Media: Obama musi przetestować ofertę Rosji
(fot. Yardley / Foter / CC BY-NC-ND)
PAP / kn
Dzienniki brytyjskie i amerykańskie oceniają w środę, że prezydent USA Barack Obama musi sprawdzić ofertę Rosji objęcia syryjskiej broni chemicznej międzynarodowym nadzorem, chociaż intencje Moskwy "trudne są do zrozumienia", a sukces jest mało prawdopodobny.
"Financial Times" wytyka Obamie, że "skwapliwie" podchwycił propozycję Rosji wobec możliwego odrzucenia przez Kongres jego wniosku o zatwierdzenie ataku na Syrię. Jednak prezydent Rosji Władimir Putin raczej nie jest skłonny "oddawać Obamie przysług", dlatego "trudno zrozumieć jego motywy, poza cyniczną grą na zwłokę" - zauważa dziennik w artykule redakcyjnym.
"Intencje Rosji trzeba dalej sprawdzić. Słuszne będzie żądanie USA, by szybko przyjąć w ONZ rezolucję w sprawie syryjskiej broni chemicznej. USA będą chciały, by ONZ powołała wiarygodną instancję międzynarodową, która zabezpieczyłaby tę broń. Będą żądały określenia wyraźnych terminów, w jakich musi być ona zniszczona" - wskazuje "Financial Times".
Przyznaje, że "istnieje poważny powód do sceptycyzmu" dla rosyjskiej oferty. "Zabezpieczenie syryjskiego arsenału chemicznego to ogromne zadanie. Mieści się on w kilkudziesięciu miejscach, do których trudno będzie dotrzeć wśród wojny domowej. A Asadowie (obecny prezydent Baszar el-Asad i jego zmarły ojciec i poprzedni prezydent Syrii Hafiz el-Asad - PAP) to mistrzowie kłamstwa, którzy hamowali wszystkie misje ONZ" - wskazuje brytyjski dziennik.
Z tego powodu, aby "sprawić, by Rosjanie i Syryjczycy skupili się na konieczności ustępstw, prezydent USA powinien utrzymać swój plan ataku rakietowego" - podsumowuje "Financial Times".
"Washington Post" zauważa, że prezydent USA znalazł się "w głębokiej próżni politycznej, którą w wielkim stopniu sam wywołał".
"Obama nie ma wielkiego wyboru poza wypróbowaniem inicjatywy rozbrojeniowej. Choć sukces nie jest prawdopodobny, nie można zignorować potencjalnej korzyści, jaką byłoby objęcie nadzorem i w ostateczności zniszczenie dużego i niebezpiecznego arsenału. Odmowa Syrii spełnienia tych zobowiązań dałaby mocniejsze podstawy do użycia siły" - zauważa dziennik.
Podkreśla jednak, że amerykański prezydent "musi włączyć inicjatywę rozbrojeniową w szerszą strategię wobec Syrii i całego regionu".
Według "Wall Street Journal" Obama pozwolił Putinowi "wyprowadzić się w pole w sprawie syryjskiej broni chemicznej". Dziennik ocenia, że Waszyngton powinien odrzucić ofertę Moskwy, bowiem ta "długo chroniła Asada". Prezydent USA, którego "WSJ" określa jako "słabego i niekonsekwentnego", został "wyprowadzony w pole przez wrogów Ameryki i zmuszony do twierdzenia, że klęska jego polityki wobec Syrii jest w rzeczywistości zwycięstwem".
"Rosja publicznie wspierała Asada, gdy zaprzeczał, że użył sarinu, ale teraz mamy wierzyć, że wyeliminuje tę broń z Syrii. Mamy wierzyć też, że Asad wykaże się uczciwością w sprawie broni, o której długo mówił, że jej nie ma i nadal twierdzi, że jej nie użył. I możemy mieć zaufanie, ponieważ inspektorzy ONZ, czy Rosja, czy ktokolwiek zdoła zlokalizować cały arsenał chemiczny, spakować broń, która wymaga ogromnej ostrożności w transportowaniu, a potem w strefie wojennej, jaką jest Syria, będzie w stanie monitorować, czy wywiązuje się ona ze swych zobowiązań" - ironizuje dziennik.
"Nawet jeśli uwierzyć, że tak się stanie, że w ogóle jest to możliwe, to Asad nie poniesie kary za użycie broni chemicznej. (...) Będzie wiedział, że może na nowo rzucić swoje siły konwencjonalne przeciwko rebeliantom, a Iran i Rosja będą wiedziały, że mogą bezkarnie go zbroić" - wskazuje "Wall Street Journal".
Prognozuje: "Irańczycy odbiorą to jako sygnał, że mogą po prostu wciągnąć Obamę w dyplomatyczne grzęzawisko zapewniając, że wstrzymali swój program nuklearny. Do takich samych wniosków dojdzie Izrael i teraz będzie musiał zadecydować, czy musi podjąć ryzyko i samotnie uderzyć na Teheran. Przyjaciele i wrogowie Ameryki na całym świecie będą na nowo kalkulować ryzyko przez 40 pozostałych miesięcy niebezpiecznej prezydentury".
Gazeta przypomina komentarz brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph", który napisał, że poniedziałek stał się "najgorszym dniem dyplomacji USA i Zachodu odnotowanym przez kroniki".
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł