40 zabitych przy granicy Turcji z Syrią
Czterdzieści osób zginęło, a około stu zostało rannych w sobotę w eksplozji dwóch samochodów pułapek w Reyhanli na południu Turcji, przy granicy z Syrią, w której trwa antyprezydencka rewolta. Ankara zapowiedziała podjęcie koniecznych kroków, by chronić kraj.
O najnowszym bilansie poinformował turecką telewizję NTV minister spraw wewnętrznych Muammer Guler. Turecki premier Recep Tayyip Erdogan zastrzegał wcześniej w oświadczeniu telewizyjnym, że liczba zabitych może rosnąć.
Erdogan zasugerował, że zamach może mieć związek z trwającym od ponad dwóch lat konfliktem w Syrii lub z procesem pokojowym, który ma zakończyć trwającą od blisko trzech dziesięcioleci zbrojną rebelię kurdyjskich separatystów.
"Żyjemy w trudnych czasach, zaczęliśmy nową erę - proces rozwiązań dla kwestii kurdyjskiej. Takie działania (zamach) mogli podjąć ci, którzy nie są w stanie zaakceptować tej nowej ery" - powiedział Erdogan. Jak tłumaczył, kolejną delikatną sprawą jest to, że prowincja Antiochia (tur. Hatay), gdzie doszło do eksplozji, znajduje się przy granicy z Syrią, w której toczy się konflikt wewnętrzny.
Jak poinformował szef tureckiego MSW, dwa samochody pułapki eksplodowały przed siedzibą władz i pocztą w Reyhanli.
Na razie nie ma informacji, kto mógł przeprowadzić zamach.
Minister spraw zagranicznych Turcji Ahmet Davutoglu ostrzegł przed - jak to ujął - "testowaniem tureckiej siły". Podkreślił, że Ankara podejmie konieczne środki, żeby chronić terytorium swojego kraju. "Nasze siły bezpieczeństwa podejmą konieczne kroki" - zapowiedział Davutoglu w Berlinie, gdzie przebywa z wizytą.
Będąca członkiem NATO Turcja jest obecnie jednym z największych krytyków działań prezydenta Syrii Baszara el-Asada w zwalczaniu rebelii. Według szacunków ONZ Turcja przyjęła 260 tysięcy uchodźców z Syrii. Ankara twierdzi jednak, że jest ich około 400 tysięcy.
W mijającym tygodniu pojawiła się kolejna perspektywa rozwiązania konfliktu syryjskiego, kiedy to szefowie dyplomacji Rosji i USA Siergiej Ławrow i John Kerry poinformowali, że Waszyngton i Moskwa zwołają międzynarodową konferencję w celu jego zakończenia. Wyrazili nadzieję, że odbędzie się ona jeszcze w maju.
Tymczasem w sobotę anonimowy przedstawiciel rosyjskich władz powiedział, zwołanie konferencji jeszcze przed końcem maja będzie niemożliwe z uwagi na spory co do tego, kto powinien brać udział w syryjskim procesie pokojowym.
Konflikt zbrojny między siłami reżimowymi prezydenta Asada a rebeliantami trwa od marca 2011 roku; zginęło w nim ponad 70 tys. ludzi.
Skomentuj artykuł