"Der Spiegel" o Polsce: cud po sąsiedzku
Niewiele jest na świecie takich historii sukcesu, jak historia Polski po zmianie ustroju - pisze niemiecki tygodnik "Der Spiegel", który w najnowszym wydaniu opublikował obszerny artykuł o Polsce przed Euro 2012, tytułując go "Cud po sąsiedzku".
Według "Spiegla" symbolem zmiany, jaka dokonała się w Polsce może być Stadion Narodowy w Warszawie. "Powstały z ruin i zwrócony ku przyszłości jest więcej niż konstrukcją budowlaną. Jest symbolem. Poprzez ten superstadion Polska chciałaby pokazać światu swą nową twarz, udowodnić, że przezwyciężyła cienie przeszłości: zbrodnie nazistów, komunistyczny ucisk i bezładny kapitalizm czasu transformacji" - pisze tygodnik.
Przypominając o dobrych wskaźnikach gospodarczych Polski, "Spiegel" ocenia: "Jakkolwiek wypadnie Euro 2012, Polacy są już mistrzami Europy pod względem wskaźników wzrostu w minionej dekadzie".
"Kraj ten postrzega siebie jako pioniera i wzór dla innych na wschodzie. Chce siły w Europie, chce być dla Europy i zająć miejsce, jakie zawsze uważał za odpowiednie dla siebie. Znów jesteśmy kimś - mówi się w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu i Krakowie - to zmiana, która wydaje się znajoma dla każdego Niemca" - dodaje.
Zdaniem "Spiegla" powodzenie transformacji w Polsce jest najbardziej widoczne, gdy porówna się ją do innych krajów bloku wschodniego - "na przykład do autorytarnie rządzonej i trapionej naruszeniami praw człowieka Ukrainy, drugiego współgospodarza piłkarskich mistrzostw Europy". "Wzorowy uczeń i niegrzeczny chłopiec" - pisze "Spiegel" o dwóch państwach.
"Zadziwiające" jest według "Spiegla" jeszcze jedno zjawisko: "Początek końca zadawnionej wrogości" między Polską a Niemcami, które mogą się zbliżyć do siebie, tak jak Niemcy i Francja w minionych dziesięcioleciach - chociaż wielu mieszkańców po obu stronach Odry wciąż myśli o sobie nawzajem w kategoriach dawnych stereotypów.
Tygodnik ocenia też, że "Ukraina stała się dla Polski tym, czym kiedyś Polska była dla Niemiec". "Tak, jak Berlin grał rolę wspaniałomyślnego orędownika Warszawy, tak teraz Warszawa jest adwokatem dobrej woli dla Kijowa. Niestety po zakończeniu pomarańczowej rewolucji oficjalna Ukraina niekoniecznie chce dalej iść na Zachód" - ocenia "Spiegel". "Ale naród głosuje nogami. Setki tysięcy Ukraińców mieszka mniej lub bardziej na stałe w Polsce, korzysta z szans zatrudnienia w sektorze niskich wynagrodzeń (...) Wielu z tych, którzy wracają z Polski na Ukrainę wierzy, że widzieli ziemię obiecaną, czystą, wydajną i nastawioną na przyszłość" - pisze tygodnik.
Skomentuj artykuł