Manewry Rosji wyzwaniem dla NATO
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział w środę w Waszyngtonie, że przeprowadzane przez Rosję bez zapowiedzi i na wielką skalę ćwiczenia wojskowe są niepokojące, gdyż oznaczają one "mniej przewidywalności i przejrzystości" w działaniach Rosji.
- Każdy kraj ma prawo do przeprowadzania ćwiczeń swych sił zbrojnych, także Rosja. Ale te ćwiczenia, które teraz widzimy, pasują do szerszego obrazu bardziej agresywnej Rosji (...); Rosji, która energicznie inwestuje w nowe zdolności obronne i używa swych sił nie tylko do tego, by przeprowadzać manewry, ale też by zmieniać granice i zaanektować część innego kraju - mówił Stoltenberg na konferencji prasowej w Waszyngtonie zorganizowanej przez think tank Atlantic Council.
Jak dodał, Rosja przeprowadza coraz więcej takich "nagłych ćwiczeń", w których biorą udział "dziesiątki tysięcy żołnierzy". - To nas niepokoi, bo to oznacza mniej przewidywalności i mniej przejrzystości - oświadczył, przypominając, że to właśnie pod przykrywką ćwiczeń Rosja wysłała swych żołnierzy na Krym. Zapewnił, że NATO bacznie obserwuje te ćwiczenia i odpowiada na nie zwiększaniem gotowości natowskich sił na wschodzie Europy.
- My przeprowadzamy nasze ćwiczenia w pełnej przejrzystości - zapewnił z kolei szef dowództwa sił sojuszniczych ds. transformacji gen. Jean-Paul Palomeros. Poinformował, że w październiku i listopadzie NATO przeprowadzi w krajach południowej Europy ćwiczenia z udziałem 30 tys. żołnierzy.
Rosja przeprowadziła w ostatnich dniach wielkie ćwiczenia swych sił zbrojnych z udziałem kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy. W ramach tych ćwiczeń, które nie były wcześniej zapowiadane, przy granicach NATO rozmieszczano atomowe okręty podwodne, wyrzutnie rakiet balistycznych i bombowce strategiczne, które miały symulować konfrontację na pełną skalę z siłami Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jak komentowali eksperci, była to manifestacja siły, którą Rosja zorganizowała, by pokazać Zachodowi, że w kontekście kryzysu na Ukrainie gotowa jest na wszystko.
Stoltenberg podkreślił, że w odpowiedzi na działania Rosji NATO wzmocniło swe zdolności obrony wzajemnej "najbardziej od zakończenia zimnej wojny". Przypomniał, że NATO zwiększa swą wojskową obecność na wschodniej flance m.in. przez tworzenie tzw. szpicy, czyli sił natychmiastowego reagowania, dodatkowe ćwiczenia oraz ustanowienie centrów dowodzenia i kontroli w sześciu krajach Europy Środkowo-Wschodniej (Polsce, państwach bałtyckich, Rumunii i Bułgarii). - Nie są one (centra dowodzenia) bardzo duże, ale są bardzo istotne - powiedział, wyjaśniając, że będą "łącznikami" pomiędzy armiami poszczególnych państw a systemem wzmocnienia NATO.
- Nie potrzebujemy stacjonować na stałe, aby mieć konieczne wzmocnienie (wschodniej flanki) - podsumował.
Podczas konferencji w Atlantic Council sekretarz generalny NATO pochwalił też wtorkową decyzję prezydenta Baracka Obamy ws. utrzymania do końca roku w Afganistanie 9,8 tys. amerykańskich żołnierzy. Wcześniej planowano, że ich liczba z obecnych niespełna 10 tys. zmaleje do końca 2015 roku do około 5,6 tys.
- Ten znak elastyczności potwierdza zaangażowanie USA i NATO wobec Afganistanu - powiedział Stoltenberg.
Skomentuj artykuł