiego mężczyzny.
Jak powiedział w środę rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, tego dnia łódzka prokuratura otrzymała opinię biegłych psychiatrów i psychologa, którzy badali podejrzanego. Według rzecznika, biegli po przeprowadzonym badaniu nie byli w stanie ocenić poczytalności podejrzanego.
- Dlatego też najprawdopodobniej prokuratura skieruje do sądu wniosek o przeprowadzenie kolejnych badań. Konieczna będzie kilkutygodniowa obserwacja psychiatryczna - powiedział. Zaznaczył jednak, że taka decyzja może zapaść po dokładnym zapoznaniu się przez prowadzących śledztwo z opinią biegłych.
Jak dowiedziała się PAP w prokuraturze, dowody zebrane dotychczas przez łódzkich śledczych, nie potwierdzają informacji, że Ryszard C. kilka godzin przed zabójstwem był w budynku przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi, gdzie mieści się biuro poselskie wicemarszałka Sejmu, Stefana Niesiołowskiego.
Informację o tym, że podejrzany miał być w dniu zabójstwa między godz. 8 a 9 rano w budynku, w którym mieści się biuro Niesiołowskiego przekazała tydzień po tragedii dyrektor jego biura Aleksandra Woron.
Według niej mężczyzna miał pytać o wicemarszałka. "Po uzyskaniu informacji od osób znajdujących się w budynku, o tym, że go nie ma i biuro jest zamknięte, spytał o siedzibę biura PiS-u i odszedł" - napisała wówczas w oświadczeniu przesłanym PAP Aleksandra Woron.
Prokuratura przesłuchała dyrektor biura, portiera budynku, a także inne osoby, które mogły mieć informacje w tej sprawie. Zabezpieczyła także nagrania z monitoringu budynku, ale okazało się, że nie ma już nagrania z dnia, w którym miał być widziany Ryszard C.
- Te informacje faktycznie wymagały sprawdzenia. Na końcowe wnioski należy jeszcze poczekać, ale te dowody, które do dzisiaj zostały przeprowadzone, nie potwierdzają, że to właśnie Ryszard C. był w tym budynku - powiedział Kopania.
Według niego prokuratura wciąż bada m.in., co Ryszard C. robił pomiędzy połową lipca, gdy wymeldował się z Częstochowy, a przyjazdem do Łodzi, gdzie zameldował się w hotelu 13 października. Śledczy ustalają m.in., czy był w innych biurach poselskich; nie chcą na razie ujawniać informacji w tej sprawie.
Sprawdzają także, na czym polegały i jak przebiegały przygotowania sprawcy do popełnienia przestępstw i czy współpracował on z innymi osobami. Jak poinformował Kopania, prokuratura ma już wyniki oględziny i ekspertyzę telefonu komórkowego należącego do podejrzanego; nie chce ujawnić jej wyników. - Mamy także informacje co do zawartości laptopa znalezionego w aucie wynajmowanym przez Ryszarda C. Weryfikujemy je i wciąż czekamy na ekspertyzę. Ze względu na dobro postępowania także informacji o zawartości laptopa nie ujawniamy - dodał.
62-letni Ryszard C. wtargnął do łódzkiej siedziby PiS 19 października. Zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".
Mężczyźnie przedstawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Według śledczych w obu przypadkach motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. W prokuraturze mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Łódzki sąd aresztował go na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie.
Skomentuj artykuł