Seremet nie opowie o zwolnieniu Pasionka
Prokurator generalny nie przyszedł na posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości, na którym posłowie PiS chcieli pytać go o okoliczności odsunięcia prok. Marka Pasionka od śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej.
Szef komisji Ryszard Kalisz (SLD) odczytał w środę pismo od prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który poinformował, że żaden przedstawiciel prokuratury nie będzie obecny na posiedzeniu komisji. W liście przypomniał, że trwa postępowanie wyjaśniające dotyczące Pasionka, który pozostaje zawieszony w obowiązkach prokuratora.
- W związku z tym, że prokuratura jest niezależna od rządu i nie podlega kontroli parlamentu, prokurator generalny już wcześniej umówił się z komisją sprawiedliwości, że będzie uczestniczył w posiedzeniach komisji, jeśli uzna to za stosowne. W tym wypadku tak nie uznał - oświadczył Kalisz, wyjaśniając powody nieobecności przedstawiciela prokuratury na posiedzeniu.
Środowa komisja została zwołana na podstawie przepisu regulaminu Sejmu, który pozwala grupie posłów wystąpić o to do szefa komisji, by uzyskać informację w sprawie bieżącej. Grupa posłów PiS chciała, by na posiedzenie przyszli prokurator generalny Andrzej Seremet oraz naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski i poinformowali m.in. o okolicznościach odsunięcia od śledztwa smoleńskiego prok. Marka Pasionka (za rządów PiS - zastępcy Zbigniewa Wassermanna na funkcji ministra-koordynatora służb specjalnych, potem w NPW - PAP).
- Prokurator Parulski nie miał prawa odwoływać prokuratora Pasionka, bo sam jest świadkiem w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. A prokurator Pasionek chciał, by w tej sprawie postawiono zarzuty ministrowi Tomaszowi Arabskiemu i Bogdanowi Klichowi (b. szef MON) - powiedział w środę na posiedzeniu komisji poseł Smoliński (PiS), domagając się informacji od prokuratury.
W czerwcu szef NPW zawiesił Pasionka w związku z podejrzeniem ujawnienia tajemnicy śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Trwa w tej sprawie postępowanie dyscyplinarne w NPW oraz śledztwo w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga. "Gazeta Wyborcza" pisała, że 7 czerwca 2010 r. w warszawskiej kawiarni Pasionek spotkał się z pracownikami CIA i FBI, stałymi rezydentami w ambasadzie USA w Polsce; agenci zostali przesłuchani. Jeden zeznał, że spotkanie umówili b. szef ABW Bogdan Święczkowski i b. wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek (za rządów PiS).
Gdy agenci usłyszeli od Pasionka, że nadzoruje śledztwo smoleńskie i ma dostęp do poufnych informacji, zaproponowali, by przenieść spotkanie do ambasady USA, gdzie Pasionek w obecności Ocieczka i Święczkowskiego mówił agentom o śledztwie i pytał, czy mogą sprawdzić kilka koncepcji - podała "GW". Miało chodzić m.in. o rozpylenie nad lotniskiem w Smoleńsku sztucznej mgły, sterowanie samolotem na odległość i zmianę transmisji danych w wieży kontroli lotów.
Pasionek - według niepotwierdzonych przez prokuraturę doniesień mediów - miał zwracać się nieoficjalnie do przedstawicieli USA, agentów CIA i FBI z ambasady w Warszawie, w sprawie dowodów przydatnych w śledztwie ws. Smoleńska i przekazać im część materiałów z polskiego postępowania. "GW" twierdzi, że miał też udzielać informacji ze śledztwa dziennikarzom "Naszego Dziennika" i "Rzeczpospolitej" oraz posłom PiS - o czym mają świadczyć jego billingi.
Sprawę ujawnienia informacji ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Ponieważ WPO "uprawdopodobniła wersję", że ujawnienia tajemnicy dopuścił się prokurator prokuratury wojskowej - który nie jest oficerem, lecz osobą cywilną - sprawę skierowano do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Skomentuj artykuł