Niemiecka prasa o referendum w Szwajcarii
Niemiecka prasa jest podzielona w ocenie referendum w Szwajcarii, w którym większość mieszkańców poparła ograniczenie imigracji. Część gazet wyraża zrozumienie dla tej decyzji, inne potępiają Szwajcarów, obawiając się negatywnych skutków dla całej UE.
Największa niemiecka gazeta opiniotwórcza "Sueddeutsche Zeitung" uważa, że głosowanie na temat napływu obcokrajowców przeprowadzone wśród Holendrów, Niemców czy Francuzów przyniosłoby wynik podobny do wyniku referendum w Szwajcarii. Zagrożenia wynikające ze skutków ubocznych swobody przemieszczania się odczuwalne są w całej UE - pisze autor komentarza, dodając: "to normalne na kontynencie tak bardzo zróżnicowanym pod względem zamożności".
"SZ" ocenia wynik referendum - pomimo nieznacznej różnicy głosów - jako sukces przeciwników "masowej imigracji". Dla Brukseli i innych stolic krajów UE decyzja Szwajcarów może okazać się "ładunkiem wybuchowym; sygnałem dla całej UE, a nawet zwiastunem (nieszczęścia)".
Autor komentarza pisze, że Szwajcarzy "otworzyli Puszkę Pandory, z której będą korzystać inni przeciwnicy swobody przemieszczania się", i ostrzega Brukselę przed "obrażeniem się i odrzucaniem wszelkiej krytyki zaszczytnej zasady swobody podróżowania". "Istnieją problemy i obywatele domagają się, by je rozwiązać" - czytamy w "SZ".
Zdaniem "SZ" krytyki swobodnego przemieszczania się nie można utożsamiać automatycznie z wrogością do cudzoziemców. Problem imigracji jest raczej symptomem niezadowolenia z rozwoju sytuacji, która grozi wymknięciem się spod kontroli: nieograniczonego wzrostu, który stwarza więcej problemów niż dobrobytu - pisze "Sueddeutsche Zeitung".
Dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung" wynik referendum jest "największą porażką rządu i politycznych partii oraz pracodawców i związków zawodowych od czasu wypowiedzenia się przez Szwajcarów w 1992 roku przeciwko przystąpieniu do Europejskiego Obszaru Gospodarczego". "FAZ" przewiduje, że temat napływu obcokrajowców pozostanie aktualny także w przyszłości.
"Berliner Zeitung" zwraca uwagę, że odsetek cudzoziemców (23 proc.) jest w Szwajcarii prawie trzy razy wyższy niż w Niemczech. Zdaniem komentatora obawa Szwajcarów przed skutkami decyzji, które zapadają w Brukseli, jest uzasadniona.
"Hannoversche Allgemeine Zeitung" krytykuje "antyeuropejskie głosowanie" w Szwajcarii jako "prymitywne i wsteczne". Szwajcarzy nie mogą liczyć na to, że reszta Europejczyków będzie nadal otwierać granice dla ich produktów i usług, podczas gdy oni ograniczają dostęp według własnego widzimisię - ostrzega komentator. "Szwajcaria zbyt długo wybierała rodzynki z unijnego ciasta" - czytamy w "HAZ".
Bogaci Niemcy przyjmowani są przez szwajcarskie banki z otwartymi ramionami. Ale gdy trzeba w kontekście europejskim postępować zgodnie ze wspólnymi zasadami, czy też okazać solidarność, Szwajcaria podkreśla, że nie należy do UE - krytykuje komentator.
Dziennik "Stuttgarter Nachrichten" ostrzega przed rozpowszechnianiem "wypaczonego obrazu Szwajcarów jako ograniczonego i egoistycznego narodu górskiego". Cudzoziemcy stanowią 23 proc. ludności kraju; w Niemczech 9 procent. "Napływ na taką skalę wywołuje lęki, także ekonomiczne" - stwierdza komentator. Jak podkreśla, Szwajcaria nie obawia się osób wyłudzających świadczenia socjalne, lecz obcokrajowców bogatych, których obecność powoduje wzrost opłat za czynsz, oraz taniej siły roboczej, utrudniającej życie niektórym Szwajcarom, przyzwyczajonym do wysokich płac minimalnych.
Zdaniem "Westdeutsche Zeitung" we wszystkich bardziej bogatych krajach UE spogląda się podejrzliwie na wędrówkę ludów, do której doszło na południu Europy z powodów ekonomicznych. W Austrii, Francji, Holandii i Danii na fali są partie, które propagują nacjonalistyczne hasła i ostrzegają przed wykorzystywaniem (przez imigrantów) systemów opieki socjalnej. "Motywy działania tych sił są niesympatyczne, jednak trzeba oddać im to, że prawidłowo rozpoznają niebezpieczeństwo" - konkluduje "Westdeutsche Zeitung".
Skomentuj artykuł