Tusk: START2 bez wpływu na tarczę
Ze strony USA mamy zapewnienie, że amerykańsko-rosyjski układ START 2 w niczym nie zmienia naszych wspólnych planów dotyczących tarczy antyrakietowej - powiedział w czwartek w Pradze premier Donald Tusk po spotkaniu z prezydentem USA Barackiem Obamą.
Premier wraz prezydentami i premierami 9 państw Europy Środkowej i Wschodniej uczestniczył w Pradze w roboczym obiedzie z prezydentem USA. Wcześniej w czeskiej stolicy Obama i rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew podpisali umowę ws. redukcji strategicznej broni nuklearnej (START 2).
- Przyjeżdżałem z niepokojem, a wyjeżdżam ze spokojem - podsumował polski premier. Relacjonował, że podczas spotkania z Obamą pytał, na ile polityka na rzecz rozbrojenia i podpisana w czwartek amerykańsko-rosyjska umowa będzie miała wpływ na bezpieczeństwo państw w naszym regionie.
- A konkretnie rzecz biorąc, na ile sam traktat i komentarze do niego wygłoszone między innymi przez prezydenta Rosji będą miały wpływ na przyszłość tarczy antyrakietowej - mówił szef rządu.
- Przekazuję opinii publicznej: to, co usłyszałem zabrzmiało jednoznacznie - z punktu widzenia prezydenta USA i państwa amerykańskiego podpisanie układu START2 nie ma żadnego wpływu na prace nad tarczą antyrakiet SM3 - oświadczył Tusk.
- Na poziomie deklaracji słownych można uznać, że nie zdarzyło się nic, co by miało poddać w wątpliwość nasze wspólne plany dotyczące tarczy antyrakietowej i skutecznego działania artykułu 5. Traktatu Waszyngtońskiego - relacjonował premier i podkreślił, że w kwestii solidarności wewnątrz NATO "chcemy iść do przodu, a nie do tyłu".
Miedwiediew wyraził w czwartek w Pradze przekonanie, że nowy układ amerykańsko-rosyjski może funkcjonować tylko w warunkach braku jakościowego i ilościowego rozszerzania systemu obrony przeciwrakietowej USA, który "może być zagrożeniem dla sił strategicznych Rosji".
- My jako Polska możemy mieć dobre samopoczucie, ale nie możemy z tym przesadzać. To nie jest tak, że prezydenci Obama i Miedwiediew czekają, aż ja rozstrzygnę jak pogodzić ich dwa stanowiska. Zachowajmy proporcji - komentował te słowa Tusk.
- Dla mnie istotne jest to, aby Amerykanie wobec naszego regionu - także wobec Polski - konsekwentnie postępowali w sprawach zasadniczych, a więc więcej wspólnych praktycznych działań jeśli chodzi o NATO, jasne stawianie sprawy jeśli chodzi o przyszłość systemu SM3 - mówił premier.
Poinformował też, że nie rozmawiali z Obamą o obecności baterii rakiet Patriot w Polsce. Dodał, że za kilka dni dojdzie do jego kolejnego spotkania z amerykańskim przywódcą w Waszyngtonie, również w szerszym gronie. - Ale nie wykluczam, że na poziomie niższym - dyplomatów - tych kilka spraw bilateralnych tam będziemy mieli okazję poruszyć - powiedział Tusk.
Podkreślił, że komunikat jaki usłyszał, był satysfakcjonujący. - Przyjeżdżałem tu z pewnym niepokojem i ze spokojem wyjeżdżam - dodał uściślając, że odnosi to do usłyszanych od Obamy "deklaracji i słów".
Tusk poinformował, że rozmowy w czasie spotkania dotyczyły także sytuacji w Iranie.
- Prezydent Obama bardzo liczy na twarde stanowisko państw naszego regionu jeśli chodzi o mocne sankcje wobec Iranu. Obama zwrócił uwagę, że jeśli nie znajdziemy - także przy użyciu sankcji - sposobów, aby zabezpieczyć świat przed nuklearnym zbrojeniem się Iranu, to alternatywą dla tego może być konflikt zbrojny ze wszystkimi konsekwencjami, w tym kryzysem na rynku energetycznym, a także drugą fazą kryzysu ekonomicznego na świecie - wyjaśnił.
Według niego apel Obamy o solidarną politykę wobec Iranu spotkał się ze zrozumieniem wszystkich uczestników praskiego spotkania.
- Nie będę z relacji polsko-amerykańskich i polskiej polityki zagranicznej robił proszalnych procesji - w ten sposób Tusk odpowiedział pytany, czy podczas spotkania z Obamą poruszył kwestię zniesienia wiz dla Polaków.
Premier zwrócił uwagę, że nie było to bilateralne spotkanie polsko-amerykańskie, a rozmowa z udziałem przywódców naszego regionu Europy. - Czułbym się dziwnie, gdybym rozmawiał np. o problemie wizowym w tym towarzystwie. Ja zresztą już wiele, wiele miesięcy temu, to już chyba dobrze rok minął, powiedziałem, że Polska w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi nie będzie prosiła o kwestię wiz - podkreślił Tusk.
Jak ocenił, kiedy patrzymy na sytuację gospodarczą, a także na poziom bezrobocia w obu krajach, to już nie jest tak, że Polacy muszą "błagać o liberalizację regulacji wizowych czy zniesienie wiz do Stanów Zjednoczonych".
- Przyjdzie ten moment, że to nasz partner, nasz przyjaciel dojrzeje do takiej decyzji. Wolałbym też, żeby to było szybciej, ale na pewno nie będę z relacji polsko-amerykańskich czy z polskiej polityki zagranicznej robił takich proszalnych procesji. To w ogóle nie wchodzi w rachubę - oświadczył polski premier.
Tusk pytany, czy zapraszał Obamę do Polski, odparł, że amerykański prezydent "ma otwarte zaproszenie do przygniatającej większości państw na świecie. Amerykanie wiedzą, że zawsze będzie mile widziany w Warszawie" - zapewnił. W opinii Tuska, "w obecnej dobie większość spraw można załatwić bez wizyt".
Pytany, czy konsultował się już z prezydentem Lechem Kaczyńskim ws. szczytu nuklearnego w Waszyngtonie i czy to możliwe, żeby pojechali tam obaj, premier podkreślił, że zaproszenie z Waszyngtonu "było dość jednoznaczne".
- Lepiej byłoby (...) żebyśmy nie zawracali światu głowy tym, że czasami chciałoby jechać dwóch albo trzech, a nie jeden - ocenił premier. Zapewnił zarazem, że "między kancelariami nie ma żdanego sporu w tej sprawie".
Skomentuj artykuł