Nie milicja a ochotnicy patrolowali Lwów

Nie milicja a ochotnicy patrolowali Lwów
(fot. EPA/IGOR KOVALENKO)
Alfred Kyc

2,5 tys. ochotników Służby Ochrony Miasta patrolowało w nocy z czwartku na piątek Lwów. Władze miasta zadecydowały o trzydniowej żałobie - powiedział w piątek dziennikarzom mer Lwowa Andrij Sadowyj.

Ochotniczą służbę porządkową władze Lwowa powołały w czwartek. - To jest nasza municypalna drużyna. Wszystkie sprawy bezpieczeństwa podlegają teraz samorządowi, bo jest duże zaufanie do samorządu, a nie ma takiego zaufania do milicji. Podczas nocnych patroli zatrzymano trzech złodziei - powiedział mer.

Dodał, że wraz z ochotnikami miasto patrolowało też 130 milicjantów. Nie byli jednak w mundurach, ale w kamizelkach z napisami "Służba Ochrony Miasta".

DEON.PL POLECA

Sadowyj podkreślił, że "takiej samoorganizacji i samodyscypliny dawno nie było we Lwowie". - Nie pamiętam, żeby gromada tak się zjednoczyła - zaznaczył.

Odnosząc się do wczorajszych wydarzeń w Kijowie powiedział, że "to był bandytyzm", a sprawcy "powinni zostać surowo ukarani". Mer zwrócił też uwagę, że we Lwowie nie ma rodziny, której przedstawiciele nie byliby na Majdanie w Kijowie. "To trwa już trzy miesiące. Cały czas do Kijowa jadą kolejne zmiany. To jest nasza ojczyzna, my dzisiaj walczymy za naszą niepodległość".

- Jeśli Ukraina będzie niepodległa, to niepodległa będzie także Polska. Dziwi mnie, że te państwa, które nie wiedzą, co to jest Związek Radziecki, tak spokojnie reagują. Jeżeli Ukraina nie będzie z Unią Europejską, Europa nigdy nie będzie bezpieczna - mówił mer na spotkaniu z dziennikarzami.

Mer poinformował, że zarządził w mieście w piątek, sobotę i niedzielę żałobę po poległych na Majdanie. Do tej pory widomo, że w czwartek w Kijowie zginęło ośmiu mieszkańców obwodu lwowskiego, w tym trzech mieszkańców Lwowa.

Podczas późniejszej konferencji prasowej mer powiedział, że w ciągu ostatniej doby do Lwowa z Kijowa przywieziono 25 rannych. - 19 spośród nich pozostało w lwowskich szpitalach. Pozostali po zaopatrzeniu zostali zwolnieni do domu - mówił.

Podkreślił, że miasto nie ma problemów z wysyłaniem rannych za granicę. - Mamy zgodę wszystkich naszych partnerskich miast, tj. Wrocławia, Przemyśla, Lublina na przyjęcie poszkodowanych. Jeżeli zachodzi taka potrzeba to korzystamy z tej możliwości - zaznaczył.

Sadowyj pochwalił lwowskie służby medyczne za sprawność. Mówił też, że "aktualnie głównym zadaniem dla miasta jest przewożenie rannych z Kijowa do Lwowa". - Tutaj jest bezpieczniej i tu możemy im poświecić więcej uwagi - zauważył.

W piątek w mieście było spokojnie. Pracowały sklepy, szkoły; bez zakłóceń dostarczana była energia elektryczna i woda. Działała komunikacja publiczna. Pracowały firmy i instytucje.

We wtorek wieczorem i w nocy na środę uczestnicy akcji protestu zajęli m.in. budynek lwowskiej administracji obwodowej, siedzibę obwodowego urzędu spraw wewnętrznych i delegaturę Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. W rękach sił opozycyjnych jest też komendy obwodowe i miejskie milicji oraz kilka komend dzielnicowych. Obiekty nadal są chronione przez protestantów. Na prospekcie Swobody nieprzerwanie działa też od listopada lwowski majdan.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nie milicja a ochotnicy patrolowali Lwów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.