Wraca projekt ustawy antyaborcyjnej

Wraca projekt ustawy antyaborcyjnej
(fot. PAP/Jakub Kamiński)
KAI / drr

Pod obrady Sejmu ponownie trafi obywatelski projekt nowelizacji ustawy antyaborcyjnej, usuwający z obecnego prawa możliwość dokonywania aborcji ze względu na upośledzenie płodu. W ciągu najbliższego kwartału rozpocznie się zbieranie podpisów pod inicjatywą - poinformował KAI Mariusz Dzierżawski z Fundacji PRO-Prawo do życia.

Dwadzieścia lat temu, 7 stycznia 1993 r., Sejm uchwalił ustawę o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Jej wejście w życie ograniczyło dostęp do zabiegów aborcji. Od tej pory aborcji można było dokonać legalnie tylko przy zaistnieniu jednej z określonych przesłanek: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej; gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, lub gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

- Ta ustawa to był krok w dobrym kierunku, gdyż ograniczała aborcję do trzech przypadków - była lepsza od ustawy chruszczowowskiej [ustawy z 27 kwietnia 1956 r. o warunkach dopuszczalności ciąży - KAI], która faktycznie wprowadzała aborcję na życzenie - skomentował w rozmowie z KAI Mariusz Dzierżawski z Fundacji PRO-Prawo do życia. - To nie znaczy jednak, że była to ustawa dobra. Cały czas bowiem pewne kategorie dzieci były i są wyjęte spod prawa w tym sensie, że można je legalnie zabijać, i zabija się. Chodzi tu o dzieci podejrzane o wadę genetyczną lub nieuleczalną chorobę - dodał.

DEON.PL POLECA

- Ustawa z 1993 r. wzięła w obronę dzieci zdrowe, a zostawiła poza ochroną prawną dzieci podejrzane o to, że są chore. Dla każdego normalnego człowieka jest to skandal. Takie wykluczenie podważa wszelkie zasady etyczne, na których jest oparte każde zdrowe państwo i społeczeństwo - stwierdził działacz pro-life.

Pod rządami lewicy doszło do rozszerzenia zapisów o dopuszczalności o tzw. przesłankę społeczną. Od 1996 r. ustawa dopuszczała bowiem przerywanie ciąży także, gdy kobieta ciężarna znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej. Wymagane przy tym było złożenie oświadczenia przez kobietę ciężarną i odbycie konsultacji z innym lekarzem niż mający przeprowadzić zabieg.

Jednak Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 27 maja 1997 r. uznał, że przepis wprowadzający tę przesłankę jest niezgodny z przepisami konstytucyjnymi utrzymanymi w mocy przez tzw. Małą Konstytucję z 1992 r., dlatego, że "legalizuje przerwanie ciąży bez dostatecznego usprawiedliwienia koniecznością ochrony innej wartości, prawa lub wolności konstytucyjnej oraz posługuje się nieokreślonymi kryteriami tej legalizacji, naruszając w ten sposób gwarancje konstytucyjne dla życia ludzkiego". TK nawiązał także do artykułu 38 nowej, uchwalonej 2 kwietnia 1997 r. Konstytucji RP, który potwierdza prawną ochronę życia człowieka.

- Trybunał w uzasadnieniu napisał, że nie można różnicować wartości życia ludzkiego i to odnosi się również do życia ludzkiego w fazie prenatalnej - przypomniał Dzierżawski.

Pytany o aktywność środowisk pro-life, Dzierżawski przypomniał, że Fundacja PRO-Prawo do życia, której jest członkiem, zorganizowała w ostatnich latach w całej Polsce ponad 300 wystaw antyaborcyjnych, a w ciągu ostatniego roku 100 pikiet "pokazujących prawdę o aborcji eugenicznej". - Ludzie uważają aborcję za "mniejsze zło", które trzeba tolerować tylko wtedy, gdy nie wiedzą, jak ona wygląda. Jeśli zobaczą zdjęcia lub filmy z zabiegów aborcyjnych, nie ma żadnej dyskusji - uzasadnia Dzierżawski.

