Seremet nie przywiezie niczego z Moskwy
Prokurator generalny Andrzej Seremet wyjeżdża w środę do Rosji na rozmowy w sprawie jak najszybszego przekazania Polsce całości materiałów katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem - poinformował we wtorek rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk.
Martyniuk dodał, że celem wizyty Seremeta - któremu będzie towarzyszyć naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski - jest "uzyskanie zapewnienia o jak najszybszym przekazaniu Polsce całości materiałów". Podkreślił, że "na pewno będzie mowa o terminach i sposobie przekazania tych materiałów".
Martyniuk zastrzegł, że Seremet osobiście nie przywiezie z Moskwy żadnych materiałów ws. katastrofy, bo są one przesyłane specjalną pocztą. Nie chciał spekulować co do terminu ich nadesłania.
Według Martyniuka, delegacja spotka się m.in. z prokuratorem generalnym Federacji Rosyjskiej Jurijem Czajką i szefem komitetu śledczego przy prokuraturze generalnej Aleksandrem Bastrykinem. Jeszcze 17 kwietnia Czajka zapewnił telefonicznie Seremeta, że strona rosyjska będzie sukcesywnie i w miarę postępów śledztwa przekazywać polskiej prokuraturze materiały śledztwa.
We wnioskach o pomoc prawną Rosji polska prokuratura prosiła o przekazanie dowodów rosyjskiego śledztwa, w tym m.in. o zapis czarnych skrzynek samolotu.
Niedawno Seremet powiedział, że wstępna analiza zapisu tych rejestratorów mogłaby zostać przysłana przez stronę rosyjską w ciągu dwóch tygodni (ten termin upływałby pod koniec tygodnia). Seremet zastrzegł, że nie oznacza to automatycznego upublicznienia treści rozmów w kabinie pilotów, bo mogłoby one jeszcze wymagać analizy fonoskopijnej.
Wciąż nie wiadomo, kiedy będą ujawnione pierwsze materiały śledztwa w sprawie katastrofy. Parulski mówił, że optymalnym terminem byłby moment po zakończeniu śledztwa.
Trzecia z czarnych skrzynek, tzw. rejestrator parametrów lotu, była badana w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie - ale nikt nie informuje o tej czynności. Skrzynka musiała być przebadana w Polsce, bo jest to produkt polski i tylko u nas można ją odczytać, jednak sama czynność badania jest wykonywana w ramach śledztwa rosyjskiego. Dlatego badany rejestrator miał potem wrócić do Rosji. Jak podawała Prokuratura Generalna dowody rzeczowe (a są nimi m.in. szczątki samolotu i czarne skrzynki) powinny trafić do Polski, ale trudno obecnie określić, kiedy to nastąpi.
Dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego MON płk Wiesław Grzegorzewski mówił o trzeciej skrzynce, że jest to "rejestrator szybkiego dostępu, który rejestruje dla celów szkoleniowych, jak również technicznych i bieżących, parametry techniczne samolotu". Podkreślił, że skrzynka ta nie rejestruje rozmów - te są tylko w rekorderach katastroficznych. Wyjaśnił, że w Tupolewie jest standardowo pięć skrzynek rekordowych. Część są to skrzynki tzw. eksploatacyjne, robocze, które nie mają przetrwać. Według mediów zachowały się jednak zapisy jednej z nich.
Odrębne śledztwo prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie - w sprawie nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu Tu-154. Usterki techniczne samolotu, zachowanie załogi, zła organizacja i zabezpieczenie lotu oraz "zachowania osób trzecich" (np. zamach terrorystyczny, sugestie i oczekiwania od załogi określonego postępowania) - takie wersje przyczyn tragedii bada prokuratura.
Rzecznik Parulskiego, płk Zbigniew Rzepa powiedział, że do prokuratury zgłosiło się już kilku pełnomocników bliskich ofiar katastrofy. Prokuratura wysłała im informację, że przysługują im prawa pokrzywdzonych. Zgodnie z prawem są oni stroną postępowania, co daje m.in. prawo wglądu do akt śledztwa i składania własnych wniosków dowodowych.
Działa także, powołana przez szefa MON natychmiast po katastrofie, polska komisja, na czele której stoi szef MSWiA Jerzy Miller. Na jej czele najpierw stanął Edmund Klich, jednak w ubiegłym tygodniu poprosił o zwolnienie go z tej funkcji. Jego rezygnację przyjął premier Tusk.
E. Klich pozostaje natomiast przewodniczącym Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Komisja ta działa stale przy Ministerstwie Infrastruktury i bada wszystkie wypadki lotnicze oraz nadzoruje badanie incydentów zaistniałych na terytorium RP. Komisja nie orzeka co do winy i odpowiedzialności, natomiast na podstawie wyników badań proponuje odpowiednie środki dla zapobiegania wypadkom w przyszłości. Przewodniczącego tej komisji mianuje raz na pięć lat minister infrastruktury.
Skomentuj artykuł