Tusk: mam pełne zaufanie do syna
Premier Donald Tusk powiedział we wtorek, że ma pełne zaufanie do swojego syna Michała, choć - jak dodał - w ostatnich miesiącach nie zawsze wykazywał się on ostrożnością i roztropnością.
Tusk mówił, że zawsze starał się rozdzielić role prywatne od roli premiera. - Moje dzieci, kiedy osiągnęły wiek dorosły, zawsze starały się działać na własny rachunek - podkreślił premier. Jak dodał, wraz z żoną "serdecznie wspiera swoje dzieci".
- Ale ani one nigdy nie oczekiwały ode mnie pomocy jako premiera, wyłącznie jako ojca. A ja też mam zasadę, że nigdy żadnemu swojemu bliskiemu nie pomagałem, korzystając z funkcji, jaką pełnię - powiedział szef rządu.
W jego ocenie "kłopoty, w jakie wpadł jego syn, są m.in. skutkiem tego, że wybrał drogę samodzielną". - Dla mnie to jest bardzo bolesny efekt, ale nie widzę innego wyjścia, wtedy, gdy pełni się taką funkcję jak ja, jak dość drastyczne rozdzielenie funkcji premiera od funkcji ojca - mówił Tusk.
- Syn bardzo otwarcie stwierdził w wypowiedziach publicznych, że popełnił poważne błędy - zauważył Tusk. Zapewnił jednak, że ma "pełne zaufanie" do swojego syna. - Jest człowiekiem szczerym (...). Jest człowiekiem uczciwym i silnym, chociaż nie zawsze wykazywał w ostatnich miesiącach ostrożność i roztropność - uważa premier.
- To jest bardzo bolesna lekcja życia i mam wrażenie, że płaci wysoką cenę - dodał Tusk.
Tusk oświadczył we wtorek, że nie "uzyskał ze strony służb państwowych żadnych informacji, których celem było ostrzeżenie jego syna".
- Sugestia, że mogłem mieć tajne informacje i uprzedzałem syna, jest delikatnie mówiąc niemądra, a nawet nieprzyzwoita - powiedział premier.
Nazwał też "absurdalnym" jednoczesne formułowanie oczekiwania, że z jednej strony służby będą chroniły jego dzieci przed ryzykownym miejscem pracy i zarzucanie mu, że wykorzystał wiedzę od służb, żeby ostrzec swojego syna. - To podwójne oczekiwanie jest absurdalne - ocenił Tusk.
Wydaje się, że w przypadku Amber Gold służby państwowe, w tym KNF, zadziałały zgodnie z procedurami - ocenił premier.
W spotkaniu Komitetu Stabilności Finansowej mają wziąć udział m.in. przedstawiciele KNF, NBP, minister sprawiedliwości i RPO.
- Wydaje się, że w przypadku Amber Gold służby państwowe, w tym KNF zadziałały zgodnie z procedurami, donosząc do prokuratury o zagrożeniach i przede wszystkim informując opinię publiczną o dużym ryzyku związanym z lokowaniem pieniędzy w Amber Gold - oświadczył Tusk.
Przyznał, że informacje te nie przekonały tych wszystkich, którzy padli "ofiarą tego procederu". - Dzisiaj prokuratura nie jest jeszcze pewna czy mamy do czynienia z przestępstwem, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że ludzie, którzy zaufali tej spółce, zostali wykorzystani - dodał Tusk.
Skomentuj artykuł