Ekspert: dymisja Wulffa nie osłabi Merkel
Dymisja prezydenta Niemiec Christiana Wulffa nie osłabi kanclerz Angeli Merkel ani w kraju, ani w Europie. Nie podważy też wiarygodności Berlina w zabiegach o reformy w Europie Południowej - uważa ekspert brukselskiego ośrodka EPC Janis A. Emmanouilidis.
Prezydent Wulff podał się w piątek do dymisji. To konsekwencja wniosku hanowerskiej prokuratury o uchylenie jego immunitetu w związku z podejrzeniem o przyjmowanie korzyści majątkowych w czasie, gdy był premierem landu Dolna Saksonia.
"To sprawa, która istnieje w niemieckiej debacie od dłuższego czasu, więc w pewien sposób byliśmy przygotowani, że to nastąpi - powiedział PAP Emmanouilidis, który jest Niemcem greckiego pochodzenia. - Ostatnie sondaże pokazują, że pozycja kanclerz Angeli Merkel została w ostatnich miesiącach znacząco wzmocniona, więc nie myślę, że to ją osłabi".
Przyznał jednak, że Merkel być może będzie musiała iść na kompromis z opozycją w wyborze kandydata na następcę Wulffa, zwłaszcza, że jest to już drugi prezydent partii CDU, który zrezygnował ze stanowiska. Przed Wulffem również Horst Koehler podał się do dymisji w zaledwie rok po rozpoczęciu drugiej kadencji, choć w innych okolicznościach.
"Być może Merkel będzie więc szukała rozwiązania możliwego do przyjęcia dla opozycji, w tym SPD i Zielonych. Ale nawet jak będzie musiała iść na kompromis, to nie sądzę, że to osłabi jej pozycję" - powiedział Emmanouilidis.
W rozmowie z PAP przekonywał też, że nie można mówić o ryzyku osłabienia wiarygodności Niemiec w Europie, skoro to Niemcy najbardziej naciskają na niezbędne reformy, zwłaszcza w Europie Południowej, gdzie jednym z problemów jest korupcja.
"To nie jest kwestia, jaką można porównywać do poziomu korupcji, który jest nieporównywalnie wyższy w innych krajach" - powiedział.
"Ale przede wszystkim, to nie mówimy jeszcze o uznaniu Wulffa za winnego. To pozostaje do udowodnienia. Mowa zresztą o małych kwotach i wielu Niemców uważało, że powinien zostać na stanowisku. Teraz, jak to się stała kwestia prawna, myślę, że sondaże pokażą, że powinien był podać się do dymisji, co też uczynił. Myślę więc, że to zostanie ocenione pozytywnie" - dodał.
Od dwóch miesięcy niemieckie media rozpisywały się o relacjach Wulffa z zamożnymi biznesmenami, od których pożyczał pieniądze na korzystnych warunkach i dawał się zapraszać na wakacje. O dymisji prezydenta przesądziły doniesienia o urlopie Wulffa i jego rodziny na wyspie Sylt w 2007 r. Rachunek za pobyt w luksusowym hotelu zapłacił producent filmowy David Groenewold. Land Dolna Saksonia, którym wówczas rządził Wulff, przyznał Groenewoldowi poręczenia kredytowe, z których ten potem jednak nie skorzystał.
Zdaniem prokuratury w Hanowerze zachodzi "wstępne podejrzenie", że jako premier Dolnej Saksonii Wulff złamał prawo, przyjmując korzyści majątkowe i udzielając ich. Dlatego prokurator wystąpił do Bundestagu o uchylenie immunitetu prezydenta, co jest konieczne do wszczęcia formalnego postępowania.
Skomentuj artykuł