Tama we Włocławku wytrzyma?
We Włocławku tuż za zaporą poziom Wisły osiągnął 8,5 metra. W ciągu ostatniej nocy rzeka podniosła się o prawie pół metra. Tamtejsza tama pracuje pełną mocą, przepuszczając w ciągu sekundy ponad 5,5 tysiąca metrów sześciennych wody.
Od sześciu dni trwa opróżnianie sztucznego zbiornika wodnego we Włocławku w przygotowaniu na nadchodzącą wodę. Władze Włocławka obawiają się, że poziom Wisły w mieście przekroczy 9 metrów. Wtedy sytuacja może okazać się dramatyczna. W samym Włocławku są już osiedla, które podmywa woda, stąd apel władz o czujność. - Nie dajcie się zwieść, że świeci słońce i że wały wyglądają na bezpieczne. Wszyscy muszą się nadzwyczajnie zmobilizować, bo także tu może dojść do dramatów takich, jak na Południu - apelował podczas wczorajszej wizyty we Włocławku premier rządu Donald Tusk.
Wojciech Kwiatkowski, który w latach 60-tych pracował przy budowie zapory na Wiśle, uważa, że tama wytrzyma napór wody i miastu nie grozi katastrofa. - Ludzie patrzą przestraszeni na to, jak woda wypływa dziesięcioma przęsłami jazu, każda szerokości 20 metrów. Do tego jak dołączymy sześć turbin, to tę wodę przyjmiemy - mówi.
We Włocławku napływająca woda będzie przepuszczana przez zaporę.
O wiele trudniejsza sytuacja jest w okolicznych gminach, gdzie do tej pory ewakuowano już łącznie ponad 500 osób. Woda zalewa posesje m.in. w Skokach. Problemy są również w Ciechocinku i Toruniu, w którym zamknięto dla ruchu Bulwar Filadelfijski.
W Bydgoszczy na przyjęcie fali przygotowuje się Fordon. Tam trwa umacnianie wałów, wprowadzony został również zakaz przebywania na ich koronie. Podobnie jak w innych miejscowościach, wszyscy zadają sobie pytanie, czy zapory przetrzymają trzy dni nieprzerwanego naporu wody.
Skomentuj artykuł