Ankieta o aborcji w świecie sportu. "Dzień po operacji wygrałam wyścig. Wcale tego nie żałuję"
Szokujące dane i napawające smutkiem wypowiedzi sportsmenek przyniosło badanie, dotyczące aborcji w świecie zamożnego i pełnego sukcesów brytyjskiego sportu. „To była bardzo łatwa decyzja. Dzień po operacji wygrałam wyścig. Wcale tego nie żałuję. Po prostu poszłam i załatwiłam to, a potem kontynuowałam swoją karierę tak, jakby nic się nie stało” – napisała jedna z respondentek.
Ponad cztery proc. z 537 respondentek ankiety BBC dokonało aborcji, ponieważ urodzenie dziecka negatywnie wpłynęłoby na ich karierę. Aż 184 sportsmenki opóźniły chęć założenia rodziny ze względu na karierę sportową. Ponad jedna trzecia badanych stwierdziła, że nie czuje się wystarczająco wspierana przez swój klub, aby urodzić dziecko i wrócić do pracy.
W 2017 roku amerykańska mistrzyni olimpijska Sanya Richards-Ross stwierdziła, że „aborcję miała każda kobieta uprawiająca lekkoatletykę, którą znała, ale była to sprawa, o której się nie rozmawiało”.
Media odnotowują wypowiedź paraolimpijki Jodie Grinham: „Trudno jest powiedzieć partnerowi, który naprawdę chce mieć dziecko: „słuchaj, kocham cię całym sercem, ale gdybym zaszła w ciążę, nie byłabym w stanie jej utrzymać”. Bardzo trudno jest powiedzieć: „kocham cię, ale nie chciałabym teraz twojego dziecka”. „Wprowadziliśmy tak wiele środków, aby upewnić się, że to nigdy się nie wydarzy. Moje ciało wystawiam na próbę różnych obciążeń, wahań nastroju, aby upewnić się, że mogę iść, rywalizować i robić karierę”. Paraolimpijka wyraziła opinię, że urodzenie dziecka w niewłaściwym czasie oznaczałoby, że nie traktuje ona swojej kariery poważnie.
Inna sportsmenka, mówiąc o aborcji swojego drugiego dziecka, stwierdziła: „Chciałam mieć kolejne dziecko, ale wiedziałam, że nie będę już mogła grać. Nie chciałam rezygnować z mojego sportu”.
Badanie wskazuje na to, że wiele sportsmenek założyłoby rodziny, gdyby nie kariera. „Zawsze mówiłam mojemu narzeczonemu, że nie będę mieć dzieci, dopóki nie osiągnę w sporcie tego, co chcę. Mam świadomość, że biologiczny zegar tyka, nie chcę się dowiedzieć, że już za późno na dzieci. Jeśli jednak urodzę i będę mieć dziewięć miesięcy wolnego, to prawdopodobnie nie będę najlepsza. A jeśli chcesz być wybierana, musisz być najlepsza”.
Eden Linton ze Stowarzyszenia Obrony Dzieci Nienarodzonych (SPUC) skomentowała to w następujący sposób: jest to „przykład niszczycielskich konsekwencji w społeczeństwie, które ceni trofea wyżej niż dzieci”.
Skomentuj artykuł