Sikorski: wycofamy się z Afganistanu w 2014 r.
Uczestniczący w szczycie NATO w USA szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski zapewnił w niedzielę, że Polska nie przyspieszy wycofania swych wojsk z Afganistanu. Nie zadeklarował jednak kwoty, jaką Polska miałaby wnieść do funduszu pomocy dla Afganistanu.
"Polska jest odpowiedzialna i dotrzymuje danego słowa. Będziemy się wycofywać zgodnie z naszym harmonogramem, który jest przystosowany do sytuacji w prowincji, za którą odpowiadamy" - powiedział minister polskim dziennikarzom.
"Zgodnie z tym, co deklarował prezydent i rząd, wycofamy się do 2014 roku. Ale nadal będziemy pomagać Afganistanowi, zarówno jeśli chodzi o pomoc rozwojową, jak i - jak trzeba będzie - w zakresie szkolenia policji i wojska. Wszystkim nam zależy, aby to, co osiągnęliśmy w Afganistanie, było trwałe" - dodał.
Sikorski wygłosił w niedzielę rano odczyt w Chicagowskiej Radzie ds. Stosunków Globalnych (Chicago Council on Global Affairs), w którym przedstawił stanowisko polskiego rządu w sprawie misji NATO w Afganistanie i przyszłości Sojuszu Północnoatlantyckiego.
"Wbrew temu, co czytacie w mediach, sytuacja w zakresie bezpieczeństwa w Afganistanie się poprawia" - powiedział w tym wystąpieniu.
W rozmowie z polskimi korespondentami zaznaczył, że polski rząd nie podjął jeszcze decyzji, jaką kwotę jest w stanie dołożyć do międzynarodowego funduszu, który ma być utworzony, by pomóc w ustabilizowaniu i odbudowie Afganistanu w latach 2015-2020, po zakończeniu tam operacji wojskowych Sojuszu.
USA zaproponowały Polsce współfinansowanie wojsk afgańskich przez 10 lat po 2014 roku na poziomie 20 mln dol. rocznie.
Amerykanie wpłacą połowę z proponowanych 4 mld dolarów, jakimi miałby dysponować fundusz, a pozostałą część mają wpłacić pozostałe państwa NATO oraz sam Afganistan.
Sikorski podkreślił, że pomoc dla Afganistanu "będzie tańsza" dla krajów NATO niż utrzymywanie tam wojsk.
"Utrzymywanie wojsk amerykańskich w Afganistanie kosztuje 10 miliardów dolarów miesięcznie, a utrzymywanie całej armii afgańskiej kosztowałoby 4 mld dol. rocznie. Logika jest więc słuszna, a każdy kraj płaci wedle własnych możliwości prawnych i wedle tego, na co go stać i na ile widzi swój interes w tym regionie" - oświadczył.
Zaznaczył, że są kraje Azji, które powinny mieć większy interes niż Polska w utrzymaniu stabilizacji w Afganistanie, jak Indie, Chiny i Rosja, a także kraje muzułmańskie.
Jeszcze przed szczytem, w rozmowie z prezydentem Barackiem Obamą, nowo wybrany prezydent Francji Francois Hollande potwierdził, że jego kraj zamierza wycofać swoje wojska z Afganistanu do końca tego roku. Wywołało to komentarze, że Sojusz "pęka" pod presją trudności budżetowych krajów członkowskich i rosnącej niechęci opinii publicznej do wojny w Afganistanie.
Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen stara się rozwiać te obawy.
"Nie będzie pochopnego wycofywania się z Afganistanu. Nasz cel, nasza strategia i nasz harmonogram w tym kraju pozostają bez zmian" - powiedział Rasmussen w wywiadzie telewizyjnym w niedzielę przed rozpoczęciem szczytu.
Powtórzył to samo na briefingu poprzedzającym szczyt.
Zapytany, czy oczekiwane na szczycie potwierdzenie rozpoczęcia budowy pierwszej fazy systemu obrony rakietowej NATO, której komponenty mają znaleźć się m.in. w Polsce, minister Sikorski odpowiedział, że nie będzie to miało specjalnego znaczenia.
"My się do tarczy nie palimy. To jest amerykański projekt" - oświadczył.
W wystąpieniu w Chicagowskiej Radzie ds. Stosunków Globalnych i w rozmowie z polskimi mediami Sikorski sugerował, że rząd rosyjski zaczyna zmieniać stanowisko w sprawie tarczy w Polsce, jakby godząc się z tym projektem, chociaż nalega, aby był to wspólny projekt NATO i Rosji.
"Stanowisko Rosji w sprawie obrony rakietowej wydaje się ewoluować. Chcą wspólnego systemu, ale my nie jesteśmy skłonni, aby na to pójść" - powiedział w odczycie.
"Dobrze się dzieje, że jest to program, który ma tak długą fazę koncepcyjną i fazę budowy - ponad dekadę. Pozwala to wszystkim uczestnikom tego procesu bardzo dokładnie to przestudiować i niektóre wypowiedzi rosyjskie zaczynają odzwierciedlać rzeczywistość programu antyrakietowego, która polega na tym, że jest to system skierowany przeciwko nieprzewidywalnym reżimom na Bliskim Wschodzie" - oświadczył w wywiadzie dla polskich mediów.
W swoim wystąpieniu w Chicagowskiej Radzie ds. Stosunków Globalnych szef polskiej dyplomacji polemizował z coraz częściej powtarzanymi tezami, że NATO jest anachronizmem we współczesnym świecie.
Przypomniał, że w ciągu ostatnich 10 lat do NATO wstąpiło 9 nowych krajów, i Sojusz przeprowadził 13 misji na świecie.
Mimo rosnących trudności budżetowych w krajach członkowskich - argumentował - NATO może sobie z tym poradzić, lepiej dzieląc zadania między poszczególne kraje, z których każdy ma jakąś "specjalność niszową".
Ostrzegł jednak, że źle by było, gdyby NATO nadmiernie skupiało się na zagrożeniach poza obszarem swego terytorium, np. w Azji, zaniedbując Europę.
Wspólnie z norweskim ministrem spraw zagranicznych Jonasem Store szef polskiego MSZ napisał niedawno artykuł dla dziennika "New York Times", w którym przypomniał, że w Europie, choć poza obszarem NATO, znajdują się tysiące rakiet nuklearnych.
Sikorski podkreślił także potrzebę potwierdzenia na szczycie w Chicago, że "artykuł V NATO pozostaje wciąż trzonem Sojuszu". Jest to artykuł gwarantujący, że kraj członkowski będący obiektem agresji otrzyma pomoc ze strony pozostałych państw Sojuszu.
Skomentuj artykuł