Kirgistan: jeden zabity i 52 rannych w szturmie na dom byłego prezydenta

Kirgistan: jeden zabity i 52 rannych w szturmie na dom byłego prezydenta
(fot. PAP/EPA/IGOR KOVALENKO)
PAP / ms

W wyniku kilkugodzinnego szturmu sił specjalnych na rezydencję byłego prezydenta Kirgistanu Ałmazbeka Atambajewa zginęła co najmniej jedna osoba, a 52 zostały ranne - podało kirgistańskie ministerstwo zdrowia. Wbrew wcześniejszym doniesieniom Atambajew nie został zatrzymany.

Szturm sił specjalnych służby bezpieczeństwa na rezydencję Atambajewa w miejscowości Koj Tasz w pobliżu Biszkeku rozpoczął się w środę ok. godz. 20 czasu miejscowego (16 w Polsce). Działaniom funkcjonariuszy opór stawiło kilkuset zebranych na miejscu zwolenników byłego prezydenta, którzy koczują tam w jurtach od kilku tygodni. Według mediów siły specjalne używały gumowych kul i granatów hukowych.

Stronnicy prezydenta - większość z nich to mieszkańcy Koj Tasz - broniąc dostępu do rezydencji Atambajewa, zbudowali barykadę, palili opony, rzucali w szturmujących kamieniami. Niektóre media przekazały, że w czasie szturmu w miejscowości tej przestał działać internet i łączność telefoniczna.

W środę rosyjska agencja TASS podała, że Atambajew został zatrzymany. Okazało się jednak, że siłom specjalnym nie udało się ująć byłego prezydenta.

Państwowy Komitet Bezpieczeństwa Narodowego Kirgistanu poinformował, że ofiara śmiertelna to funkcjonariusz jego sił specjalnych. Według resortu zginął on od strzału z karabinu snajperskiego, który miał być oddany ze strony rezydencji Atambajewa. Prokuratura przekazała, że rannych zostało 22 funkcjonariuszy komitetu bezpieczeństwa i dwóch policjantów. Komitet zaprzecza, jakoby siły specjalne podczas szturmu miały używać ostrej broni.

Media podają, że sześciu funkcjonariuszy sił specjalnych jest przetrzymywanych w rezydencji Atambajewa. Zwolennicy byłego prezydenta zapowiadają, że wypuszczą przetrzymywanych, jeśli zostaną przywrócone dostawy wody i prądu do rezydencji.

W czwartek Atambajew wezwał do bezterminowego protestu przed budynkiem parlamentu w Biszkeku. Zwracając się do swych zwolenników, podkreślił, że zaczął strzelać w powietrze, kiedy specnazowcy weszli na drugie piętro jego rezydencji. "Wczoraj nie powiedzieli, że przyjechali, żeby zabrać mnie na przesłuchanie. Wdarli się jak bandyci i zaczęli strzelać do ludzi. Nie raz mówiłem, że będę strzelać, jeśli przyjdą do mnie do domu. Tutaj broń mam tylko ja, wczoraj byłem na drugim piętrze i sam stawiałem opór. Niech potem nie oskarżają prostych obywateli, którzy nie mieli nawet proc, możliwe, że mieli kamienie" - powiedział Atambajew.

Tymczasem urzędujący prezydent Suronbaj Dżinbekow polecił rządowi podjęcie "pilnych kroków", by podtrzymać w kraju przestrzeganie prawa, bezpieczeństwo i spokój. W czwartek odbywa się specjalne posiedzenie parlamentu w sprawie sytuacji w państwie.

Atambajew został w kwietniu obciążony przez parlament odpowiedzialnością za domniemane przestępstwa popełnione w czasie sprawowania urzędu (2011-17). Były prezydent odrzucił jednak wszystkie oskarżenia, twierdząc, że są one motywowane politycznie. Atambajew trzykrotnie odmawiał stawienia się na przesłuchanie.

Według rosyjskiej gazety "Kommiersant" były prezydent jest podejrzewany m.in. o machinacje przy obrocie gruntami, korupcję przy remoncie elektrociepłowni w stolicy i nielegalne dostawy węgla to tej elektrociepłowni.

Pod koniec lipca Atambajew spotkał się w Moskwie z prezydentem Władimirem Putinem. Szczegóły rozmowy nie zostały ujawnione; Putin po spotkaniu zaapelował do obywateli Kirgistanu o zjednoczenie się wokół Dżinbekowa.

"Kommiersant" zwraca uwagę, że od pewnego czasu opozycja zapowiadała przeprowadzenie 3 września demonstracji w Biszkeku. Według jej organizatorów nie będzie to pokojowa akcja protestu; zwolennicy Atambajewa nie ukrywają, że są gotowi do przeprowadzenia rewolucji i obalenia obecnych władz - podkreśla dziennik.

"Te wydarzenia były przewidywalne" - powiedział "Kommiersantowi" Igor Szestakow, szef kirgistańskiego klubu ekspertów Pikir. "Były prezydent celowo formował wokół siebie radykalnie nastawiony tłum. Jego rodzinną miejscowość nawet zaczęto nazywać Ludową Republiką Koj Tasz. W tej sytuacji władze mają podstawy, by twierdzić, że to nie są po prostu pokojowe zebrania zwolenników, a przygotowania uzbrojonego podziemia" - wskazał.

W wyborach prezydenckich w 2017 roku Atambajew poparł obecnego szefa państwa, jednak wkrótce po wyborach wybuchł konflikt pomiędzy nimi. Atambajew skrytykował niektóre nominacje dokonane przez Dżinbekowa, a nowy prezydent zdymisjonował wielu wysokich urzędników państwa blisko związanych z poprzednikiem.

Atambajew był pierwszym prezydentem Kirgistanu, który odszedł z urzędu po zakończeniu kadencji. Dwóch poprzednich szefów państwa zostało pozbawionych władzy w wyniku protestów społecznych - w 2005 i 2010 roku. Kirgistan uznawany jest za najbardziej demokratyczny kraj w Azji Środkowej.

W piątek w Kirgistanie ma odbyć się spotkanie premierów krajów Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (Rosji, Białorusi, Kazachstanu, Armenii, Kirgistanu).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kirgistan: jeden zabity i 52 rannych w szturmie na dom byłego prezydenta
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.