Jego zdaniem, także inne środowiska pro-life prowadzą tak aktywną działalność społeczną. Składają się na nie m.in. organizowane w całym kraju marsze na rzecz życia i rodziny, konferencje naukowe, akcje protestacyjne czy lobbowanie za postawą pro-life wśród polityków. - Im więcej inicjatyw, których celem jest ochrona życia ludzkiego, tym lepiej - powiedział Dzierżawski.

Oceniając z kolei działania organizacji, które w okresie minionych 20 lat opowiadały się za liberalizacją przepisów antyborcyjnych, Dzierżawski stwierdził, że "są to te same środowiska, które ostatnio dużo mówią o przeciwdziałaniu przemocy i mowie nienawiści [Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny - KAI] i inne tego typu organizacje, które wzywają do legalizacji zabijania najmłodszych, niszczą podstawy moralne społeczeństwa i ład prawny państwa" - powiedział Dzierżawski.

Pytany o ocenę działań polityków w czasie 20 lat obowiązywania ustawy antyaborcyjnej, zwłaszcza o próby politycznego wykorzystywania tematu aborcji, Dzierżawski stwierdził, że były takie przypadki, gdy "wprowadzano dyscyplinę partyjną, albo gdy sugerowano członkom swoich partii, by głosowali przeciwko życiu". - Tutaj pojawiał się wątek kompromisu zawartego 20 lat temu. W ostatnim czasie mówili o nim politycy Platformy Obywatelskiej. Niejasne jest jednak to, kto z kim ów kompromis zawierał. Nie uczynili tego politycy lewicy, która, gdy tylko doszła do władzy, rozszerzyła zakres dopuszczalności aborcji - przypomniał.

Zdaniem Dzierżawskiego, "strona aborcyjna nie czuje się związana tym kompromisem". - Mam wrażenie, że chodzi o kompromis, który politycy prawicy zawierali z własnymi sumieniami. Nie wiem, jakie z tego mieli korzyści - dodał działacz pro-life.

Dzierżawski przypomina, że środowiska proaborcyjne dążyły do przeprowadzenia referendum w tej sprawie. - Liczyli na poparcie społeczne tej sprawy. Z dzisiejszej perspektywy widać, że postulaty poszerzenia zakresu dopuszczalności aborcji nie mają żadnego poparcia w odróżnieniu od tych, by objąć ochroną prawną od poczęcia wszystkie dzieci - powiedział.

Jego zdaniem, jeśli nawet "politycznie zmieniło się niewiele, to w ostatnich latach nastąpiła kolosalna zmiana stanu opinii publicznej". - Jest ona zdecydowanie bardziej pro-life niż 20 lat temu. Teraz chodzi o to, by tę zmianę przełożyć na zmianę prawa - podkreślił Dzierżawski.

Jak poinformował, że Fundacja PRO-Prawo do życia planuje powrót do Sejmu z nowym projektem nowelizacji ustawy antyaborcyjnej. Będzie on polegał, ponownie jak ostatnim razem, na usunięciu zapisu o tzw. przesłance eugenicznej.

W październiku ub. roku Sejm odrzucił wniesiony przez Solidarną Polskę projekt nowelizacji ustawy antyaborcyjnej. Chodziło o wykreślenie z art. 4a w punkcie 1 ustępu 2, który pozwala na dokonanie aborcji, jeśli "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu".

Ze sprawozdania z realizacji ustawy przygotowywanego co roku przez ministerstwo zdrowia wynika, że w 2011 r. dokonano 669 aborcji, z czego 620 po stwierdzeniu w badaniach prenatalnych upośledzenia lub nieuleczalnej choroby.

Jak poinformował KAI Mariusz Dzierżawski, akcja zbierania podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy antyaborcyjnej ma ruszyć "w ciągu najbliższego kwartału". Następnie, zgodnie z art. 13 ustawy o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli, Sejm będzie miał 3 miesiące na podjęcie prac nad projektem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wraca projekt ustawy antyaborcyjnej
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.