Koniec protestu na fasadzie bazyliki św. Piotra
Po 30 godzinach z fasady bazyliki Świętego Piotra zszedł w nocy z poniedziałku na wtorek włoski przedsiębiorca, który protestował tam w ten sposób już po raz piąty w ostatnich latach. Nie wiadomo, co przekonało go do zejścia; żądał rozmowy z premierem Włoch.
Marcello Di Finizio z Triestu, który ma lokal przy plaży, rozpoczął swój kolejny protest w Watykanie w niedzielę po południu. Tym razem nie wszedł jednak na kopułę bazyliki watykańskiej, jak to robił wcześniej, lecz wybrał na miejsce spektakularnego protestu fasadę świątyni, powyżej głównej loggii, z której w południe w Boże Narodzenie papież Franciszek wygłosi świąteczne orędzie i udzieli błogosławieństwa Urbi et Orbi.
Od kilku lat mężczyzna protestuje przeciwko unijnej dyrektywie Bolkensteina, zgodnie z którą przedsiębiorcy z innych krajów UE będą mogli od 2016 roku stawać do przetargów na wynajem włoskich plaż. Twierdzi on, że w rezultacie tych przepisów straci pracę i będzie musiał zakończyć swoją działalność w tej branży.
Jego piątemu już protestowi nie zapobiegły watykańskie służby porządkowe na czele z żandarmerią, które znają go z poprzednich incydentów. Nie pomógł też sądowy zakaz wjazdu do Rzymu, który przedsiębiorca otrzymał na trzy lata w 2012 roku po jednej z poprzednich akcji. Kolejny raz go zlekceważył.
Wcześniej czterokrotnie udało się przekonać protestującego do zejścia. Raz zrobili to dwaj ministrowie obiecując, że zajmą się jego sprawą. W niedzielę Di Finizio zapowiadał, że na fasadzie, a więc w szczególnie niebezpiecznym dla niego miejscu pozostanie do skutku i spędzi tam Święta. Zszedł z fasady drugiej nocy swej spektakularnej akcji.
Skomentuj artykuł