"Warsaw Solidarity Forum": trzeba współpracy
(fot. PAP/Jacek Turczyk)
PASP / mh
Państwa na całym świecie powinny ze sobą współpracować, a nie rywalizować; tylko współdziałanie i myślenie w kategoriach globalnych mają przyszłość - zgodzili się uczestnicy dyskusji podczas piątkowej konferencji "Warsaw Solidarity Forum".
W panelu poświęconym wnioskom po 25 latach polskiej wolności brali udział: były prezydent Lech Wałęsa, Jan Kulczyk i Mohamed ElBaradei.
Odejdźmy od myślenia państwowego, a wszyscy uczciwie na tym zarobią - apelował Wałęsa. Przekonywał, że w swoim czasie zaproponował "10 zasad" dla świata, by skłonić świat do myślenia globalnego. Podkreślał, że trzeba skończyć z obecną rywalizacją między państwami, którą określił jako "wyścig szczurów". "Jak włączymy Ukrainę do Unii, nasze rolnictwo nie wytrzyma konkurencji, tak jak rolnictwo innych krajów. Ale to nas zmusi do myślenia kategoriami całego kontynentu" - mówił Wałęsa.
Jego zdaniem zamiast rywalizacji w Europie i na świecie, potrzebna jest solidarność i coś w rodzaju podziału zadań między różne kraje. "Europa państw kończy się, a zaczyna epoka większego zorganizowania się" - mówił Wałęsa. Choć, jak dodał, są sprawy, które nie będą podlegać globalizacji. "Nigdy nie zgodzę się zglobalizować mojej żony Danuty" - żartował.
Do myślenia w kategoriach bardziej globalnych namawiał też Jan Kulczyk. Europejczycy, jego zdaniem, powinni bardziej zainteresować się Afryką, która ma ogromny potencjał, ale nie ma tego, co ma Europa, czyli wykształconych elit.
Dziś, jak podkreślał, 60 proc. wydatków świata idzie na Europę, a Europa i tak jest skazana na dalszy spadek PKB. Zaznaczył, że źle się czuje z tym, że "tak dobrze w Europie żyjemy", podczas gdy na innych kontynentach zarabiają "dolara miesięcznie". Dlatego jedną z szans dla Europy jest zaangażowanie w Afryce, i to zaangażowanie nie tylko kapitałowe, ale także emocjonalne - mówił biznesmen.
Zdaniem Kulczyka problemem Europy jest również niechęć jej mieszkańców do migracji i aktywnego poszukiwania pracy w innych częściach kontynentu. Czyli tego, co występuje np. w USA. Jedną z barier, jak dodał, jest fakt, że na całym świecie dominuje język angielski, a w Europie mamy ciągle kilkadziesiąt języków.
Wałęsa skomentował wystąpienie Kulczyka słowami, że w przyszłości powinniśmy wybierać polityków takich jak on, myślących nowymi kategoriami, a nie starymi, jak obecni politycy. "Nie wybieram się do polityki" - odparł jednak Kulczyk.
Trzeci panelista Mohamed ElBaradei zgodził się, że trzeba poszukiwać na świecie jak najwięcej wspólnych wartości. Najważniejsza, jak mówił, jest powszechna edukacja. Trzeba też doprowadzić do sytuacji, że ludzie na całym świecie będą tak samo reagować, niezależnie od tego, czy kilkadziesiąt osób zginie w Vancouver czy w Afganistanie.
Wałęsa przedstawił też swój "wzór na demokrację". Jego zdaniem na demokrację składa się "w 30 procentach prawo, w 30 procentach stopień wykorzystywania tego prawa i w 30 procentach grubość portfela w skali masowej". "Ten wzór pozwoli walczyć o demokrację i oceniać, ile jej jest w każdym kraju" - mówił. Według niego prawo jest demokratyczne, bo - jak mówił - "nawet ja byłem prezydentem". Z kolei korzystanie z prawa jest na poziomie 15 procent, a bogactwo ludzi na poziomie 5 proc. "W Polsce mamy więc 50 procent demokracji" - ocenił Wałęsa.
W drugim panelu zatytułowanym "Przemiany w praktyce: narzędzia oraz wyzwania" głos zabrali: Jeremy Rifkin, Peter Akcerman oraz kubańska opozycjonistka Yoani Sanchez.
Autorka słynnego bloga "Pokolenie Y" mówiła o tym, jak nowe technologie mogą pomóc w pokojowych przemianach. Sanchez podkreśliła, że były one wykorzystywane podczas "arabskiej wiosny" i pomagają również u niej na Kubie. "Dzięki technologii jesteśmy bardziej wolni" - podkreśliła wyjaśniając, że dzięki internetowi przekazywane są informacje zakazywane przez cenzurę. "Rząd każdego dnia traci monopol informacji" - dodała.
Opozycjonistka zauważyła, że na Kubie jest obecnie tylko 156 niezależnych użytkowników serwisu Twitter. Przekonywała jednak, że każda wiadomość wysłana przez nich z Kuby może powstrzymać akty przemocy ze strony władz. "Dzięki temu małemu okienku możemy przekazywać informacje na cały świat" - podkreślała. Poinformowała też o utworzeniu pierwszego prawdziwie niezależnego periodyku na Kubie, który ma tytuł "14,5" (od numeru piętra, na jakim powstało).
Z kolei Amerykanin Peter Ackerman, założyciel International Center of Nonviolent Conflict (ICNC), instytucji w 2013 i 2014 roku nominowanej do Pokojowej Nagrody Nobla, prezentował niektóre wyniki badań swojego instytutu. Mówił m.in., że skuteczność rewolucji przeprowadzanych metodą pokojową wynosi około 50 proc., tymczasem tych przeprowadzanych zbrojnie tylko ok. 20 proc.
Poza tym po rewolucjach pokojowych - jak wynika z jego badań - znacznie częściej udaje się wprowadzić system demokratyczny i wolności obywatelskie. W takim przypadku - mówił Ackerman - ludzie są bowiem w znacznie większym stopniu zaangażowani w budowę nowego porządku niż w przypadku, gdy zbrojnego przewrotu dokonuje wąska grupa. (
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł