Załoga Tu-154 wiedziała, że schodzi tak nisko

PAP / wab

Załoga Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem, wiedziała, że schodzi na wysokość 20 metrów - powiedział polski przedstawiciel przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym Edmund Klich.

Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych powiedział w środę w radiowej Trójce, że piloci odczytywali wysokość na jakiej znajdował się samolot.

W programie, w którym gościem był także były pilot wojskowy, obecnie publicysta lotniczy Michał Fiszer, Klich powiedział, że odliczanie wysokości doszło do 20 metrów. Według Klicha załoga posługiwała się radiowysokościomierzem, mierzącym faktyczną odległość od ziemi, a nie wysokościomierzem barometrycznym. Klich zastrzegł, że nie wie, na ile załoga zdawała sobie sprawę z pofałdowania terenu przed lotniskiem.

Sytuację, w której piloci nie wiedzieli, gdzie dokładnie znajduje się pas, ale zdecydowali się zejść tak nisko, Fiszer określił jako "niemal samobójstwo". Zdaniem Klicha błąd był związany z brakiem szkoleń postępowania w sytuacjach awaryjnych na symulatorze.

Fiszer zaznaczył, że załoga nie powinna była obniżać lotu bardziej niż na 60 metrów nad bliższą radiolatarnią naprowadzającą na lotnisko, ustawioną kilometr od początku pasa. Dodał, że jeśli załoga rzeczywiście korzystała z radiowysokościomierza - choć teren wokół lotniska jest pofałdowany - potwierdzałoby to tezę Klicha o brakach w wyszkoleniu.

Przedstawiciel Polski akredytowany przy MAK publicznie wyrażał wcześniej opinię, że do katastrofy doprowadził ciąg przyczyn, na którego początku są błędy w systemie szkolenia wojskowych pilotów.

Rosjanie przekażą nam zapisy czarnych skrzynek

Według wcześniejszych informacji, w poniedziałek 31 maja Rosja ma przekazać Polsce kopie danych z rejestratorów lotu. Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, że gdy strona rosyjska przekaże nam zapisy czarnych skrzynek samolotu prezydenckiego, materiały te zostaną w formie pisemnej upublicznione.

- Do odtajnienia danych, według konwencji chicagowskiej, upoważnione są odpowiednie organa - odpowiedział w środę na pytania PAP szef polskiej komisji badającej katastrofę w Smoleńsku Jerzy Miller. Dodał, że to, w jakiej formie będą te dane przekazane, jest jego zdaniem drugorzędne. Nie chciał też mówić ani o procedurze, ani terminie przekazania zapisów. - Do Moskwy w poniedziałek nie jadę - powiedział tylko.

Rzecznik Prokuratury Generalnej, prok. Mateusz Martyniuk powiedział w środę, iż polska prokuratura wojskowa czeka na zapisy z rejestratorów pokładowych w ramach wniosku o pomoc prawną skierowanego do prokuratury rosyjskiej. Dodał, że jest to odrębna procedura i prokuratura nie bierze udziału w ustalaniu kwestii związanych z ewentualnym przekazaniem w poniedziałek stronie polskiej zapisów czarnych skrzynek, a kwestie te ustalane są przez komisje badające okoliczności katastrofy.

