Mur berliński przetrwał prawie trzy dekady
Przez 28 lat, dwa miesiące i 27 dni Berlin, dzisiejsza stolica Niemiec, podzielony był murem, który stał się symbolem podziału Europy i świata na dwa wrogie systemy. Bariera, zbudowana w 1961 r. przez komunistycznych przywódców dawnego NRD, była zarazem przyczyną i tłem wielu ludzkich tragedii.
To była "bariera antyfaszystowska", niezbędna, by chronić obywateli pokojowej NRD przed siłami NATO – tak mur określała wschodnioniemiecka propaganda. W rzeczywistości mur był porażką komunistycznego systemu, desperacką próbą powstrzymania fali ucieczek do RFN. Według oficjalnych szacunków od roku 1949 do momentu zbudowania muru z socjalistycznej NRD do RFN uciekło około 1,6 mln ludzi.
W 1961 r. coraz liczniejsze stawały się pogłoski o blokadzie Berlina Zachodniego. Przypuszczenia wzmogła nieostrożna wypowiedź ówczesnego pierwszego sekretarza Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED) Waltera Ulbrichta. Pytany o wspomniane pogłoski na konferencji prasowej 15 czerwca 1961 r. Ulbricht rzekł: "Nikt nie ma zamiaru zbudować muru". Po raz pierwszy padło wtedy publicznie słowo "mur".
Mieszkańcy wschodniej części Berlina zostali faktycznie odcięci od świata. Zamknięto 95 ulic prowadzących przez granicę do zachodniej części miasta. Zachowano jedynie 13 przejść granicznych, które przekroczyć mogły tylko osoby z odpowiednim pozwoleniem.
Mur rozdzielił rodziny i sąsiadów. By zapewnić pożądaną odległość między murem głównym a pozostałymi zaporami, wyburzono wiele budynków. Ofiarą tej akcji padł m.in. przylegający do zachodnioberlińskiej dzielnicy Wedding Kościół Pojednania (Versoehnungskirche), wysadzony w roku 1985 w powietrze – w zamian za udzielenie Kościołowi ewangelickiemu zgody na budowę świątyni w nowej wschodnioberlińskiej dzielnicy mieszkaniowej Marzahn.
Przez pierwsze tygodnie budowy umocnień ucieczka do Berlina Zachodniego udała się blisko 500 osobom, z których 85 to dezerterzy z NRD-owskich formacji wojskowych bądź paramilitarnych. Swoistą ikoną tamtych wydarzeń stała się fotografia wschodnioniemieckiego żołnierza Konrada Schumanna, który 15 sierpnia przeskoczył do Berlina Zachodniego przez zasieki. Zdjęcie skaczącego żołnierza z karabinem na ramieniu do dziś widnieje na pamiątkowych plakatach, kubkach czy koszulkach, sprzedawanych w Berlinie.
Za pierwszą ofiarę muru berlińskiego uważa się 59-letnią Idę Siekmann, która zginęła, wyskakując z okna swego domu przy Bernauer Strasse 22 sierpnia. Dwa dni później NRD-owscy wartownicy zastrzelili 24-letniego Guentera Liftina, który chciał uciec przepływając kanał Szprewy. Ostatnim zastrzelonym był Chris Gueffroy, który zginął 5 lutego 1989 r., na dwa tygodnie przed cofnięciem przez NRD rozkazu otwierania ognia do uciekinierów. Szacuje się, że do chwili ponownego otwarcia granicy z Berlinem Zachodnim 9 listopada 1989 r. udało się zbiec około 5 tysiącom osób.
Koniec muru berlińskiego nadszedł wraz z załamaniem się systemu komunistycznego w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, w tym w dawnej NRD, jednak dość nieoczekiwanie. 9 listopada 1989 r. po omyłkowej wypowiedzi sekretarza komitetu centralnego SED Guenthera Schabowskiego, że obywatele NRD będą mogli bez przeszkód podróżować za granicę i regulacja ta wchodzi w życie "natychmiast", tysiące mieszkańców wschodniej części miasta pośpieszyły na punkty graniczne. Pod ich naporem wojsko otworzyło szlabany.
W następnych dniach rozpoczęto żywiołową rozbiórkę muru berlińskiego. – Wszyscy wówczas byli zdania, że mur musi zniknąć. Dla wielu ludzi, szczególnie ofiar reżimu, stanowił on cierń w sercu – przyznał na niedawnej konferencji prasowej burmistrz Berlina Klaus Wowereit.
W stolicy zjednoczonych Niemiec do dziś pozostały nieliczne fragmenty muru, stanowiąc miejsca pamięci o ofiarach reżimu, a także atrakcję turystyczną, jak Galeria East Side w okolicy berlińskiego Dworca Wschodniego (Ostbahnhof). Ponad kilometrowy odcinek muru wzdłuż brzegu Szprewy pokrywa 106 symbolizujących wolność malowideł, wykonanych przez artystów z całego świata, w tym słynny "braterski pocałunek ("Bruderkuss) autorstwa Rosjanina Dmitrija Wrubla.
Większość zburzonego muru przerobiono na 310 tysięcy ton żwiru dla budowy dróg. Jednak kilkanaście wielkich fragmentów sprzedano albo darowano, a dochód przeznaczono na cele charytatywne.
Skomentuj artykuł