Demonstrujący domagają się, by obecny prezydent Abdelaziz Buteflika zrezygnował z zamiaru ubiegania się o kolejną kadencję w kwietniowych wyborach.
Tłumy protestujących, śpiewających i owiniętych w algierskie flagi, zgromadziły się w centrum stolicy. Osoby obserwujące demonstrację z balkonów, również ozdobionych flagami, rzucają na ich cześć kwiaty i konfetti - pisze Associated Press.
Media zwracają uwagę, że trwająca od niemal trzech tygodni seria demonstracji to największy społeczny zryw w tym kraju od czasu Arabskiej Wiosny w 2011 roku.
"Buteflika, odejdź!", "Algieria to nie królestwo" - napisano na transparentach niesionych przez demonstrujących.
Jak zaznacza AP, demonstracje w znacznej mierze przebiegają pokojowo.
(fot. PAP/EPA/MOHAMED MESSARA)
Oddziały prewencji, wyposażone m.in. w armatki wodne, monitorują sytuację. Stolicę patrolują też helikoptery - podaje BBC.
Policja użyła wobec niektórych protestujących gazu łzawiącego, by uniemożliwić im wkroczenie na ulicę, przy której mieści się pałac prezydencki. W tym samym czasie kilka grup demonstrujących rzucało w policjantów dachówkami.
Uczestnicy akcji zaczęli gromadzić się w centrum stolicy po piątkowych modlitwach. Jak podają agencje, jeden z głównych imamów Algieru, który co piątek modli się w intencji prezydenta, tego dnia nie wspomniał w swoich modlitwach jego imienia. Podkreślił natomiast, że życzy wszystkiego dobrego algierskiemu państwu i narodowi - podaje Reuters.
W związku z protestami w zamieszkanym przez ok. 3 mln ludzi Algierze wstrzymano ruch metra, pociągów i autobusów.
Demonstracje odbywają się też w wielu innych algierskich miastach - m.in. w drugim co do wielkości mieście kraju, Oranie, oraz w Tizi Wuzu na północy.
W czwartek uliczne protesty poparło kilkanaście partii politycznych i związków zawodowych, a w piątek do protestujących dołączyła część posłów rządzącego Frontu Wyzwolenia Narodowego.
Biorący udział w protestach ostrzegli, że ogłoszą strajk generalny, jeśli prezydent nie zrezygnuje z kandydowania.
(fot. PAP/EPA/MOHAMED MESSARA)
Nową falę niezadowolenia wywołała informacja o oficjalnym złożeniu w ubiegłą niedzielę przez szefa sztabu wyborczego prezydenta Butefliki dokumentów potwierdzających chęć kandydowania na piątą kadencję przez rządzącego już ponad dwie dekady 82-letniego polityka. Prezydent zapowiedział jednak, że jeśli zostanie wybrany na szefa państwa w wyborach zaplanowanych na 18 kwietnia, to w ciągu roku rozpisze przedterminowe wybory prezydenckie, w których już nie wystartuje.
Buteflika, który od udaru mózgu w 2013 roku rzadko pojawia się publicznie i porusza się na wózku inwalidzkim, przebywa w Szwajcarii, dokąd oficjalnie udał się w celu poddania się bliżej niesprecyzowanym badaniom lekarskim.
Szwajcarska policja poinformowała w piątek, że w szpitalu, w którym leczony jest prezydent, zatrzymano algierskiego opozycjonistę, biznesmena Rachida Nekkaza. Polityk mówił wcześniej, że zamierza udać się do szpitala, by pozyskać informacje o stanie zdrowia Butefliki. Nekkazowi odmówiono prawa kandydowania w kwietniowych wyborach.
W czwartek prezydent ostrzegł protestujących, że demonstracje mogą doprowadzić do destabilizacji kraju.
Skomentuj artykuł