Wcześniej naczelny prokurator wojskowy płk Krzysztof Parulski informował, że prokuratorski wniosek o pomoc prawną polega na prośbie zgrania treści utrwalonych na czarnych skrzynkach i przekazaniu ich do Polski.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Załoga Tu-154 wiedziała, że schodzi tak nisko
Komentarze (7)
A
Alonzo
27 maja 2010, 11:34
Budynku Smoleński przecież piloci wiedzieli jak wygląda wieża kontroli lotów w Smoleńsku, twoj argument wygląda jak dowcip o tonącym co się brzytwy chwyta. Dla ciebie każda argument (brzytwa) jest dobry by tylko potwierdzić sowją rację.
Stanisław Miłosz
27 maja 2010, 11:19
Historia lubi się powtarzać i widać, że znowu mamy doczynienia z "kłamstwem katyńskim".Może dla odróżnienia nazywajmy "Kłamstwem smoleńskim"? Dlaczego oparto się o konwencję chicagowską, skoro wszelkie ekspertyzy wskazują, że lepszym rozwiązaniem dla Polaków były uzgodnienia z 1993 roku. Zwaszcza, że konwencja chicagowska dotyczy CYWILNYCH STATKÓW POWIETRZNYCH a samolot, którym leciał Prezydent i nasza elita 10 kwietnia był statkiem wojskowym. O umowie z 1993 r. chyba zapomniano. Przynajmniej Tusk i Klich o niej nie wiedzieli. Proszę sobie przypomnieć ich reakcję, gdy chyba Rzepa ujawniła, że taka umowa była podpisana. Było delikatnie mówiąc zaskoczenie. Albo udawali, że nie wiedzą. Czyli dobra mina do złej gry. Dlaczego rząd nie chciał się zgodzić, aby wypadek zbadała międzynarodowa komisja?A dlaczego mrówka schodzi z drogi słoniowi? Tusk i jego ferajna mają mentalność mrówek.
BW
Budynek w Smoleńsku
27 maja 2010, 07:56
Rosjanie mają czelnośc opowiadać takie brednie poniżające polskich pilotów i Polaków a proszę zobaczyć jak wygląda budynek kontroli lotów <a href="http://www.dziennik.pl/katastrofa-smolensk/article615051/Oto_rudera_kontroli_lotow_w_Smolensku.html">www.dziennik.pl/katastrofa-smolensk/article615051/Oto_rudera_kontroli_lotow_w_Smolensku.html</a> To skandal! I Polacy dają sobie wciskać takie kłamstwa rosyjskie? Czy podobnie jak przez  50 lat wmawiali wszystkim, że mordu na Polakach w Katyniu dokonali Niemcy, teraz będą za winę obciążać polskich pilotów i generała, bo nie mogą się bronić. Zresztą proszę poczytać jak przy ekshumacji zwłok polskich oficerów w Katyniu wkładano do kieszeni ich ubrań wycinki prasowe, które miały "potwierdzić", że mordu dokononali Niemcy. Zmuszano, aby Polacy potwierdzali ich kłamstwa. A wiemy co robiono z tymi, którzy nie ugięli się nacikowi władzy sowieckiej. Byli torturowani i ginęli skazani przez Stalina. Kiedy Rosjanie 9 maja 1945 roku świętowali zwycięstwo to nasi oficerowie byli zamknięci w więzięniach w Moskwie... Historia lubi się powtarzać i widać, że znowu mamy doczynienia z "kłamstwem katyńskim". Dlaczego oparto się o konwencję chicagowską, skoro wszelkie ekspertyzy wskazują, że lepszym rozwiązaniem dla Polaków były uzgodnienia z 1993 roku. Zwaszcza, że konwencja chicagowska dotyczy CYWILNYCH STATKÓW POWIETRZNYCH a samolot, którym leciał Prezydent i nasza elita 10 kwietnia był statkiem wojskowym. Dlaczego rząd nie chciał się zgodzić, aby wypadek zbadała międzynarodowa komisja?
B
były
27 maja 2010, 07:25
  Słyszałem od fachowców opinie, że inaczej zachowują się piloci cywilni, a inaczej wojskowi,którzy są bardziej "zadziorni", zwłaszcza ,gdy mają nad głową dowódcę dowódców.  Dla żołnierza rozkaz i "oko" przełożonego to mocny bodziec-to akurat wiem sam i chyba każdy ,kto nosił/nosi mundur
A
Alonzo
26 maja 2010, 21:15
Nawet na tej wysokości pasa widać nie było.
/
/
26 maja 2010, 19:43
Gdy mnie kiedyś, by uniknąć czołowego zderzenia, zdarzyło się zjechać ze swojego pasa, to też zdawałem sobie sprawę co się dzieje, mogłem odliczć metry do pobliskiego drzewa. Czy to znaczy, że celowo zignorowałem odległość od tego drzewa? Szczęśliwie, zatrzymałem się o paznokieć przed nim. Ale to nie była moja zasługa. Pan Klich sączy i dawkuje te informacje tak by wywrzeć odpowiednie wrażenia. By coś zasugerować. Niech wreszcie zdradzi co? to co było suferowane zaraz po wypadku
Stanisław Miłosz
26 maja 2010, 19:12
Gdy mnie kiedyś, by uniknąć czołowego zderzenia, zdarzyło się zjechać ze swojego pasa, to też zdawałem sobie sprawę co się dzieje, mogłem odliczć metry do pobliskiego drzewa. Czy to znaczy, że celowo zignorowałem odległość od tego drzewa? Szczęśliwie,  zatrzymałem się o paznokieć przed nim. Ale to nie była moja zasługa. Pan Klich sączy i dawkuje te informacje tak by wywrzeć odpowiednie wrażenia. By coś zasugerować. Niech wreszcie zdradzi co?