Wielomilionowe straty po ataku zimy
Na ok. 4,5 mln zł samorządy gmin z północnej części woj. śląskiego oszacowały swoje koszty, związane z usuwaniem skutków ataku zimy. Wstępne straty energetyków na Śląsku i w Małopolsce to ok. 12-15 mln zł. Na kilkadziesiąt mln zł straty szacują Lasy Państwowe; klęska dotknęła też zasoby prywatne.
W środę w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach samorządowcy, energetycy, leśnicy, strażacy i inne służby kryzysowe podsumowali dotychczasowe działania, związane z usuwaniem skutków żywiołu. Wstępnie policzono też straty i mówiono o sposobach ich rozliczenia.
Prezes Enionu, Krzysztof Pubrat, zapewnił, że jego firma zapłaci za pomoc przy usuwaniu skutków awarii. Chodzi np. o prace wykonywane przy odbudowie linii energetycznych oraz związane z dostępem do nich - usuwaniem zwalonych drzew itp.
Enion raczej nie sfinansuje opłacanej przez gminy pracy agregatów prądotwórczych, choć nie wyklucza, że w określonych przypadkach - np. gdy było to potrzebne do zasilania przepompowni czy ujęć wody - spółka będzie starała się pomóc gminom także w tym zakresie.
Dotychczasowe koszty usuwania awarii i odbudowy sieci na Śląsku i w Małopolsce prezes Enionu ocenił na ok. 12-15 mln zł; zaznaczył jednak, że nie są to szacunki ostateczne. Enion spodziewa się również ewentualnych roszczeń ze strony klientów, pozbawionych przez dłuższy czas zasilania.
– Spodziewamy się, że klienci będą do nas występować ze swoimi wnioskami. Są różne sytuacje, związane z tym, że przez kilka czy kilkanaście dni odbudowywaliśmy zniszczone urządzenia. Każdy taki wniosek będzie indywidualnie rozpatrzony, z uwzględnieniem sytuacji konkretnego odbiorcy – zapewnił prezes Pubrat.
– To jedna z największych klęsk od 1992 r. (pożar lasu w Kuźni Raciborskiej - PAP), jaka wystąpiła na terenie Śląska, chociaż w międzyczasie było wiele nieszczęśliwych zdarzeń meteorologicznych, m.in. trąby powietrzne – ocenił Szabla.
Dyrektor przypomniał, że szadź to naturalne zjawisko meteorologiczne, jednak w takiej skali jak w tym roku w północnej części woj. śląskiego występujące raz na wiele lat. – To kwestia nałożenia się kilku czynników meteorologicznych i spotęgowania ich. Nie notowaliśmy tak dużej klęski na tak dużym obszarze w znanej historii leśnictwa polskiego – powiedział Szabla.
Rekonstrukcja części drzewostanu w Lasach Państwowych potrwa 3-4 lata, porządkowanie drewna nawet półtora roku. Leśnicy oceniają, że specjalnego wsparcia wymagać będą prywatni właściciele lasów, którzy sami nie poradzą sobie z taką skalą zniszczeń; poszkodowanych może być nawet kilkaset osób. Według dyr. Szabli, po szczegółowej inwentaryzacji szkód oraz określeniu potrzeb w odbudowie możliwa będzie pomoc dla nich z unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, gdzie przewidziano środki na odtwarzanie potencjału przyrodniczego.
Skala szkód w lasach może być jeszcze większa - będzie to można ocenić, gdy stopnieje lód. Obecnie w 11 nadleśnictwach w woj. śląskim obowiązuje zakaz wstępu do lasu. – Wynika to z zagrożeń dla życia ludzkiego. Nadal pod ciężarem lodu łamią się drzewa; niskie temperatury przykuły lód do gałęzi. Zapowiadane opady śniegu mogą jeszcze pogorszyć sytuację – przestrzegł dyrektor.
Nadleśnictwa, gdzie szkody są największe, to m.in. Herby, Złoty Potok, Kłobuck, Gidle oraz Olesno w Opolskiem - w sumie 250 tys. ha lasu.
Skomentuj artykuł